wtorek, 14 listopada 2017

Największy wyjazd w A-klasie? To musi być Zawisza.

Za nami jesienna runda bydgoskiej Serie A, jak pieszczotliwie o niej mówią kibice niebiesko-czarnych. Zawisza przezimuje na fotelu lidera z przewagą 2 punktów nad Falą Świekatowo. To jest oczywiście bardzo dobra wiadomość. Równie dobry jest styl jaki prezentuje zespół pod wodzą Jacka Łukomskiego.


Wygrana z Tucholanką nie jest niespodzianką. Zawisza świetnie sobie radzi na wyjazdach. Wygrana nie jest niespodzianką, ale jej rozmiary 0:7 już tak. Pierwsze minuty sobotniego spotkania nie zapowiadały tak wysokiego wyniku. Zespół Tucholanki prezentował się bardzo dobrze, uzyskując przewagę w środku pola, wykonując sporo stałych fragmentów gry. Gol Artura Cielasińskiego  w 32 minucie i szybka poprawka Pawła Kanika w 35 minucie rozluźniły nieco szyki gospodarzy, którzy nie wytrzymali wysokiego tempa gry narzuconego przez siebie i z minuty na minutę wyglądali coraz bardziej bezradnie. Grali ambitnie, ale nie zdołali pokonać tego dnia  Marcina Niwińskiego stojącego między słupkami bramki Zawiszy.

W Tucholi nie gorzej niż piłkarze, zaprezentowali się kibice Zawiszy. Oprawa o patriotycznej wymowie jakością nie odbiegała od najlepszych ligowych standardów znanych z lig centralnych.  Niesamowity doping, jaki zgotowali piłkarzom kibice Zawiszy mobilizował ich do konstruowania kolejnych ataków. Zawisza okazał się bardzo pazerny na gole tego dnia, kończąc dopiero na siódmym trafieniu w doliczonym czasie gry.

"Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, mało".

 Takie okrzyki kibiców słychać było przed siódmym golem. Spotkanie tak wysoko wygrane z jednym z najlepszych zespołów naszej ligi pokazuje,  że potencjał zespołu Jacka Łukomskiego jest jak na warunki A-klasy ogromny. Bardzo prawdopodobne, że pobity zostanie rekord goli strzelonych przez Zawiszę w jednym sezonie.

O strzeleckich rekordach Zawiszy w B-klasie pisałem tutaj:
Zawisza rekordowo skuteczny.

W sezonie 2016/17 w 17 rozegranych spotkaniach Zawisza zdobył w B-klasie 74 gole, czy ponad 4,35 gola na mecz. To najlepszy wynik w całej historii klubu. 

W sezonie 1962/1963 w III lidze, strzelając 79 goli w 22 meczach. To największa ilość goli w jednym sezonie ligowym Zawiszy.

Jeżeli Zawisza nie zwolni tempa to bardzo prawdopodobne, że poprawi oba te rekordy. Średnia ilość goli na mecz wynosi po 13 kolejkach 4,38. Warty podkreślenia jest fakt, że żaden z rywali Zawiszy nie zdecydował się na oddanie walkowera tej jesieni. Świetna atmosfera na meczach Zawiszy łagodzi obawy przed wizytą niebiesko-czarnej armii. 

Obawy istnieją, bo mainstreamowe media od lat kształtowały obraz środowiska kibiców Zawiszy  jako dzikiej, nieokiełznanej hordy. Ale rzeczywistość jest nieco inna. Kibice traktowani normalnie, jak ludzie, zachowują się normalnie, jak ludzie. Warto podkreślić, że organizatorzy spotkania w Tucholi udostępnili kibicom Zawiszy główną, zadaszoną trybunę swojego stadionu, co pomogło stworzyć niezapomnianą oprawę meczową. Nie było żadnych problemów z bezpieczeństwem, a kibice odwdzięczyli się mieszkańcom Tucholi tworząc niecodzienne widowisko na trybunach. Kiedy ostatnio mieszkańcy Tucholi mieli okazję zobaczyć u siebie na żywo coś takiego?


20171111 Tucholanka -Zawisza

Piłkarze obu zespołów przy takiej oprawie spotkania także dawali  z siebie wszystko, a spotkanie miało dynamiczny charakter. Czego więcej trzeba do szczęścia? Chyba tylko możliwości delektowania się spotkaniami Zawiszy na własnym stadionie w Bydgoszczy.



20171111, Zawisza w Tucholi, największy A-klasowy wyjazd w Polsce AD2017?


Bilans bramkowy Zawiszy 57-5 na półmetku sezonu może zwiastować wynik pod koniec sezonu nawet na poziomie 114 strzelonych goli. Miejmy nadzieję, że wszyscy rywale będą chcieli podejmować u siebie Zawiszę do końca sezonu. Rywalizacja o awans do V ligi prawdopodobnie będzie toczyć się wiosną już tylko pomiędzy Zawiszą a Falą Świekatowo. Nasi rywale tracili punkty zaledwie w dwóch meczach, a w spotkaniu z Zawiszą zaprezentowali się bardzo solidnie.

Zespół Zawiszy na szczęście dysponuje bardzo szeroką kadrą, a zawodnicy podchodzą bardzo poważnie do treningów i do reprezentowania niebiesko-czarnych barw. Ze względu na dobrą jakość treningów część młodych zawodników Zawiszy nie mieszczących się często w 18-ce meczowej nie chciała iść na wypożyczenia do innych klubów by pozostać w szerokiej kadrze Zawiszy i trenować pod okiem Jacka Łukomskiego. 

Trener Zawiszy miał sporo powodów do zadowolenia w Tucholi. Pewna gra zespołu w obronie,  skuteczność z przodu i to wszystko przy oprawie godnej Ekstraklasy. Przyjemnie było patrzeć na zadowoloną twarz szkoleniowca, który podjął się przeprowadzić Zawiszę przez kolejny etap odbudowy. 

Jacek Łukomski, były piłkarz, obecnie trener Zawiszy Bydgoszcz


Mecz w Tucholi rozgrywany był w Święto Niepodległości. To było symboliczne. Zawisza ciągle przecież toczy heroiczny bój o przetrwanie. Zawisza walczy o przetrwanie ale też o coś więcej. Zawisza może stać się symbolem alternatywnej wizji klubu opartego na poszanowaniu wartości, wychowankach, pracy u podstaw. W czasach gdy dla wszystkich liczą się tylko pieniądze kibice Zawiszy pokazali, że nie chcą kibicować w Ekstraklasie za wszelką cenę. Odrzucili lojalkę, w której mieli zobowiązać się do donoszenia na swoich kolegów i za cenę Ekstraklasy mieli sprzedać wszystkie cenne dla nich wartości. Nie zrobili tego. 2,5 roku cierpliwie bojkotowali spotkania Zawiszy. Cena była ogromna, jednak trzeba było ją zapłacić, żeby dzisiaj z podniesioną głową jechać do Tucholi i cieszyć się grą zespołu, w którym dla każdego zawodnika barwy są święte. Koniec zaciężnej armii zespołu Osucha zdecydowanie oczyścił atmosferę w klubie. Mam nadzieję, że nigdy już nie dożyję takiego momentu, w którym zawodnicy Zawiszy zwrócą się otwarcie przeciwko swoim kibicom. Mam nadzieję, że Zawisza w nadchodzących latach ciągle będzie korzystał z  wychowanków klubu, którzy będą zaangażowani w odbudowę klubu na 100% i zawsze dadzą z siebie wszystko. Trudno powiedzieć jak wysoko uda się Zawiszy w ten sposób awansować. Nie ulega jednak wątpliwości, że ta droga będzie fascynująca i dostarczy wielu pozytywnych emocji. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że klub stanie się ponownie miejscem, w którym wychowankowie będą mogli rozwijać się  otoczeni życzliwym wsparciem trybun.

Z czego wynikają tak dobre wyniki Zawiszy w B i A-klasie? Z ogromnego potencjału wychowanków i byłych graczy, którzy ciągle zasilają kadrę niebiesko-czarnych. Wielu z nich dysponuje piłkarskim potencjałem przekraczającym A-klasę i świetnie by sobie radzili w wyższych ligach. Decydowali się zrobić coś ważnego dla Zawiszy, pomóc klubowi, który kiedyś im pomagał, ich kształtował. To jest piłkarska siła Zawiszy. W rankingach zawodników, które prowadzę na stronie zawisza1946.pl przewija się około 100 zawodników związanych kiedyś z Zawiszą i z powodzeniem grających obecnie w piłkę. Żaden klub w regionie nie dysponuje takim kapitałem ludzkim. Istnieją kluby, które mają większe pieniądze i przekształcają się w armie zaciężne. Czy daje to jednak taką samą satysfakcję, jak obserwowanie gry zespołu opartego na wychowankach i chłopakach z regionu? Zawisza walczy o przetrwanie, ale także z konieczności wraca do modelu, w którym ton nadają "nasi". Czy gra na wyższym poziomie rzeczywiście jest bardziej fascynująca? W Grudziądz na I ligę nie przychodzi tyle osób ile było na stadionie gdy przyjechał w IV lidze bydgoski Zawisza. Dlaczego? Bo emocje nie są ściśle powiązane z ligą, czy poziomem rozgrywkowym. Zawisza jest marką w każdej lidze. Są kluby, które nie mają tego czegoś grając znacznie wyżej. Na taką markę pracuje się przez dekady.

W poprzednim procesie odbudowy klubu, przed erą spółki z miastem i Osuchem, Zawisza był ostatnim klubem w regionie, który wprowadził zespół oparty na wychowankach do II ligi zachodniej i grając wychowankami w niej się utrzymał. Jakże byłem dumny z tamtego zespołu. Pamiętam te nazwiska bez najmniejszego problemu, mimo że powoli zaciera mi się w pamięci ekipa "zaciężna" Osucha. To jest piękne w futbolu, gdy obserwuje się rozwój swoich chłopaków, kształconych w klubie często od małego. Futbol bez wielkich pieniędzy może być ekscytujący i, jak widać po wyjeździe do Tucholi w kilkanaście autokarów, może być ekscytujący dla wielu ludzi. Szkoda, że Bydgoszcz jest tego pozbawiona decyzjami swoich władz.


Rundę wygrał zespół, ale ja chciałbym wyróżnić Pawła Kanika. Gdy dowiedziałem się, że będzie grał ponownie dla Zawiszy, to początkowo nie chciało mi się wierzyć. Chłopak z potencjałem do grania przynajmniej 3 ligi wyżej przyszedł do B-klasowego Zawiszy, oddawać tutaj swoje siły i zdrowie. Za takie decyzje każdemu z naszych zawodników należy się szacunek. 

20171111 - Paweł Kanik bilans w bazie zawisza1946.pl

 

Paweł jeszcze niedawno grał w IV lidze, ma 31 lat i jeszcze sporo sezonów przed sobą jeżeli zdrowie dopisze. Od momentu powrotu do Zawiszy wystąpił w 19 spotkaniach w B i A-klasie i wszystkie te spotkania zakończyły się wygranymi niebiesko-czarnych. Pawła zabrakło w Raciążu, gdzie przegraliśmy jedyny mecz jesienią. Dynamika i zwrotność Kanika powodują, że jest nie do zatrzymania. Ciężar zdobywania goli rozkładają na siebie mniej więcej po równo Paweł Kanik (12 goli), ciągle skuteczny Wojtek Ruczyński (jesienią 11 goli w tym 1 w PP) oraz Arkadiusz Nowicki  (9 goli) . 33-letni Nowicki na zdobycie 9 goli potrzebował tylko 545 minut spędzonych na boisku, co daje 60,5 minuty na każdego gola. Ta trójka po prostu gwarantuje gorącą wiosnę. 

Adrian Brzeziński, kolejny wychowanek Zawiszy, ma na koncie 5 goli, a Artur Cielasiński i Patryk Straszewski po 4 bramki. Patrykowi kontuzja przeszkodziła w powiększeniu tego dorobku, miejmy nadzieję że wiosną zdrowie mu dopisze. Ten transfer to z pewnością dla Zawiszy spore wzmocnienie w dłuższej perspektywie czasowej.

Obrona Zawiszy pękła tylko 5 razy jesienią i to też nie jest przypadek. Tomek Detmer i Jakub Konopczyński przeszli do Zawiszy z rezerw Wdy Świecie, który to zespół wygrał V ligę w poprzednim sezonie. Bartosz Stoppel grający przez większą część rundy w środku obrony to zawodnik, który osiągnął w Victorii Koronowo kilka lat temu poziom II ligi zachodniej. W grze formacji obronnej widać spokój i pewność siebie, niezależnie czy po bokach uzupełnia ją młodzieżowiec Bartosz Bąk (rocznik 99) , Patryk Szymański, czy doświadczony Artur Cielasiński.

W środku pomocy rządzą kapitan - Adam Wiśniewski z Patrykiem Błażejewiczem. Na skrzydłach Paweł Kanik najczęściej z Adrianem Brzezińskim, swój udział na boku mają Oskar Zięba (rocznik 98). Zobaczymy jak rozwinie się na prawej pomocy Tomasz Widomski (rocznik 98). Warto pamiętać, że Oskar i Tomek w przyszłym sezonie będą jeszcze w wieku młodzieżowca, co może okazać się w V lidze istotne. Patryk Bereza (rocznik 97) przy każdym wejściu na boisko zostawia serce i robi sporo ruchu z przodu. Jeżeli poprawi jeszcze skuteczność, to pewnie będzie dostawał coraz więcej minut od trenera.

W bramce niepodzielnie panuje doświadczony Marcin Niwiński. Broni bardzo pewnie i na razie nie ustępuje pola młodzieżowcowi Janowi Stypczyńskiemu (rocznik 99).  Młodzi zawodnicy, również na wypożyczeniach pracują ciężko, żeby podnosić swoje umiejętności, zdobywać doświadczenie i kiedyś z dumą bronić barw Zawiszy. Atmosfera pracy udziela się wszystkim. Nie ma miejsca na odpuszczanie. Zawisza w A-klasie nie jest klubem profesjonalnym, ale w wielu aspektach prezentuje profesjonalne podejście do piłki.

Trudno wskazać jakieś wyraźnie słabe punty tego zespołu. Ja się nie podejmuję. Jak na warunki A-klasy zespół Zawiszy prezentuje się koncertowo. Jesień Zawisza kończy mocnym akcentem na trybunach, w fotelu lidera, z dobrą atmosferą  i z dużymi nadziejami na przyszłość.

Na wiosnę robimy kolejny krok.


sobota, 9 września 2017

Mecz o fotel lidera.

Bydgoski Zawisza w niedzielę zmierzy się w Żołędowie z Victorią Niemcz. Najbliższy rywal nie należy do potentatów tej ligi. W ubiegłym sezonie zajął w A-klasie12 pozycję wygrywając u siebie zaledwie 2 mecze:



W obecnych ryzgrywkach na razie nic nie wskazuje na to, żeby potencjał Victorii miał wyraźnie wzrosnąć w wakacje.

W meczu okręgowego Pucharu Polski Victoria Niemcz podejmowała pewien IV ligowy zespół i przegrała 0:11. Zderzenie z ligowym futbolem okazało się dla klubu z Niemcza bolesne. Trudno przewidzieć wynik niedzielnego spotkania Zawiszy, ale niebiesko-czarni na pewno są wyraźnym faworytem. Oczekiwany scenariusz to szybkie prowadzenie gości i możliwość pokazania się naszej młodzieży w większym wymiarze czasowym. Zobaczymy jak Zawisza poradzi sobie w roli zdecydowanego faworyta.

Dla podopiecznych Jacka Łukomskiego będzie to mecz o odzyskanie fotela lidera, na którym dzisiaj rozsiadła się Fala Świekatowo pokonując na wyjeździe 2:3  bramkostrzelny do tej pory  Rawys Raciąż.

Victoria Koronowo gładko pokonała dzisiaj Krajnę Sępólno Krajeńskie 3:0, dzięki czemu po wygranej w Żołędowie Zawisza może odskoczyć rywalom na 2 punkty pierwszy raz w tym sezonie. Trzeba taką okazję wykorzystać.

W osiemnastce meczowej awizowany jest Jakub Konopczyński, 23-letni środkowy obrońca, który być może z Victorią otrzyma szansę debiutu w pierwszym zespole Zawiszy Bydgoszcz.
Jakub grał już dla rezerw Zawiszy w Klasie Okręgowej oraz IV lidze, jednak debiut w I zespole ciągle przed nim. Jeżeli tak się stanie, będzie kolejnym wychowankiem klubu, który zagra dla niebiesko-czarnych.

Tabela A-klasy po sobotnich spotkaniach:



Startujemy w niedzielę o 18:00 , boisko w Żołędowie.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Pierwszy poważny test nowego Zawiszy: Victoria Koronowo.

Po dwóch kolejkach ligowych Zawisza z kompletem punktów i bilansem goli 9:0 prowadzi w ligowej tabeli. Pokonanie GKLS Dobrcz oraz Myśliwca Gostycyn stanowi dobry początek sezonu dla podopiecznych Jacka Łukomskiego.  Nie da się jednak ukryć, że pierwszych dwóch przeciwników Zawiszy nie prezentuje poziomu zbliżonego do Victorii Koronowo.

W kuluarach nasz najbliższy rywal wymieniany jest w gronie zespołów, które będą walczyły o awans. W kadrze Victorii znajduje się kilku zawodników, którzy posmakowali ligowego futbolu na poziomie III ligi.

Mateusz Andrzejewski (rocznik 1993) debiutował w Victorii w III lidze jako 16 latek. Jako 17-latek wystartował w kolejny sezon III ligi i rozegrał 28 spotkań strzelając 3 gole. Co ciekawe, Mateusz grał tamtej wiosny w jednym zespole z obecnym reprezentantem Polski, Jackiem Góralskim, który właśnie przez Victorię przebijał się do dużego futbolu.

W obecnej kadrze Victorii znajdują się jeszcz inn gracze z III-ligową przeszłością: obrońcy Mateusz Chrzanowski i Mateusz Giełażyn. Już w sobotę o 17:00 będzimy mieli okazję przekonać się jak rozwinęły się te piłkarskie talenty. Zawodnikom z Koronowa bez wątpienia nie zabraknie motywacji, bo mecz z Zawiszą to jest w A-klasie wyjątkowy moment, w którym można doświadczyć prawdziwego, fanatycznego dopingu. Poza tym zawsze jest możliwość zwrócenia na siebie uwagi sztabu szkoleniowego Zawiszy, co najlepiej pokazuje przykład Patryka Berezy.

Zawisza będzie w obecnym sezonie walczył o kolejny awans. Przy okazji może się okazać, że grając w niższych klasach rozgrywkowych Zawisza wypatrzy i wypromuje wielu ciekawych zawodników, którzy z różnych względów nigdy nie dostali szansy zaistnienia w poważnej piłce. Takich nieoszlifowanych talentów zapewne wiele tuła się po regionalnych boiskach. Regionalne realia są takie, że brak tu II-ligowych zespołów, a ilość pół profesjonalnie działających III i IV-ligowców niewielka. Naturalna w innych regionach promocja uzdolnionej młodzieży nie działa optymalnie. Szczególnie brak II-ligowca w regionie stanowi w tym kontekście bolesną dziurę w kuj-pomie.

Zawisza jest w A-klasie, więc podczas okresu powrotu do grania w ligach centralnych siłą rzeczy warto się skupić na dokładnej analizie piłkarskiego narybku. W regionalnej piłce funkcjonuje ogromna ilość wychowanków Zawiszy Bydgoszcz, co już okazuje się procentować.

W sobotnie popołudnie Zawiszę czeka poważny sprawdzian. Victoria w 1 kolejce zremisowała na wyjeździe 2:2 z Falą Świekatowo. Ten zespół także wymieniany jest w gronie faworytów do walki o awans. Zapewne z Potulic także będą chcieli wywieźć jakąś zdobycz punktową.
W Pucharze Polski Victoria uległa 1:2 grającemu o jeden poziom ligowy wyżej  zespołowi BKS Bydgoszcz. Zacięta rywalizacja do ostatnich minut z zespołem z "okręgówki" także potwierdza potencjał naszego nabilższego rywala.

Gdy w sezonie 2008/2009 Zawisza podejmował na Gdańskiej Victorię Koronowo (II liga zachodnia; 5 czerwca 2009) na stadionie stawiło się 2700 widzów. Bramki dla Zawiszy strzelali Piotr Bajera, Szymon Maziarz, Maciej Dąbrowski, Grzegorz Brzeziński i Marcin Tranowski. Dla Victorii Jakub Poznański i Adrian Raszka.

źródło: http://zawiszafans.net


Co ciekawe, w zespole Victorii zagrało w tamtym spotkaniu dwu obecnych zawodników Zawiszy: Paweł Kanik i Bartosz Stoppel.
Latem 2009 roku Zawisza przygotowywał się do utworzenia sportowej spółki z udziałem miasta Bydgoszczy. To był czas ogromnych nadziei. Nowy stadion, ogromne zainteresowanie piłką w Bydgoszczy mimo gry na zaledwie trzecim poziomie rozgrywek. Obecnie też jest czas nowych nadziei. Czas kolejnej odbudowy piłkarskiego Zawiszy. Kolejny ważny krok do wykonania w sobotę.

W ligowej rywalizacji Zawisza w roli gospodarza czterokrotnie pokonał Victorię, jeden raz padł bezbramkowy remis.

Zawisza Bydgoszcz - Victoria Koronowo:
  • 2001/2002 -  IV liga - 0:0,
  • 2003/2004 - IV liga  - 3:2, gole dla Zawiszy Jarosław Tomczuk, Robert Tomczak, Michał Łuczak;
  • 2004/2005 - IV liga - 1:0, Mariusz Barlik;
  • 2005/2006 - IV liga - 1:0, Michał Burchacki;
  • 2007/2008 - Puchar Polski (okręg) - 0:0,
  • 2008/2009 - II liga zachodnia - 5:2, Piotr Bajera, Szymon Maziarz, Maciej Dąbrowski, Grzegorz Brzeziński, Marcin Tarnowski.


Duża waga tego spotkania gwarantuje spore emocje. Początek spotkania sobota, godzina 17:00 Stadion w Potulicach.

środa, 5 lipca 2017

Referendum w sprawie odwołania prezydenta Bruskiego daje szanse na powrót Zawiszy z Potulic do Bydgoszczy.

Stało się. Zawiązała się grupa bydgoszczan, która podjęła się próby zebrania 30 tysięcy podpisów pod referendum odwołującym Rafała Bruskiego z funkcji prezydenta Bydgoszczy.

Od razu w lokalnych mediach pojawiły się spekulacje czy termin odpowiedni, czy istnieje realna szansa odwołania prezydenta przed upływem 4-letniej  kadencji. Pewnie sporo w tych rozważaniach racji, ale skoro taka inicjatywa ujrzała światło dzienne, to z pewnością warto ją wesprzeć.

Niezależnie od powodzenia akcji, będzie to świetna okazja do zainteresowania wielu bydgoszczan jakością obecnej prezydentury. Warto nadmienić, że poprzednie referendum przeciwko prezydentowi Konstantemu Dombrowiczowi nie doszło do skutku, ale podjęcie próby zebrania podpisów i cała medialna otoczka towarzysząca temu wydarzeniu okazały się zwiastunem nadchodzącej klęski poprzedniego prezydenta w pierwszych wyborach, których w normalnym terminie nie udało mu się już uniknąć.

Historia zatacza w pewnym sensie koło. Rafał Bruski, który w 2010 roku nie był pierwszoplanową postacią samorządu bydgoskiego, wykorzystał butę Dombrowicza, któremu po kilku latach pełnienia funkcji prezydenta wsłuchiwanie się w głos bydgoszczan przychodziło z coraz większym trudem.


Teraz Rafał Bruski jako prezydent testuje czy uda mu się bezkarnie wyrzucić Zawiszę z Bydgoszczy. Ignoruje głosy wielu bydgoszczan, którzy oczekiwali ratowania IV ligi na Zawiszy po upadku spółki WKS Zawisza S.A sprzedanej przez miasto Radosławowi Osuchowi, a teraz oczekują możliwości powrotu na obiekty, na których Zawisza trenował i grał od kilkudziesięciu lat.



W takich okoliczności wsparcie akcji referendalnej jest naturalnym odruchem każdego zawiszaka, ale też każdego bydgoszczanina, który ma dość podwyżek, nie akceptuje zupełnego braku wizji rozwoju miasta "naszego" włodarza, nieuzasadnionych podwyżek, nieudolności w pozyskiwaniu środków unijnych.

Lista zarzutów, które skłoniły bydgoszczan do zainicjowania referendum za portalem bydgoszcz24.pl:


"1. Brak strategii i wizji rozwoju  Bydgoszczy;
2. Fatalną postawę w stosunku do przedsiębiorców tworzących i utrzymujących miejsca pracy w naszym mieście poprzez nieliczenie się z ich oczekiwaniami;
3. Podwyższanie czynszów w mieszkaniach komunalnych i socjalnych bez liczenia się z możliwościami finansowymi ich najemców;
4. Katastrofalną politykę czynszową w stosunku do najemców lokali komercyjnych, skutkującą upadkiem wielu rodzinnych sklepów i warsztatów usługowych w budynkach będących własnością miasta;
5. Nieracjonalne podwyższanie opłat (woda, śmieci, podatki lokalne, itp.) wbrew woli mieszkańców;
6. Upadek bydgoskiego sportu, którego kompromitującym obrazem jest stan seniorskiej piłki nożnej (Zawisza Bydgoszcz) i żużla (Polonia Bydgoszcz) oraz uniemożliwianie realizowania swoich pasji przez najmłodszych piłkarzy Zawiszy;
7. Upolitycznienie spółek miejskich, w których zatrudnienie na kluczowych stanowiskach znalazły osoby związane z zapleczem politycznym prezydenta;
8. Brak zdolności negocjacyjnych, a tym samym skuteczności w pozyskiwaniu i rozdysponowywaniu środków unijnych dla Bydgoszczy;
9. Niedostateczne realizowanie inwestycji w zakresie utwardzania dróg osiedlowych.   
Za szczególnie aroganckie, nieliczące się z odczuciami większości mieszkańców Bydgoszczy, uważamy podpisanie przez Rafała Bruskiego „Deklaracji Prezydentów o współdziałaniu Miast Unii Metropolii Polskich w dziedzinie migracji”. Deklaracja ta wikła nasze miasto w partyjną wojnę polsko-polską, a ponadto nie uwzględnia konsekwencji, jakie niesie ze sobą uleganie presji migracyjnej dyktowanej polityczną poprawnością. Bydgoszczanie są gotowi pomagać osobom dotkniętym skutkami konfliktów zbrojnych, ale bez ideologicznego przymusu i moralnego szantażu, któremu są poddawani."


Gdy  Zawisza Czarny ruszał do walki nie kalkulował. Walkę w słusznej sprawie do samego końca stawiał wyżej niż własne życie. Dlatego stał się żywą legendą. Nie wiem czy dojdzie do referendum odwołującego Rafała Bruskiego, ale mam nadzieję że prędzej czy później bydgoszczanie podziękują mu za taki sposób sprawowania władzy, którego kwintesencją jest podeptanie ważnej marki i jednego z symboli miasta - Bydgoskiego Zawiszy.



Trudno przewidzieć, czy do inicjatywy referendalnej przyłączą się kolejne podmioty, stowarzyszenia czy partie. Jeżeli tego nie zrobią, to może się okazać, że prześpią wydarzenie istotne dla wielu aktywnych społecznie bydgoszczan. Politycy i samorządowcy często kalkulują.
Szacują czy bardziej opłaci się działać czy bardziej opłaci się stać z boku. Ja nie jestem na szczęście ani politykiem ani samorządowcem. Uważam, że jeżeli obecny prezydent usiłuje zniszczyć Zawiszę, to należy podjąć wszystkie możliwe kroki, żeby odsunąć go od władzy - narzędzia, którego nadużywa. Cierpliwe i konsekwentne działanie doprowadzi piłkarskiego Zawiszę w to miejsce, z którego został usunięty.

Rafał Bruski to nie tylko niszczenie piłkarskiego Zawiszy.


Ze swojej strony wielokrotnie przedstawiałem zarzuty wobec polityki (lub braku polityki) stosowanej przez prezydenta Rafała Bruskiego w zakresie taryfowej integracji systemu podmiejskich kolei z systemem miejskiej sieci transportu zbiorowego. Tej tematyce poświęcony jest dużej części mój blog:  Quo vadis Bydgoszcz którego redagowałem w latach 2014-2016. Większość problemów tam opisanych jest nadal aktualna, bo nie zrobiono w tej sprawie zupełnie nic. Odsunięcie prezydenta Rafał Bruskiego od władzy to także szansa na lepszy transport zbiorowy w mieście i całej aglomeracji bydgoskiej. Osoby zainteresowane tą tematyką na Facebook-u spotkały się pewnie z profilem SKM Bydgoszcz. To jest zupełnie inna wizja systemu transportowego, którą odrzucał uparcie prezydent Bruski, żałując drobnych pieniędzy na wykonanie studium wykonalności bydgoskiej SKM-ki, mimo rosnących ciągle korków. Szczerze mówiąc od kilku miesięcy zaniechałem aktywności w obszarze transportu zbiorowego, bo jak mówi mądre przysłowie:

"Głową muru nie przebijesz". 


Mądry prezydent Bydgoszczy powinien umieć przewidzieć nieuchronne zakorkowanie miasta za kilka, kilkanaście lat i temu skutecznie zapobiegać. Prezydent  Bruski nie potrafił przewidzieć nawet na kilka miesięcy w przód tego, że Radosław Osuch zrobi go "w konia" w sprawie Zawiszy, mimo że zapowiadało to publicznie wielu ludzi. Jak można od niego oczekiwać dalekosiężnych wizji w sprawach naprawdę skomplikowanych? Pytanie retoryczne. Rafał Bruski i jakakolwiek wizja wybiegająca w przód dalej niż 3 dni naprzód? Ze świecą szukać. Ktoś z naturą księgowego nie powinien piastować stanowiska, na którym niezbędne są umiejętności przywódcze i wizjonerskie. Dzisiaj prezydent miasta niszczy wizje bydgoszczan pragnących na przykład odbudowy piłkarskiego Zawiszy, ale nie tylko. Wielu bydgoszczan czeka na wizję nowoczesnej, ambitnej metropolii. Wielu rozczarowanych ciągle wyjeżdża do innych miast nie widząc szans na stanie się nią Bydgoszczy. Kogo pociąga za sobą prezydent Bruski? Kto potrafi wymienić jego wizje Bydgoszczy? Komu przewodzi prezydent Bruski poza gronem urzędników poddanych mu z urzędu? Platforma, która w założeniach miała być "Obywatelska" okazała się zwykłą, paskudną partią, która swoje rządy w mieście zaznaczyła w dodatku wyrzuceniem Zawiszy z bydgoskich, miejskich obiektów, zmuszając bydgoszczan do jeżdżenia na domowe mecze Zawiszy do pobliskich Potulic.

Prawdopodobnie aktywność referendalna będzie dobrą sposobnością do ujawnienia zaniedbań i braku wizji w różnych obszarach życia Bydgoszczy. Może okazać się, że niezadowolonych, zlekceważonych i tych, którym żyje się źle jest zadziwiająco dużo. Wielu bydgoszczan ciągle traci swoich bliskich, którzy wyjeżdżają z tego miasta pozbawionego charakteru, czy perspektyw zawodowych. Oni wszyscy mogą podpisać się pod potrzebą zmian.

niedziela, 25 czerwca 2017

Dlaczego Bydgoszcz nie jest miastem sportu? Cześć II [Koniec marzeń o CLJ]

Po tym jak Radosław Osuch, właściciel spółki WKS Zawisza nagle zniknął z Bydgoszczy w czerwcu 2016 roku rozpadła się drużyna seniorów grająca w I lidze, ale również rozpadły się młodzieżowe zespoły spółki.

Powstał co prawda MUKS CWZS Bydgoszcz, który przejął część młodzieży ze spółki, ale sporo zdolnych chłopaków opuściła Bydgoszcz.

MUKS CWZS w sezonie 2016/2017 pod wodzą trenera Łukasz Jankowskiego wygrał wojewódzką ligę juniora starszego w Kuj-Pomie, jednak w barażach o CLJ poległ z mistrzem śląskiej ligi juniorów - Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Tradycji stało się zadość i kolejny zespół z regionu kujawsko - pomorskiego nie zdołał wywalczyć awansu do Centralnej Ligi Juniorów. Od momentu utworzenia tych rozgrywek nie udało się to żadnemu zespołowi z Kuj-Pomu. W pierwszym sezonie 2013/2014 miejsca w lidze otrzymały 3 zespoły z regionu. WKS Zawisza, Elana Toruń i Lider Włocławek. Zawisza utrzymał się w CLJ przez 3 sezony, a zespoły z Włocławka i Torunia spadły już po jednym sezonie i nie zdołały tam wrócić.



W 2015 roku do CLJ próbował się przebić mistrz Kuj-Pomu - Chemik Bydgoszcz, ale przegrał baraże z FC Wrocław Akademy 2:2 i 0:2  w rewanżu na wyjeździe.

Rok temu, w czerwcu 2016 roku  Chemik Bydgoszcz nie dał rady w barażach z mistrzem ligi juniorów zachodnio-pomorskiego Salosem Szczecin. Na wyjeździe padł remis 3:3, ale w rewanżu Chemik poległ u siebie 1:2.


MUKS CWZS w czerwcu 2017 roku przegrał w Bielsku-Białej 0:4, a u siebie zremisował 1:1 z Podbeskidziem, mistrzem śląskiej ligi juniorów.


Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu?


W tym momencie warto pochylić się nad pytaniem, które zadał niedawno dziennikarz naszych lokalnych mediów: "Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu?" Degradacja bydgoskiego sportu dotyczy wielu dyscyplin, ale z racji tematyki tego bloga skupię się na piłce.

czytaj też:
Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu? [Część I]

Na słabość piłkarskich zespołów juniorskich z kuj-pomu duży wpływ ma regularne opuszczanie klubów przez uzdolnionych zawodników już w wieku juniora, nawet juniora młodszego. Często przejście zawodnika do innych, mocniejszych klubów nie jest związane wcale ze wzrostem poziomu rozgrywek, bo zawodnicy ci najczęściej grają w rezerwach IV-ligowych Arki, Miedzi czy Pogoni, ewentualnie na poziomie III ligi. Zespoły z naszego regionu występują na takim poziomie ligowym. Ale to zazwyczaj kluby bez stadionów, bez pieniędzy, bez perspektyw.

Emigracja w poszukiwaniu piłkarskich perspektyw.


Tu nie ma perspektyw rozwoju. Młodzi zawodnicy emigrują, często kosztem życia w internatach i zmiany szkoły średniej w poszukiwaniu piłkarskich perspektyw. Gra w IV ligowych rezerwach Arki ma zupełnie inny wymiar jeżeli Arka ma pierwszy zespół w Ekstraklasie. Inne są szanse przebicia się do I ligowej Miedzi Legnica z IV ligowych rezerw tego klubu niż z IV ligowych np Orląt Aleksandrów Kujawski.

Przeanalizowałem listę zawodników WKS Zawisza z roczników 98 i 99, którzy z powodzeniem mogliby jeszcze grać w juniorach i rozwijać się w Bydgoszczy, ale wybrali emigrację już w 2016 roku. Oni mogli podnieść jakość zespołu CWZS rywalizującego w barażach o CLJ z Podbeskidziem, ale dawno temu opuścili region.

 W sezonie 2015/2016 w CLJ w zespole WKS Zawisza grali m.in:


  • Tomasz Żyliński rocznik 1998 - rezerwy Miedzi IV liga;
  • Mateusz Złotogórski rocznik 1998 - Bałtyk Koszalin U19;
  • Wiktor Babiński rocznik  1999 - rezerwy Arki Gdynia IV liga;
  • Oskar Repka rocznik 1999 młodzieżowy zespół Karlsruhe U19 (Niemcy);
  • Dorian Affeld 1998 Arka Gdynia IV liga;
  • Jakub Wolski 1998 - Górnik Konin III liga;
  • Michał Wawrzyniak rocznik 1998 - III liga Olimpia Kowary;
  • Igor Witczak  rocznik 1998 - Górnik Konin III liga

Jak wyglądałby mecz barażowy o CLJ z Podbeskidziem, gdyby większość tych zawodników grała nadal w Bydgoszczy? Myślę, że mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Nam nie brakuje zdolnej młodzieży, ale nie potrafimy ich zatrzymać. Jak rozwijaliby się kolejni zawodnicy z regionu uczestnicząc w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów  zamiast w wojewódzkiej lidze juniorów? Przecież to wysoki poziom rywalizacji wymusza ciągły rozwój, daje motywacje do pracy, prestiż. Kolejny sezon kuj-pom nie będzie miał CLJ-tu w juniorze starszym i nadal nie widać symptomów żeby piłkarsko kuj-pom miał coś więcej w najbliższej przyszłości znaczyć. Zniszczenie Zawiszy oznacza degradację futbolu w kuj-pomie na długie lata i to w znacznie szerszym aspekcie niż tylko brak Ekstraklasy.


Budowanie silnego sportu w regionie wymaga istnienia silnych klubów, które są zainteresowane najzdolniejszą młodzieżą i potrafią ją zakontraktować, zatrzymać i rozwijać. Dzisiaj w regionie na poziomie I ligi gra jedynie solidna Olimpia Grudziądz, ale nie posiada zespołu rezerw na przyzwoitym poziomie, co mocno ogranicza możliwość rozwijania własnej młodzieży.

Młodzież Podbeskidzia z profesjonalnymi kontraktami.


Warto w tym miejscu podkreślić, że mistrz Kuj-Pomu, MUKS CWZS Bydgoszcz przegrał z zespołem juniorów Podbeskidzia, w którym piątka zawodników ma już podpisane profesjonalne kontrakty i mają za sobą treningi w pierwszoligowym zespole seniorów Podbeskidzia. To oznacza, że istnieje tam grupa zawodników, którzy zarabiają już na graniu w piłkę i są przekonani o swojej wartości. Te kontrakty oznaczają, że zostali uznani za na tyle wartościowych już zawodników, że Podbeskidzie zdecydowało się związać ich ze sobą w trwały sposób, żeby nie odeszli za pół darmo po ukończeniu wieku juniora. Dla nich mecz z jakim MUKS-em to tylko jedna z wielu okazji pokazania swojej wartości. Dla większości młodzieży z MUKS-u to był dwumecz sezonu. Zawodnicy z rocznika 98 nie wiedzą gdzie będą trenowali od jutra, bo MUKS nie posiada przecież zespołu seniorów. Pewnie z tego powodu nie podpisuje też kontraktów z najbardziej uzdolnionymi zawodnikami. To oznacza, że każdego z tych chłopaków dowolny klub może pozyskać za drobne, za cenę ekwiwalentu za wyszkolenie.

Wizja MUKS-u nie działa.

Utworzenie MUKS-u miało zdaniem władz miasta Bydgoszczy i władz CWZS załatać jakoś dziurę po upadku spółki WKS Zawisza i zająć się młodzieżą. Klub zajmuje się młodzieżą, ale nadal nie tworzy żadnych perspektyw na rozwój dla młodych zawodników, dlatego traci najzdolniejszych i kadrę ma mocno przetrzebioną. Tydzień temu nominalnego kontuzjowanego środkowego obrońcę zastępował na tej pozycji środkowy pomocnik i właśnie w tym osłabionym korytarzu przebijało się skutecznie Podbeskidzie. Chłopak na swojej pozycji błyszczy i jest motorem wielu akcji ofensywnych, ale na środku obrony nie jest w stanie zagrać na takim samym poziomie, bo to nie jego pozycja. W innym klubie by błyszczał...Wiem na pewno, bo widziałem kilka jego spotkań w roli pomocnika. W dzisiejszym meczu rewanżowym w zespole MUKS CWZS nie zagrało z powodu kontuzji dwóch podstawowych środkowych obrońców. Zastępowali ich na tych pozycjach środkowy pomocnik i boczny obrońca. Trudno podjąć w takich warunkach skuteczną walkę z Podbeskidziem, profesjonalnie zorganizowanym klubem posiadającym szeroką, wyrównaną kadrę. W piłce nie ma przypadku.

"Jakoś" to jest coś innego niż "jakość".


Wizja MUKS-u właśnie odbiła się jak od ściany od twardej rzeczywistości jaką jest normalny, profesjonalny, I-ligowy klub - Podbeskidzie Bielsko-Biała. Jak na dłoni było to widać po samym sposobie organizacji spotkań barażowych.

W Bielsku-Białej Podbeskidzie zapewniło grę na głównym stadionie. Na mecz sprzedawane były za 1zł bilety, których poszło kilkaset sztuk, a mecz toczył się przy dopingu kibiców. Ze spotkania prowadzona była transmisja on-line (dostępna jest w internecie tutaj). Okręgowe władze piłkarskie zapewniły dla młodych zawodników Podbeskidzia medale za wygranie ligi wojewódzkiej (nasz K-PZPN nie wpadł na taki pomysł).
W Bydgoszczy mecz rewanżowy odbył się na bocznym boisku ze sztuczną murawą (zwaną czasami betonową, ze względu na swoje właściwości). Kibice i obserwatorzy stali na liniami bocznymi, bo na Gdańskiej nikt od lat nie wpadł nigdy na pomysł, żeby choćby jakąś małą, przenośną trybunę na 50-100 osób zainstalować. Za liniami stały przez 2 godziny całe rodziny zawodników z Bielska, które przejechały 500 kilometrów, żeby świętować awans swoich pociech do CLJ. A miejski stadion na Gdańskiej 163 stał w tym czasie pusty. Puste było także świetnie przygotowane na EURO U21 boczne boisko trawiaste.


Transmisja z meczu barażowego do CLJ Podbeskidzie - MUKS CWZS Bydgoszcz


Organizacyjnie widać było przepaść jaka dzieli te dwa kluby. Prawdę mówiąc, szkoda by było, żeby Podbeskidzie, tak świetnie zorganizowany klub, nie miał CLJ-tu dla swoich juniorów.


Ale wracając na nasze podwórko, masowe opuszczanie regionu przez młodych zawodników to taka nasza lokalna tradycja. To zjawisko to nic nowego.


czytaj też:
Młodzi zawodnicy opuszczają kuj-pom [23 czerwca 2016]


"Bydgoszcz miastem sportu"???
  To zdanie brzmi po prostu śmiesznie i nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością w najmniejszym stopniu. Brakuje dobrej wizji na sport. W tym regionie absurd jest codziennością. Najbardziej zasłużony piłkarski klub z regionu ciągle nie ma wstępu na obiekty, na których mógłby szkolić swoją młodzież i jeździ z dzieciakami na "orliki". To jest nasza bydgoska rzeczywistość, ale urzędnicy z ratusza są z siebie zadowoleni. Taka Bielsko-Biała to zupełnie inny piłkarski świat. A to przecież niewielkie w porównaniu do Bydgoszczy miasto.

