wtorek, 11 października 2016

Prezydent Bruski ciągle lekceważy problem pustego stadionu Zawiszy.

Nie ma żadnego przełomu w sprawie gry zespołu seniorów Zawiszy Bydgoszcz na stadionie w Bydgoszczy. Zawisza domowe spotkania rozrywa w Potulicach, a bydgoszczanie, kibice Zawiszy jeździć muszą na mecze po kilkadziesiąt kilometrów. Niedawno Rada Miasta  głosami SLD i PO odrzuciła projekt uchwały zobowiązującej prezydenta miasta do zakończenia swojej wojenki z piłkarskim Zawiszą Bydgoszcz, największą piłkarską marką w Bydgoszczy i regionie. Być może w tym gronie są ludzie na których głosowaliście. Warto zadawać im pytania na ten temat. Absurdalna sytuacja jaka obecnie panuje musi znaleźć rozwiązanie.


Michała Słobodzian w rozmowie z prezydentem w radio PIK w sprawie Zawiszy zagaił, że żadna inna drużyna grająca w ósmej lidze nie budzi tyle emocji. (10-10-2016)
Prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski ciągle lekceważy jednak problem pustego stadionu zbudowanego za pieniądze podatników. Mówi, że jest spokojny o rozwój bydgoskiej piłki, podkreślając fakt, że w bydgoskich klubach trenują setki młodzieży.

Być może nie interesuje się on specjalnie sportem i z tego powodu umknął mu fakt, że wszyscy najzdolniejsi wychowankowie bydgoskich klubów opuszczają Bydgoszcz, bo nie ma tu żadnego klubu, w którym mogliby kontynuować swoje kariery na poziomie swojego potencjału, na pierwszym, drugim, czy nawet na 3 szczeblu rozgrywek piłkarskich w Polsce. Trudno nazwać to rozwojem bydgoskiej piłki.

2016-09-25 prezentacja Zawiszy przed sezonem B-klasy


Z punktu widzenia rozwoju bydgoskiej piłki istotne jest stworzenie silnych i trwałych struktur klubów piłkarskich. Szkolenie młodzieży na poziomie młodzików czy juniorów nie przekłada się na rozwój bydgoskiej piłki.

Młodzi ludzie, studenci, przedstawiciele innych branż emigrują często do innych miast w Polsce oferujących lepsze warunki życia i rozwoju. To nie jest rozwój Bydgoszczy. Podobnie emigrujące z Bydgoszczy całe pokolenia młodych, zdolnych  piłkarzy nie przyczyniają się do rozwoju piłki w Bydgoszczy. Oni przyczyniają się do rozwoju piłki już nie tylko w Gdyni czy Lubinie, ale także w Chojnicach czy Grudziądzu, bo tam są I ligowe ośrodki piłkarskie, dające im szansę rozwoju. Bydgoszczanie nie mogą cieszyć się ich grą, bo grają dla Chojniczanki czy Olimpii Grudziądz 80  kilometrów od Bydgoszczy. To nie jest rozwój piłkarskiej Bydgoszczy.





Bydgoszcz nie ma z tego nic na końcu tego procesu szkoleniowego. Ponosi koszty tego szkolenia, a oddaje dobrych zawodników innym klubom i miastom. To nie jest dobrze wykorzystany dla Bydgoszczy potencjał. Tylko istnienie silnego/silnych klubów w Bydgoszczy dałoby szansę na zatrzymanie części tych talentów nad Brdą. Ale to wymaga silnych organizmów klubowych. Takie organizmy powstają praktycznie wyłącznie w oparciu o nowoczesne obiekty, potrafiące przyciągnąć na wygodne trybuny tysiące ludzi. Nie ma cudotwórcy, który zbuduje silny klub na Chemiku przypominającym ruiny mimo wymiany części siedzisk na niskiej trybunie z PRL-u, odsuniętej od boiska o 20-25 metrów.





Jedyną szansą na powstanie silnego piłkarskiego klubu w Bydgoszczy jest Zawisza Bydgoszcz grający na obiektach, w które władowano z publicznych pieniędzy ponad 100 milionów złotych. Jak będąc prezydentem miasta można ignorować fakt, że ten stadion stoi pusty, a Zawisza gra w Potulicach? To się po prostu nie mieści w głowie. Prezydent jest spokojny o rozwój bydgoskiej piłki.
Ale najzdolniejsi bydgoszczanie opuszczają Bydgoszcz, żeby grać w innych miastach. To się nie trzyma kupy. W ostatnich latach głośno było o bydgoszczanach Góralskim, Łukowskim, Konie, Ciechanowskim, Wiktorskim, Węglarzu, Cywińskim, Sochaniu. Wszyscy grają poza Bydgoszczą. Podobnie jak Tomasz Prejs, Zapała, Krzywicki, Lipiński, Mrozik, Sochań, Tabaczyński, Gajewski....wszyscy grają poza Bydgoszczą.
Ta lista nie ma końca i co roku dopisać można kolejne nazwiska. Czasami opinia publiczna nie pozna nawet ich nazwisk, bo jeszcze w szkole średniej opuszczają Bydgoszcz i lądują w Gdyni, Poznaniu czy Lubinie. To nie jest rozwój piłkarskiej Bydgoszczy.