Samozadowolenie przedstawicieli bydgoskiego magistratu jest mocno nie na miejscu. Najbardziej zasłużony bydgoski klub ciągle nie ma nawet dostępu do miejskiej infrastruktury na której mógłby szkolić młodzież. Mimo to SP Zawisza dostarcza już zawodników do kadr województwa. Ile więcej moglibyśmy osiągnąć w Bydgoszczy, gdyby było tu normalnie? Piłkarskie perspektywy nie pojawią się w Bydgoszczy z dnia na dzień, ale nawet najdłuższą drogę trzeba zacząć od pierwszego kroku.

Ciągle czekamy na racjonalne decyzje w sprawie powrotu piłkarzy Zawiszy Bydgoszcz na  Gdańską. Zawisza  może być naprawdę silny i atrakcyjny tylko na Gdańskiej. Miejskie obiekty na Gdańskiej mogą być optymalnie wykorzystane tylko z silnym piłkarsko Zawiszą. Bydgoszcz nigdy nie będzie miastem sportu bez mocnej piłki.

Na razie marzenia o silnej piłce w Bydgoszczy tylko dla bardzo cierpliwych. Bo to nie jest dzisiaj miasto sportu. Piłka nożna, najbardziej masowo uprawiany przez młodzież, najbardziej medialny sport jest niestety w Bydgoszczy poniewierany przez obecne władze miasta.  Brakuje takiego wsparcia dla piłki jak w Grudziądzu, czy choćby Toruniu. Bydgoszcz przestała być piłkarską stolicą regionu na długie lata. Jesteśmy piłkarskim zaściankiem. Stąd się ucieka przy pierwszej okazji. Po prostu wstyd.

czwartek, 22 czerwca 2017

Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu?

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie wypowiedź Adama Soroko, zastępcy dyrektora ds Sportu w Wydziale Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Bydgoszczy. Myślę, że warto poświęcić chwilę wysłuchać tej rozmowy, bo ona świetnie ilustruje rolę miasta w procesie degradacji Zawiszy oraz żużla na sportowej. Rozmowa ta dobitnie pokazuje, że Bydgoszcz przy takim podejściu władz nie stanie się szybko miastem sportu.

Całą rozmowę można wysłuchać tutaj




Remigiusz Jaskot trafnie zaczyna, że dwa historycznie najważniejsze w Bydgoszczy kluby znalazły się na samym dnie, a dokładnie w ligach najniższych z  możliwych. Są to również kluby generujące największe zainteresowanie bydgoskich kibiców, więc w efekcie duża część bydgoszczan interesujących się sportem nie ma powodów do zadowolenia patrząc na swoją drużynę w najniższej z możliwych lidze.

Zdaniem pana dyrektora Soroko "ratusz" odpowiada przede wszystkim za finansowanie klubów. Kwoty, które ratusz bydgoski przeznaczał do niedawna na Zawiszę czy żużel to są kwoty znaczące w Polsce.



OK. Nasuwa się tu jednak od razu pytanie:

Czy istotna jest tylko wysokość kwot przekazywanych na profesjonalny sport, czy może równie istotna jest jakość procesu nadzoru nad sposobem wydatkowania tych pieniędzy? Może równie ważne są decyzje o tym komu i na jakich warunkach przekazać tak istotny dla miasta klub i tak duże zdaniem pana Soroko pieniądze.



Jeżeli kwoty wydatkowane na zawodowy sport w Bydgoszczy zdaniem pana dyrektora Soroko były duże, a efekt końcowy jest tragiczny, to pojawiają się pytania:
  •  w jaki sposób nadzorowano przekazywanie tych pieniędzy?
  • jak wyglądały procesy decyzyjne, które doprowadziły do przekazywania kolejnych kwot na upadającą już spółkę Radosława Osucha?
  • czy to były procesy decyzyjne czy może raczej procesy korupcyjne?
  • co skłoniło prezydenta Bydgoszczy, Rafała Bruskiego do dobrowolnego ograniczenia możliwości kontrolnych w spółce WKS Zawisza poprzez zrzeczenie się prawa do desygnowania jednego członka Rady Nadzorczej Spółki?
  • co skłoniło prezydenta Bydgoszczy do wydania oświadczenia, że umowę z Radosławem Osuchem uważa za dobrze wypełnioną?
  • jak można oceniać sposób zabezpieczenia przez miasto możliwości odkupienia "miejskich" udziałów w spółce WKS Zawisza S.A. od Radosława Osucha, skoro Zawisza wylądował w VIII lidze a spółka przestała prowadzić działalność? 
  • dlaczego miasto nadal niszczy piłkarskiego Zawiszę?

Nazwijmy to po imieniu. Publiczne pieniądze wydane zostały przez urzędników lekką ręką, mimo wielu sygnałów, że w spółce źle się dzieje, a spółka Radosława Osucha straciła wsparcie tysięcy kibiców  - innymi słowy tysięcy dotychczasowych jej klientów. Dane o katastrofalnym spadku frekwencji na poziomie Ekstraklasy są jawne i nie pozostawiały żadnych złudzeń, że ludzie nie akceptują tego co się dzieje na Gdańskiej 163.  

Nie ma się co szczycić faktem, że "ratusz" wydawał duże pieniądze w zły sposób. Gdyby wydał mniejsze pieniądze, to poziom absurdu do jakiego doszliśmy byłby mniejszy. Wydano wiele milionów, a klub wylądował w VIII lidze, cudem w ogóle przetrwał dzięki wysiłkowi społeczników.

Wyrzucanie dużych pieniędzy w błoto jest gorsze niż wyrzucanie małych pieniędzy w błoto. Jeżeli z wyrzucania dużych pieniędzy w błoto zadowolony jest dyrektor bydgoskiego magistratu, to trudno się spodziewać wyciągnięcia logicznych wniosków i sprawnej odbudowy piłki na Zawiszy.



W rzeczywistości rola miasta w dołowaniu piłki na Zawiszy jest jeszcze gorsza. Szkoda, że nie wyszło to podczas rozmowy z dyrektorem Soroko.

Byli sponsorzy na IV ligę na Zawiszy.


Jeszcze rok temu po upadku spółki WKS Zawisza do uratowania była IV liga na Gdańskiej, byli sponsorzy, którzy deklarowali wsparcie potrzebne na tym poziomie rozgrywek, a Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza deklarowało gotowość zbudowania zespołu zdolnego do walki w IV lidze i prowadzenia tego podmiotu. W czynie społecznym.

Od miasta potrzebna była tylko jedna rzecz: zgoda na korzystanie ze stadionu Zawiszy na Gdańskiej. Prywatni sponsorzy mają swoje wymagania i oczekiwali możliwości reklamowania ich marek na nowoczesnym stadionie Zawiszy. Istniała w tym momencie drużyna rezerw Zawiszy w IV lidze oparta na wychowankach bydgoskiego klubu, a K-PZPN wyrażał gotowość utrzymania dla Zawiszy miejsca w IV lidze. Żaden inny klub nie musiał ustępować Zawiszy miejsca w IV lidze. Co więcej, wychowankowie Zawiszy, bydgoszczanie grający w rezerwach Zawiszy mieli by możliwość dalszego grania w Bydgoszczy dla swoich kibiców.

Niestety, dla bydgoskiego ratusza nawet taka forma wsparcia dla odbudowy Zawiszy to było za dużo. Dlatego jestem zdania, że piłka na Zawiszy została zniszczona z premedytacją. Ona nie upadła z braku pomysłu na dalsze funkcjonowanie " po Osuchu". Pomysły były. W ratusza była jednak wola rozwalenia wszystkiego w drobny mak. 

To jest jeden z powodów, dla których dzisiaj redaktor zadaje trafne pytanie: "dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu? "
Gdyby bydgoski "ratusz" zainteresowany był uratowaniem IV ligi dla Zawiszy, to możliwe, że w czerwcu 2017 roku cieszylibyśmy się już z awansu do III ligi. W nadchodzącym sezonie moglibyśmy zatem walczyć o powrót do II ligi, czyli na centralny szczebel rozgrywek. Ale zabrakło dobrej woli. Szkoda. Straconego czasu nikt nam nie zwróci, a pytania o "miasto sportu" będą przecież bardzo niewygodne już za rok, przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi.

Rok temu Zawiszy nie były potrzebne pieniądze, tylko dobra wola prezydenta miasta dla odbudowy piłki na Zawiszy. Dzisiaj także nie są Zawiszy potrzebne pieniądze. Zawisza mimo grania w B-klasie nadal ma tysiące oddanych kibiców. Prowadzi publiczne zbiorki pieniędzy na utrzymanie klubu w regionie i za granicą, pozyskuje sponsorów we własnym zakresie. Piłkarski Zawisza przez ostatni rok pokazał, że potrafi się szybko zorganizować, sprawnie działać, z powodzeniem kontynuuje szkolenie młodzieży w kilku rocznikach, a zespół seniorów pod wodzą trenera Patryka Zarosy wywalczył awans do A-klasy.

Dzisiaj Zawiszy nie są potrzebne pieniądze z miasta. Potrzebna jest dobra wola władz, powrót na obiekty treningowe, powrót na stadion i wiara, że konsekwentna praca działaczy podniesie klub ponownie z kolan. Silny Zawisza jest ważnym elementem budowania wizerunku miasta sportu. Ogromne zainteresowanie, którym cieszy się ciągle w Bydgoszczy Zawisza w pełni uzasadnia wsparcie miasta w procesie odbudowy piłki. Bez dobrej piłki nie ma mowy o nowoczesnej, kompletnej metropolii. Dobrze wiedzą o tym w Toruniu, gdzie coraz poważniej mówi się o potrzebie budowy piłkarskiego stadionu, a zespół Elany od pewnego czasu przygotowywany jest konsekwentnie do awansu na centralny szczebel rozgrywek.


Stadion Zawiszy Bydgoszcz - miejsce o ogromnym potencjale.


W Bydgoszczy futbol jest niestety ciągle przez władze miasta niedoceniany mimo ogromnego potencjału drzemiącego w obiektach, kibicach i tradycji Zawiszy. Klasyczne marnowanie potencjałów. W Bydgoszczy to widać normalne, bo sytuacja taka utrzymuje się już od roku. Ile jeszcze lat zmarnujemy?

Władze każdego miasta powinny koncentrować się na dostarczaniu mieszkańcom jak najlepszej jakość usług. Dobrych dróg, transportu zbiorowego, dobrej wody, stabilnych dostaw ciepła i wielu innych. Władze miasta o metropolitalnym znaczeniu muszą ponadto dostrzegać szereg usług wyższego rzędu, bez których wielu ludzi nie będzie zadowolonych. Piłka na dobrym poziomie to jest rzecz bez której wielu ludzi nie jest w stanie wyobrazić sobie życia na dłuższą metę. Relaks na meczu ulubionej drużyny i duma z rywalizacji (najlepiej wygranej ) na wysokim poziomie to powinna być regularna dawka endorfin dla tysięcy bydgoszczan. Dzisiaj są tego pozbawieni. Jak długo jeszcze?

Jeżeli dyrektor bydgoskiego magistratu nie rozumie, że z przekazywanych na profesjonalny sport "dużych pieniędzy" powinny być duże  efekty, to po prostu ręce opadają. W tym miejscu można chyba tylko zakończyć tekst i z cierpliwością czekać na wybory, które niosą ze sobą szansę na zmiany w gronie budowniczych "miasta sportu".

sobota, 17 czerwca 2017

Zawisza rekordowo skuteczny.

Gdyby przyznawano nagrodę "piłkarskiego feniksa", to Zawisza Bydgoszcz zapewne w tym sezonie by go zdobył. Odradza się jak feniks z popiołów.


Co zapamiętam z sezonu 2016/2017?

Gra Zawiszy Bydgoszcz na najniższym szczeblu rozgrywek w sezonie 2016/2017 oznaczała konieczność budowy zespołu od podstaw. Sezon ten zapamiętam pewnie głównie z rozgrywania spotkań w Potulicach.

Kilka dnie temu pisałem o trenerze Zawiszy, Patryku Zarosie. Zapamiętam na pewno prezesa Zawiszy, Krzysztofa Bessa, człowieka, który już od kilku lat walczy jak potrafi o zachowanie ciągłości szkolenia zawiszackiej młodzieży. W roli vice-prezesa wspiera go Adam Bułat. Trudno sobie wyobrazić dzisiaj Zawiszę bez Jerzego Mickusia, czy Stanisława Żołnowskiego.  Obowiązki kierownika drużyny wziął na siebie Leszek Pawlikowski. Wszystkim im chciałbym podziękować za ciężką pracę. Warto, żeby ich zaangażowanie w tak trudnym momencie dla klubu nigdy nie zostało zapomniane. Miasto rzuca klubowi kłody pod nogi, co znalazło swoje odzwierciedlenie w transparencie na ostatnim meczu, ale cała niebiesko-czarna społeczność robi swoje. Rok temu na barki zarządu społecznie działającego Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza spadła konieczność zorganizowania w kilka tygodni zupełnie od podstaw nowego zespołu seniorów. Spółka WKS Zawisza przestała funkcjonować i przed Zawiszą pojawiło się widmo przerwania ciągłości występów zespołu seniorów.


W takim momencie cała społeczność Zawiszy pokazała kolejny raz, że potrafi się świetnie zorganizować. Już prezentacja zespołu przed sezonem w B-klasie pokazała, że Zawisza się nie podda. Uroczystość przygotowana w amfiteatrze koło Opery Nova, z ogromną ilością pirotechniki, statkami, z ogromnym rozmachem była świadectwem ogromnej siły Zawiszy oraz ogromnych nadziei na lepszą przyszłość klubu. Kibice Zawiszy nie mają w zwyczaju użalać się nad sobą. Osoba legendarnego patrona, nieugiętego rycerza Zawiszy Czarnego jest dla Zawiszy Bydgoszcz nie tylko historyczną postacią, ale prawdziwą inspiracją na te trudne czasy.


Piłkarskiego Zawiszę Bydgoszcz opuściły władze miasta, Zawisza został pozbawiony dostępu do obiektu na którym trenował i rozgrywał mecze od kilkudziesięciu lat. Ale pozostała wiara dużej społeczności zebranej wokół piłkarskiego Zawiszy. Ta wiara była wyczuwalna od samego początku. Od decyzji o starcie Zawiszy w B-klasie w sierpniu 2016 roku. Teraz, po pierwszym awansie jest jeszcze większa.

Jeżeli wiara czyni cuda, my wierzymy że się uda.

 

Kibice Zawiszy to nie są ludzie oczekujący szybkiego sukcesu małym kosztem. Pokazali to, decydując się na odbudowę zespołu w B-klasie, co oznaczało VIII ligę. Taki proces wymaga cierpliwości, ale prawdziwi kibice są z klubem przez całe życie. Im się nigdzie nie spieszy. Żadnej drogi na skróty. Sukces, który rodzi się w pocie czoła smakuje lepiej. Praca u podstaw, kształtowanie nowych pokoleń piłkarzy, to są przecież uniwersalne wartości, które nadają sens istnienia klubowi. Jestem przekonany, że za kilka lat Zawisza powróci do rozgrywek szczebla centralnego i będzie z niego dumna ogromna rzesza bydgoszczan. Ale dzisiaj ważna jest praca, którą trzeba zrobić, żeby piąć się w górę, odbudować pełną strukturę szkolenia młodzieży aż do juniora starszego włącznie.  

Od strony sportowej zadanie na sezon 2016/2017 wykonane zostało celująco. Zawisza awansował do A-klasy i zrobił to w dobrym stylu. 

W maju pisałem o tym, że możliwe jest pobicie rekordu 79 goli strzelonych przez Zawiszę w jednym sezonie ligowym. 

Cały tekst tutaj: http://zawisza1946pl.blogspot.com/2017/05/czy-zawisza-pobije-magiczna-bariere-80.html

Okazało się, że Zawisza w 20 kolejkach zgromadził 83 gole. 3 spotkania po 3:0 niebiesko-czarni wygrali walkowerem, gdyż gospodarzy zaszczyt goszczenia niebiesko-czarnej armii kibiców po prostu przerósł. 

 

 4,35 strzelonego gola na jeden mecz Zawiszy w B-klasie.

 

W 17 rozegranych spotkaniach Zawisza zdobył 74 gole, czy ponad 4,35 gola na mecz. To najlepszy wynik w całej historii klubu. 

Do tej pory najwyższą skuteczność Zawisza zademonstrował w  1947 roku w swoim premierowym sezonie B-klasy.  Zawisza zdobył wtedy 77 goli w 18 spotkaniach, co dało średnią 4,28 gola na mecz oraz w sezonie 1962/1963 w III lidze, strzelając 79 goli w 22 meczach, czyli strzelał 4,15 gola na mecz.

Wynik z obecnego sezonu jest więc o 0,07 gola na mecz lepszy niż wynik z 1947 roku. W A-klasie trudno będzie ten wynik poprawić, bo na tym szczeblu rozgrywek rośnie poziom trudności. 

 

W strzeleckich popisach największy udział miał Wojciech Ruczyński, który do siatki rywali trafił 22 razy, czyli 1,29 razy na mecz. Ruczyński spędził na boisku 1448 minut, zatem do siatki trafiał statystycznie co 66minut. 

Wojciech Ruczyński, Zawisza Bydgoszcz najlepszy strzelec sezonu 2016/2017

 

Tym samym Wojtek Ruczyński poprawił o 5 goli wynik Tadeusza Słomińskiego w barwach Zawiszy sprzed  33 lat, z III-ligowego sezonu 1982/1983 (17 bramek).

Pozyskany przez Zawiszę wiosną Paweł Kanik zdobył 11 goli a na zdobycie każdego z nich potrzebował średnio tylko 50 minut. Jeżeli ofensywny duet niebiesko-czarnych podobną skuteczność podtrzyma w nadchodzącym sezonie, to rywale Zawiszy już mogą szykować się na trudne chwile.

Spore zagrożenie także na prawej flance stwarzali obaj pozyskani w zimie pomocnicy. Adrian Brzeziński strzelił 6 goli w 391 minut (gol co 65 minut), a Tomasz Widomski zdobył dla Zawiszy 3 gole w czasie 177 minut spędzonych na boisku (gol co 59 minut). 

 

Atak wygrywa mecze, a awanse wygrywa się obroną.

 

Zawisza stracił także rekordowo małą ilość goli, bo tylko 17 w całym sezonie, co daje średnią zaledwie 1 gola straconego na mecz. Trudno w to uwierzyć, ale Zawisza  w ostatnim meczu sezonu ze Skrą Paterek zagrał bez żadnego środkowego obrońcy.  W tej roli zagrał pomocnik Patryk Błażejewicz. Świadczy to niezbicie, że formacja ta będzie w lecie wymagała sporo pracy. Na granie bez środka obrony można sobie pozwolić w B-klasie, bo tracąc 3 gole da się odpowiedzieć pięcioma. W A-klasie utrata 3 goli może oznaczać utratę punktów.

Bydgoski Zawisza pokazał, że nawet w B-klasie można zaprezentować radość z gry i reprezentowania tych wyjątkowych barw. Teraz czas na podbój boisk A-klasowych. Za niecałe 2 miesiące startujemy. A już dzisiaj 0 15:00 spotykamy się na Placu Wolności, żeby wspólnie świętować awans do "SerieA". 

 Z prawdziwą dumą możemy nosić niebiesko-biało-czarne barwy. Nie tylko podczas fety z okazji awansu. Dla mnie Zawisza zawsze jest wielki. To klub z charakterem.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Nowy Zawisza zdobył 94% punktów w B-klasie.

Awans Zawiszy stał się faktem. Przyszedł czas świętowania, podsumowań, analiz. Warto chyba zacząć od człowieka, który rok temu podjął się misji budowy nowego zespołu Zawiszy Bydgoszcz.

Patryk Zarosa, początkowo pracował razem z Dawidem Niezbeckim.
Misja stworzenia nowego Zawiszy w kilka tygodni nie była prosta. Z jednej strony oczekiwania ogromnej społeczności kibiców Zawiszy, a z drugiej strony bardzo niewielki margines błędu. Kilka porażek w początkowej fazie budowy zespołu mogło kosztować Zawiszę brak awansu do A-klasy.

Trudno zliczyć grupę zawodników, którym się przyglądali w trakcie sparingów. Zazwyczaj trenerzy poszukują w trakcie okienek transferowych kilku wzmocnień na poszczególne pozycje, albo po prostu szukają wartościowych zmienników. Trenerzy niebiesko-czarnych w feralnym lecie 2016 musieli stworzyć cały zespół od nowa. To nieporównywalnie inna skala trudności. Piłka nożna to przecież sport zespołowy. Oprócz sumy umiejętności poszczególnych zawodników o powodzeniu akcji decyduje zgranie formacji, automatyzm działania w warunkach meczowych, gdy nie ma czasu na komunikację. Jaka jest recepta na zbudowanie skutecznego zespołu w kilka tygodni?

Nie mam pojęcia. Pewnie umiejętność stworzenia takiego środowiska pracy, w którym panuje ogromny entuzjazm i ogromna świadomość celu. Sposób w jaki Patryk Zarosa i Dawid Niezbecki tego dokonali pozostanie pewnie tajemnicą ich warsztatu trenerskiego.

Dodatkowo sytuację utrudniał im brak własnego obiektu do treningów, własnej szatni. Od roku Zawisza funkcjonuje na przysłowiowych walizkach.
Gdy do tego obrazu dodamy jeszcze sporą ilość kontuzji w trakcie sezonu, to zdobycie przez Zawiszę Bydgoszcz 94% punktów możliwych do zdobycia w sezonie 2016/2017 naprawdę budzi moje uznanie. Zawisza stracił przez cały sezon zaledwie 3 oczka, zdobywając na czysto, bez walkowerów 48 na 51 możliwych do zdobycia oczek.


Patryk Zarosa, trener Zawiszy Bydgoszcz w sezonie 2016/2017.

Co więcej, wiosną przed Patrykiem Zarosą, który pracował już samodzielnie,  stało jeszcze jedno zadanie: budowa zespołu pod kątem wyzwań czekających go w A-klasie. Zawisza Bydgoszcz nie jest klubem, które stawia sobie za cel utrzymanie A-klasie. W kolejnym sezonie niebiesko-czarni muszą dysponować zespołem o szerokiej kadrze, zdolnym rywalizować o awans do Ligi Okręgowej.  Stąd w zimie przeprowadzono kilka bardzo ciekawych transferów.


Szóstka, może nawet ósemka zawodników pozyskanych przez Zawiszę wiosną wniosła wiosną sporo do gry Zawiszy, co podniosło poziom rywalizacji o miejsce w kadrze meczowej i pozwoliło przetrwać plagę kontuzji z serią zwycięstw trwającą od sierpnia 2016. Będzie jeszcze okazja pochylić się nad poszczególnymi zawodnikami, ale na potrzeby tego tekstu chciałbym wyartykułować jedynie ogólny wniosek, że znakomita większość zimowych wzmocnień okazał się wartościowa z punktu widzenia jakości całej kadry. Istnieje wiele klubów dysponujących rozbudowaną siatką skautów i relatywnie dużymi możliwościami finansowymi, a bilans okienek transferowych często kończy się sukcesem zaledwie w 30-40%. Zawisza w zasadzie się nie pomylił. Trudno pominąć tutaj rolę Marcina Łukaszewskiego, którego kontakty i doświadczenie pozwalają trafnie ocenić potencjał zawodników i skutecznie do nich docierać. Jestem przekonany, że w trakcie odbudowy Zawiszy legendarny kapitan niebiesko-czarnych odegra ogromną rolę. Postacie takiego formatu na pewno budują pozytywny wizerunek klubu i podnoszą jego wiarygodność w oczach zawodników, trenerów czy sponsorów.



Zawisza świętuje awans, kibiców czekają wakacje, ale w klubie już za kilka tygodni ruszają przygotowania do nowego sezonu. A-klasa startuje tydzień wcześniej niż B-klasa. Mam nadzieję, że za rok wakacje będą dla Zawiszy jeszcze krótsze.


Szkoda, że władze Bydgoszcz ciągle rzucają kłody pod nogi Zawiszy i część kibiców po prostu ma ograniczone możliwości brania udziału w tym fascynującym procesie odbudowy klubu, budowy nowego zespołu. Jeżdżenie do Potulic na domowe mecze Zawiszy nie jest problemem dla najbardziej zagorzałych fanów, ale część bydgoszczan to już przerasta. Mam nadzieję, że w taki czy inny sposób poniewierka niebiesko-czarnych zakończy się już niedługo.

Jak donoszą media, pracę z nowym Zawiszą rozpoczętą przez Dawida Niezbeckiego i Patryka Zarosę kontynuował będzie w A-klasie Jacek Łukomski, trener, który przeszedł drogę z B-klasy do IV ligi z Unią Janikowo. Trudno o lepszą rekomendację do pracy z klubem, który potrzebuje powtórzenia takiej misji.

Sprawa jest poważna.  Zawisza to przecież nie jest sprawa życia i śmierci. To coś więcej. :)

A Patryk Zarosa to nie tylko trener, to ktoś więcej. Gratulacje trenerze i ogromny szacunek. Za jakość pracy z Zawiszą, ale przede wszystkim za podjęcie się tej misji. Potrafię sobie wyobrazić jaka trudno było działać na tych "wariackich papierach". Szacunek.

Krzysztof Bess, prezes SP Zawisza Bydgoszcz.


SP Zawisza można powiedzieć, że specjalizuje się w awansach. Ma ich już w swojej historii na koncie już trzy. Ten awans jest pierwszym dla obecnego prezesa Krzysztofa Bessa. Już za rok szansa na kolejny awans. Będzie gorąco w A-klasie.

czwartek, 18 maja 2017

Jak identyfikować się z moim miastem, które niszczy mój klub piłkarski?

24 maja 2017 roku odbędzie się uroczysta sesja Rady Miasta, na której odbędzie się uroczyste wręczenie Medali Prezydenta Bydgoszczy za wkład w rozwój bydgoskiego samorządu.








Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska, do którego należę od kilku lat zostało zaproszone do udziału w tej sesji.









Parodia samorządu.


Nie wybieram się niestety na wspólne świętowanie. Fakty, których obecnie jesteśmy świadkami świadczą niezbicie o tym, że mamy w Bydgoszczy do czynienia z parodią samorządu. Człowiek, który będzie wręczał medale za rozwój samorządności wielokrotnie ignorował wolę Rady Miasta, co gorsza robi to w kwestii, która jest dla mnie osobiście niezwykle istotna: w kwestii piłkarskiego Zawiszy Bydgoszcz.

Jak wiedzą o tym wszyscy zainteresowani, Rada Miasta wystosowała apel do prezydenta Bydgoszczy o udostępnienie miejskich obiektów sportowych młodzieżowym zespołom prowadzonym przez Zawiszę Bydgoszcz, ikonę Bydgoszczy i regionu. Prezydent Rafał Bruski, który ma zamiar wręczać medale za rozwój samorządności całkowicie ignoruje w tej sprawie wolę Rady Miasta. Takie fakty pokazują, że wtedy, kiedy to komuś nie na rękę, to gwałcona jest idea samorządności. Zarówno na szczeblu regionu, jak i ma szczeblu miasta mamy do czynienia z udzielnymi książętami, którzy rozporządzają powierzonym im samorządowym majątkiem jak swoim własnym. Tak robi marszałek województwa, tak samo robi prezydent Bydgoszczy. W tym przypadku wola jednego człowieka ma większe znaczenie niż wola całej Rady Miasta, większe znaczenie niż wola tłumu bydgoszczan, którzy w obronie piłkarskiego Zawiszy zorganizowali rok temu przemarsz i wiec pod ratuszem.

W takie sytuacji nie jest mi zupełnie do świętowania. Raczej wstyd mi, że żyję w takim mieście gdzie przez prezydenta niszczona jest jedna z największych sportowych marek. Rada Miasta niby chce pomóc, ale okazuje się bezradna, a wszystko dzieje się przy obojętnej postawie dużej części elit miasta, czy mediów. Powtórzę, wstyd mi, że żyję w takim mieście.


Suche fakty w sprawie Zawiszy:



O sytuacji jaka miała miejsce w piłkarskim Zawiszy Bydgoszcz w ostatnich latach pisałem na blogu zawisza1946.blogspot.com  Gdyby ktoś chciał przypomnieć sobie kolejne fakty w procesie niszczenia piłkarskiego Zawiszy to można je tam będzie zawsze znaleźć.


W skrócie i bez wybielania najważniejsze fakty w procesie degradacji Zawiszy są takie:

  • miasto Bydgoszcz w 2008 roku przejęło II-ligowy zespół piłkarski od Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza i zawiązało razem z nim spółkę z większością udziałów. Społecznicy, którzy odbudowali wcześniej Zawiszę od poziomu V ligi zaufali miastu, które miało być gwarantem stabilizacji klubu na poziomie centralnych rozgrywek. Potem okazało się, że nie było gwarantem niczego. Ale po kolei.
  • Po 3 latach, w momencie awansu Zawiszy do I ligi w 2011 roku miasto sprzedało większość swoich udziałów Radosławowi Osuchowi, który początkowo osiągał sukcesy z klubem, awansując z nim do Ekstraklasy czy zdobywając Puchar Polski.
  • Niestety miasto całkowicie utraciło kontrolę nad spółką na skutek działań jego władz, które m.in. z niewyjaśnionych do dzisiaj logicznie powodów zrzekły się prawa do obsady przysługującego Bydgoszczy członka Rady Nadzorczej Spółki. Właśnie to uniemożliwiło Bydgoszczy odzyskanie kontroli nas spółką w przypadku problemów. 
  • Co gorsza, okazało się, że umowa pomiędzy miastem a Radosławem Osuchem okazała się nie gwarantować odzyskania kontroli nad spółką przez miasto, mimo że była podobno długo negocjowana właśnie w tym celu. Władze Bydgoszczy podeszły do piłkarskiego Zawiszy Bydgoszcz w taki sposób, jak gdyby celem był chwilowy sukces i puchar (który de facto zniknął razem z Radosławem Osuchem), a nie zbudowanie stabilnych struktur na długie lata. Ta krótkowzroczność i niefrasobliwość władz miasta będzie kosztowała Bydgoszcz przynajmniej kilka długich lat bez obecności ligowego zespołu w rozgrywkach centralnych w najbardziej  medialnej dyscyplinie sportu. Bydgoszcz przez długie lata będzie mogła tylko marzyć o takim futbolu jaki grany jest choćby w Grudziądzu, gdzie miejscowa Olimpia zarządzana jest w efekcie jest tam stabilnie przez wiele lat.
  • Władze Bydgoszczy przez kilka lat ignorowały sygnały o nieprawidłowościach finansowych w klubie i do samego końca wspierały spółkę finansowo, przekazując jej publiczne, miejskie pieniądze. A to właśnie brak finansowego nadzoru nad klubem i nad sposobem wykorzystania publicznej pomocy dla klubu zdecydował o  braku jego stabilności w dłuższej perspektywie czasowej.
  • Dopiero gdy Radosław Osuch zniknął bez śladu razem z Pucharem Polski i całym zespołem prezydent Bydgoszczy przyznał, że czuje się oszukany. Mimo to nie podjął on żadnych działań w celu szybkiej odbudowy klubu na bazie IV-ligowych rezerw. W obliczu groźby całkowitego przerwania ciągłości funkcjonowania zespołu piłkarskiego seniorów Zawiszy Stowarzyszenie Piłkarskie wzięło na siebie ciężar organizacji zespołu zupełnie od podstaw na bazie własnych środków finansowych.W takiej trudnej sytuacji zamiast wsparcia ze strony władz Bydgoszczy Zawisza nie otrzymał zgody na korzystanie ze stadionu Zawiszy przy ul. Gdańskiej, co uniemożliwiło podjęcie starań o start zespołu w IV lidze. Przez cały sezon 2016/2017 Zawisza Bydgoszcz rozgrywa swoje spotkania gościnnie na stadionie w Potulicach. W całej Bydgoszczy, mieście o metropolitalnych podobno ambicjach nie znalazł się obiekt sportowy, na którym Zawisza Bydgoszcz mógłby rozgrywać swoje mecze. Takie są suche fakty. Wiele klubów piłkarskich w Polsce przechodziło różne problemy, ale taka kompletna degradacja przy aktywnym współudziale władz miasta nie miała miejsca chyba jeszcze nigdzie w Polsce poza Bydgoszczą. Zazwyczaj klubu z wielkich miast wracały do gry po 2-3 latach odbudowy. Zawisza z VIII ligi będzie podnosił się wiele lat.
  • Faktem jest też, że stadion zmodernizowany za około 100 milionów złotych pochodzących z publicznych pieniędzy, mogący gościć około 20 tysięcy kibiców, nie służy obecnie żadnej ligowej drużynie piłkarskiej i jest wykorzystywany wyłącznie okazjonalnie.

Rada Miasta w czerwcu 2016 roku apelowała do prezydenta Bydgoszczy o podjęcie działań mogących uratować piłkarskiego Zawiszę po upadku spółki Radosława Osucha na możliwie wysokim poziomie rozgrywkowym. Pisałem o tym tutaj.



Rada Miasta jesienią 2016 roku wydała apel do prezydenta o udostępnienie bydgoskich obiektów młodzieżowym zespołom Zawiszy Bydgoszcz, ale prezydent to ignoruje. "Wie lepiej". Taka jest praktyka samorządności, wbrew temu co będzie wygłaszane na uroczystej sesji w ratuszu za tydzień.

Wręczanie medali za zasługi w budowaniu samorządności to na pewno mogła by być miła uroczystość. Ale bardziej niż medalu potrzeba mi najpierw normalności w tym mieście. Życzę miłego świętowania, ale się do niego nie przyłączę.

Przez kilka lat aktywnie starałem się włączać w dyskusje dotyczące miejskich problemów, ale gdy Zawisza Bydgoszcz pozbawiony jakiegokolwiek wsparcia, zdegradowany do VIII ligi, wyrzucony ze swoich obiektów rozgrywa "domowe" mecze w Potulicach, to naprawdę nie chce mi się dyskutować o ścieżkach rowerowych, dziurach w chodnikach, czy rozkładach jazdy. Jeżeli Zawisza Bydgoszcz rozgrywa swoje mecze w Potulicach, to ja nie jestem pewien czy ja w ogóle jestem jeszcze bydgoszczaninem.

To co obecnie ma miejsce w Bydgoszczy w sprawie Zawiszy, to największy wstyd w dziejach 70-letniego już klubu, ciągle vice lidera tabeli wszech czasów II ligi.

To jest trudne pytanie: Jak identyfikować się z moim miastem, które niszczy mój klub piłkarski? Nie znam odpowiedzi na to pytanie.


Można postawić też inne pytanie. Dzisiaj niszczona jest piłkarska ikona Bydgoszczy. Jeżeli elity tego miasta przyglądają się temu procesowi bezczynnie, to czy jutro taki los może spotkać inne bydgoskie instytucje, inne bydgoskie marki? Jeżeli kochacie cokolwiek w Bydgoszczy, czy możecie czuć się spokojni patrząc na niszczenie Zawiszy przez władze miasta? Niezależnie od tego czy lubicie piłkę czy nie, uważam że powinno to was martwić.

Prawda jest taka, że sami potrafimy w Bydgoszczy niszczyć to co cenne. Wcale nie potrzebujemy do tego koniecznie sąsiadów z pobliskiego Torunia. Niedostatki zasobów intelektualnych naszych własnych elit próbujemy maskować przytaczając różne okoliczności zewnętrzne. Prawda jest taka, że świetnie dajemy sobie radę z niszczeniem własnych bydgoskich marek. We mnie skutecznie zniszczono obecnie jakąkolwiek identyfikację z Bydgoszczą. Obecnie czuję tylko wstyd, że jestem świadkiem takich wydarzeń i nie jestem w stanie nic zrobić.

wtorek, 9 maja 2017

Losy awansu Zawiszy do A-klasy rozstrzygnąć się mogą w Sadkach.

Już w niedzielę o 12:00 Zawisza zagra w Sadkach z miejscowym GLZS-em.

Rzut oka na tabelę pokazuje, że niebiesko-czarnych czeka tam jeden z 3 najpoważniejszych sprawdzianów do końca sezonu. GLZS zajmuje obecnie 3 miejsce w tabeli przed AF Brzoza i Olimpią Wtelno.

Zespół z Sadek u siebie uległ do tej pory tylko Olimpii Wtelno wygrywając resztę spotkań. Do Sadek wybiera się jeszcze również Wisła Fordon za kilka tygodni. Być może właśnie pokonanie GLZS Sadki okaże się kluczem do awansu. Jak wiadomo miejsca na potknięcia jest niewiele, bo Wisła Fordon do końca sezonu może się już nie pomylić. W najbliższej kolejce Wisła pauzuje, więc sytuacja w tabeli będzie bardziej czytelna po zakończeniu niedzielnego spotkania.


kliknij, żeby powiększyć

Algorytm prognozuje wygraną Zawiszy w Sadkach  na 48%, ale 45% szans daje naszym rywalom. Miejmy nadzieję, że będziemy w Sadkach świadkami przekonywającego zwycięstwa Zawiszy, ale nie ulega wątpliwości, że do tego spotkania trzeba podejść z maksymalną mobilizacją i koncentracją. Zespół z Sadek stracił w 7 domowych meczach tylko 10 goli i ma domowy bilans 6-0-1. Nie ma chyba lepszej rekomendacji, żeby do tego rywala podejść poważnie.



Zawiszę czeka jeszcze bardzo ciężki mecz w Brzozie, która u siebie straciła do tej pory tylko 5 goli. Spacerkiem nie będzie mecz z Olimpią Wtelno.

W mojej ocenie ostatnie spotkanie Zawiszy w Potulicach z Ramielem było jednym ze słabszych w wykonaniu Zawiszy. Trener Zarosa dokonał kilku korekt w składzie wyjściowym w porównaniu z poprzednimi spotkaniami. Trudno się dziwić takiej decyzji, bo mecz z rywalem o niższym potencjale piłkarskim jest świetną okazją żeby sprawdzić w warunkach bojowych dyspozycję zawodników, którzy mieli mniej okazji do grania. Tylko występy w lidze pozwalają zbudować im pewność siebie i dalszą motywację do treningów z pełnym zaangażowaniem. To jest ważna część procesu budowania zespołu.

Po zmianie stron i wprowadzeniu na boisko Pawła Kanika i Sergiusza Kota, a potem Adriana Brzezińskiego i Patryka Błażejewicza  tempo i jakość gry na pewno się poprawiły, ale w mojej ocenie zespołowi brakowało tej pewności w operowaniu piłką, jaką prezentowali choćby w Zamościu.

Wynik 3:1 poszedł w świat i zapewnił niebiesko-czarnym 3 ważne punkty. Udało się też wprowadzić do gry po pewnej przerwie Sebastiana Każuro ( asysta przy pierwszym golu) , Jarosława Lewandowskiego czy Tomasza Widomskiego (pierwszy raz w wyjściowym składzie). Występ golem okrasił Nikodem Kasperczak. Powodów do narzekania nie ma.

Z drugiej strony trzeba się spodziewać, że w Sadkach, na swoim terenie, GLZS zmusi Zawiszę do pokazania trochę więcej piłkarskiej jakości.

"Bydgoszcz miastem sportu, a kolejne w tym sezonie piłkarskie derby Bydgoszczy odbywają się w Potulicach"

Takie smutne komentarze można było usłyszeć na trybunach w niedzielę. Szkoda, że w naszym mieście używa się górnolotnych sloganów o stawianiu na sport, a rzeczywistość temu przeczy. Jesienne derby rozgrywane w Fordonie na Sielskiej pokazały, że nawet w B-klasie derbowy mecz może mieć atmosferę piłkarskiego święta. Szkoda, że ciągle blokowany jest dostęp do bydgoskich miejskich obiektów sportowych dla Zawiszy - najbardziej utytułowanego, piłkarskiego klubu w Bydgoszczy i regionie. Czy w Bydgoszcz, mieście o sporym potencjale, posiadającym wiele obiektów sportowych naprawdę nie  da się zapewnić miejsca do trenowania i rozgrywania spotkań ligowych dla wszystkich bydgoskich klubów?

Kiedyś, gdy to szaleństwo minie, będziemy wspominali cały sezon rozgrywany przez Zawiszę poza Bydgoszczą i będziemy się zastanawiali jak to w ogóle było możliwe. To jest całkowicie irracjonalne. Osoby odpowiedzialne za ten haniebny epizod w historii klubu już zapisały się na kartach historii. Zastanawiające jest to, że Rada Miasta nie jest w stanie zrobić nic poza wydaniem apelu do prezydenta miasta o udostępnienie bydgoskich obiektów Zawiszy Bydgoszcz.

Zawisza - Raków Częstochowa , kwiecień 2009, nowy stadion Zawiszy po przebudowie. Obecnie nie rozgrywa tam spotkań żaden zespół ligowy. Kiedy znowu zacznie regularnie tętnić życiem?


Ta sytuacja pokazuje, że problem jest nie tylko z piłką i z Zawiszą. Mamy taki system, w którym Rada Miasta sprowadzona jest do marionetek potrzebnych prezydentowi tylko do zatwierdzenia budżetu miasta. Potem prezydent jest już udzielnym księciem na włościach. Personą nie do ruszenia.

Tylko, że te włości nie są w najmniejszym stopniu jego. Miasto i jego obiekty, zostało mu powierzone na chwilę i powinien o tym pamiętać. Jeżeli w swoim zadufaniu zamknięty jest  na głos zwykłych bydgoszczan, to powinien się zastanowić czy głos Rady Miasta w sprawie dostępu piłkarskiego Zawiszy do bydgoskich obiektów sportowych nie jest głosem rozsądku?

Tak działa nasza karykatura demokracji, że politycy i samorządowcy przypominają sobie o głosach zwykłych ludzi tylko przed wyborami. Prezydent Rafał Bruski i Platforma Obywatelska także przypomni sobie o głosach bydgoszczan. Ale nie sądzę, żeby niszczenie dorobku piłkarskiego Zawiszy zostało łatwo zapomniane. Zabrakło nadzoru miasta nad spółką Osucha, zabrakło zdecydowanych działań miasta w kierunku utrzymania Zawiszy przynajmniej na poziomie rezerw czyli IV ligi. Brakuje nawet tak elementarnego wsparcia jak miejsca dla Zawiszy na bydgoskich obiektach sportowych. Trudno znaleźć słowa opisujące dosadnie to co obecne władze Bydgoszczy robią z Zawiszą Bydgoszcz. Po prostu wstyd. Niszczenie swoich sztandarowych marek nigdy nie przynosi chluby miastu.

Niebiesko-czarnym nie pozostaje na razie nic innego jak robić swoje. Po burzy wychodzi słońce.