Prezydent lekceważąco wypowiada się o Zawiszy Bydgoszcz grającym obecnie w 8 lidze, ale nie wspomina o tym, że Zawisza mógł grać dalej w I lidze, gdyby on sam nie zrzekł się w niezrozumiały sposób prawa do odkupienia zespołu Zawiszy od upadającej spółki.

Patryk Kuczwski, po meczu z Zielonymi Zalesie

Na pierwszym planie Krzysztof Topoliński po debiucie.

Zapomniał też wspomnieć o tym, że Zawisza mógł zagrać IV lidze, gdy Zarząd SP Zawisza bezskutecznie apelował do niego o zgodę na przekazanie IV-ligowego zespołu rezerw i zgodę do gry na Gdańskiej w IV lidze. Byli sponsorzy, którzy chcieli pociągnąć Zawiszę w IV lidze.

czytaj więcej :Apel do prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego. Razem ratujmy IV ligę na Zawiszy. Jest jeszcze czas. To się może udać.





Teraz szyderczym tonem lekceważy Zawiszę Bydgoszcz, który gra w 8 lidze.
Zawisza, to ciągle klub tysięcy bydgoszczan. Myślę, że takie szydercze wypowiedzi w ustach prezydenta Bydgoszczy nie powinny mieć miejsca. Prezydent miasta jest osobą, która powinna wspierać istotne bydgoskie inicjatywy. Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza jest inicjatywą wspieraną przez tysiące bydgoszczan. Jak to wytłumaczyć, że wsparcie miasta otrzymują kanapowe stowarzyszenia reprezentujące czasami jakiegoś prezesa jego kilkuosobowe zaplecze, a Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza, cieszące się w Bydgoszczy ogromnym społecznym wsparciem ze strony miasta jest szykanowane?








Wystarczy spojrzeć na zdjęcia z prezentacji B-klasowego zespołu Zawiszy przed sezonem w amfiteatrze przy operze Nova, żeby stwierdzić, że coś jest nie tak. Na prezentację zespołu grającego w B-klasie przychodzą tłumy bydgoszczan, oprawa godna jest Ekstraklasy, a klub musi grać na wsi pod miastem wyrzucony przez władze miasta z obiektów, na których grał przez kilkadziesiąt lat. Jakie inne stowarzyszenie może pochwalić się zorganizowaniem takiego wydarzenia bez jednej złotówki z miejskich dotacji?

czytaj też: Rozpoczyna się nowa era w historii Zawiszy. Era odbudowy od B-klasy.






Ciekawe jak skończy się ta historia, bo to na pewno nie jest jej koniec. To jest problem, który może tylko narastać. Tysiące kibiców nie pozwolą sprawie "przyschnąć". Władza w mieście nie jest dożywotnia. Każdy prezydent co 4 lata musi spojrzeć w oczy wyborcom. Oni będą pytali między innymi o rozwój bydgoskiego sportu. W zasadzie już za rok pojawią się pierwsze symptomy zbliżającej się kampanii wyborczej. Jestem przekonany, że najpoważniejsi kandydaci na prezydenta miasta bez owijania w bawełnę krytycznie ocenią marnujące się obiekty przy Gdańskiej i obiecają powrót Zawiszy na Gdańską. A w pierwszej turze trudno w tym mieście wygrać.


Być może kolejny raz sprawdzi się maksyma, że pycha jest krok przed upadkiem. 

Myślę, że lekceważenie problemu Zawiszy przez prezydenta jest jego błędem, bo kibice i sympatycy Zawiszy to jest ogromna społeczność posiadająca sporą siłę medialnego oddziaływania.
Poniżej bieżące statystyki profili Facebooka Zawiszafans oraz bogatych przedsiębiorstw medialnych zatrudniających wiele ludzi na etatach:




8 postów napisnych na fanpejdżu Zawiszafans wywołało więcej interakcji (reakcji użytkowników) niż 157 postów na FB Expressu Bydgoskiego. Zawisza mimo gry w B-klasie ciągle wzbudza ogromne zainteresowanie społeczeństwa.

czytaj też: Odbudowa futbolu w Bydgoszczy potrzebuje porozumienia wszystkich środowisk. Bez kibiców nie ma futbolu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz