sobota, 9 lipca 2016

Odbudowa Zawiszy degradowanego do B-Klasy wlaśnie się zaczyna.

Ten wpis będzie trochę bardziej osobisty. Rusza odbudowa Zawiszy i jest to dobry moment na swojego rodzaju "rachunek sumienia". Ale po kolei. W 2009 roku, bo o tych czasach tym razem będzie, ważyły się dalsze losy Zawiszy. Klub po awansie do II ligi utrzymał się w centralnych rozgrywkach, a co ważne tworzyli go zawodnicy prawie w całości będący wychowankami klubu lub związani z regionem. To jest wizytówka tego zespołu w pigułce:


źródło: futbolwliczbach.pl
Tylko Krzysztof Suchecki i dwaj ciemnoskórzy panowie byli spoza regionu.

Gdy patrzę dzisiaj na ten zespół, to ciągle ze sporą dumą, bo od tamtej pory nikomu w naszym regionie nie udało się zbudować zbliżonego poziomem zespołu opartego na zawodnikach z regionu. Piszę o tym nie przez przypadek, bo jest to związane z dwiema zupełnie innymi wizjami funkcjonowania klubu, które się wtedy ścierały i pewnie jeszcze nie raz będą się ścierały: dalsza gra seniorów w strukturach SP Zawisza z naciskiem na szkolenie młodzieży lub miejska spółka zakładająca szybki awans do wyższych klas rozgrywkowych, na miarę realizacji ambicji sportowych Bydgoszczy, ósmego największego miasta w kraju.

Wizja numer 1: Praca u podstaw i oparcie siły zespołu na wychowankach i graczach z regionu.

W ramach tej wizji zespół seniorów miał kontynuować rozgrywki w ramach Stowarzyszenia piłkarskiego Zawisza, a wzrost poziomu rozgrywkowego miał następować poprzez wyszkolenie kolejnych dobrych pokoleń piłkarskiej młodzieży. Ówczesny Zarząd SP Zawisza, w pracach którego miałem zaszczyt uczestniczyć oczekiwał od miast wsparcia tego projektu w wysokości około 1/3 budżetu, była to kwota nie przekraczająca jednego miliona złotych rocznie. Druga część przychodów pochodzić miała z wpływów z biletów i dnia meczowego, a trzeci filar stanowić miały wpływy od reklamodawców. W tamtym okresie z Zawiszą współpracowało kilkadziesiąt lokalnych podmiotów, co dawało podstawy do zaplanowania takich wpływów. Jednak władze miasta nie były gotowe do wsparcia tego projektu. Bez tego wsparcia finansowego trzeba było liczyć się z możliwym spadkiem do III ligi. Takie były twarde realia. Wtedy wydawało się to katastrofą. Dzisiaj wraca jednak to pytanie czy może jednak warto było pójść tą drogą cierpliwej "pracy u podstaw"? Przecież w efekcie idąc na skróty trafiliśmy do 8 ligi?

Władze SP Zawisza nie marnują czasu.Są już stroje na przyszły sezon i zastępcze boisko.

Wizja numer 2: Miejska spółka, wizja szybkiego awansu, przejęcie finansowania i odpowiedzialności za klub przez miasto Bydgoszcz.


Ta wizja wiązała się z podjęciem sporego ryzyka, którego mieliśmy świadomość. Zarządzanie klubem i zespołem seniorów miało trafić de facto w ręce urzędników, którzy do piłki nie mają przecież pasji. Mimo wszystko miasto Bydgoszcz wydawało się solidnym gwarantem trwałości tego projektu, bo przecież trudno było sobie wyobrazić władze miasta, które dopuszczają do obecnej sytuacji. Zabezpieczone zostały w statucie spółki barwy klubu i możliwość wyprowadzenia go z miasta. Zakładaliśmy możliwość sprzedaży klubu prywatnemu podmiotowi, a to często dla klubów piłkarskich kończyło się plajtą, bo wokół polskiej piłki krąży zdecydowanie więcej złotoustych oszustów niż poważnych inwestorów. Przeważnie te kluby po plajcie zaczynały jednak granie od poziomu swoich rezerw. Przeważyła wtedy opcja powierzenia klubu miastu. Przyznaję, że mimo oczywistych wątpliwości popierałem ją. Miałem wtedy większą wiarę w Bydgoszcz. Zaufaliśmy władzom Bydgoszczy. Zabrakło mi wyobraźni, że władze miasta mogą tak zaniedbać nadzór nad spółką a na koniec działać w celu unicestwienia swojej dobrze rozpoznawalnej marki, którą powinny przecież pielęgnować. Nie mamy ich w końcu tak wiele. Za ten brak wyobraźni płacimy dzisiaj wysoką cenę.

Powierzając Zawiszę miejskiej spółce zrobiliśmy błąd. Władze Bydgoszczy nie okazały się gwarantem stabilizacji. Dwa lata spędzone przez Zawiszę w Ekstraklasie nie są warte obecnej degradacji do 8 ligi. W piłce ważna jest stabilizacja. Całe pokolenia młodych piłkarzy tracą obecnie możliwość kontynuacji piłkarskiego rozwoju na Gdańskiej, bo B-klasa, A-klasa, czy okręgówka dla wielu z nich takiej możliwości nie będzie stanowić.


Dzisiaj myślę, że rację mieli ci, którzy opowiadali się za kontynuacją rozgrywek seniorów Zawiszy w ramach Stowarzyszenia. Może utrzymalibyśmy tą II ligę, może wzmocnieni kolejnymi wychowankami walczylibyśmy o dalsze awanse?  Może mielibyśmy przez te wszystkie lata dobrą atmosferę na trybunach i tysiące kibiców? Może.... Tego się już nie dowiemy. Podjętych decyzji nie da się jednak cofnąć. Można jednak wyciągnąć wnioski na przyszłość.

W przypadku bydgoskich urzędników trzeba się liczyć z dowolnie absurdalną decyzją nie wyłączając działania na szkodę własnych, bydgoskich marek. 


Mamy w Bydgoszczy często tendencje do szukania przyczyn swoich niepowodzeń u sąsiadów ze wschodu czy w Warszawie. Ale skoro prezydent Bydgoszczy potrafi aktywnie działać w celu zniszczenia jednej z ważnych bydgoskich marek, to jak to miasto może funkcjonować w innych obszarach. Gdzie są w tym czasie  bydgoskie elity? Gdzie Rada Miasta. Za chwilę Zawisza Bydgoszcz, klub z 70-letnią tradycją, który spędził większą część swojej historii w centralnych rozgrywkach, będzie grać domowe spotkania w pod bydgoskiej gminie. To przechodzi ludzkie pojęcie. Gdzie są lokalne media?

My nie mamy w Bydgoszczy prawdziwych elit. 


To jest prawdziwy powód naszych licznych niepowodzeń. W mieście posiadającym silne własne elity, takie rzeczy nie byłyby możliwe. To miasto jest upośledzone, dzisiaj widać to jak na dłoni.

Władze miasta demonstrujące obecnie niezmiernie niski poziom intelektualny, czują się zupełnie bezkarne. To nie mogło by się zdarzyć w żadnym innym dużym mieście. To jest możliwe tylko w Bydgoszczy. Niszczenie własnych marek własnymi rękoma.

Długa lista bydgoskich marek, które zostały zniszczone.


Kiedyś dziwiłem się jak w czasach transformacji ustrojowych mogło upaść tyle bydgoskich marek. Romet, Eltra, Befana, Formet, Makrum, Zakłady Graficzne, Zakłady Papiernicze, Żegluga Bydgoska, ostatnio Zachem... znacie tą litanię. Nie starczyło by strony, żeby wymienić całą listę bydgoskich marek, których nie udało się uratować. Powód jest dokładnie ten sam. My nie mamy w Bydgoszczy silnych, intelektualnych elit. Dzisiaj nie dziwi mnie zupełnie stan tego miasta. Nie może być inny. Nie tylko kierują nami ludzie bez wizji. Oni potrafią sami włączyć się destrukcję tego co jeszcze zostało. To jest przerażające. Jak żyć w takim mieście?

Kiedyś z upadkiem każdego z tych potężnych zakładów wiązały się setki czy tysiące dramatów ludzi zostających bez pracy, pozostawionych samym sobie.
Dzisiaj demontaż Zawiszy Bydgoszcz dotyka kilku setek bydgoskich dzieci, które straciły właśnie cel do którego dążyły przez wiele lat, któremu poświęcały wiele wysiłku, wyrzeczeń. Zostali na lodzie. Tym celem nie jest trenowanie w MUKS-ie, żeby potem zasilić np. Wdę Świecie, czy Elanę Toruń, jak będą mieli szczęście. Oni wszyscy chcieli grać dla Zawiszy. Marzyli o tym momencie kiedy wyjdą na boisko na swoim stadionie i będą grali dla tysięcy bydgoskich kibiców. Prezydent Bydgoszczy zrobił wszystko, co się dało, żeby te marzenia stały się dzisiaj niemożliwe do spełnienia. Prezydent Bydgoszczy chciał pewnie zrobić na złość  pewnie komu innemu, ale najbardziej zaszkodził właśnie im.

Co czują dzisiaj te dzieci? Czy będą chciały w przyszłości wiązać swoją przyszłość z miastem, które tak potraktowało ich marzenia? Piękna lekcja krzewienia bydgoskiej tożsamości, nie ma co. Wielu zostało z niej zapewne wyleczonych skutecznie takimi działaniami.

Cały czas wszystko zależy od kaprysu jednego człowieka. Wystarczy kilka telefonów i Zawisza zagra w sierpniu w IV lidze na własnym stadionie. Ale prywatna zemsta i urazy są ważniejsze niż przyszłość Zawiszy, ważnej bydgoskiej marki.




Niedawno prezydent Rafał Bruski w wywiadzie dla Gazety Wyborczej przypisał sobie 5% winy za obecną sytuację. Miał jednak na myśli pewnie sytuację samej spółki, utratę I-ligowych rozgrywek. Nie mam zamiaru polemizować z tymi 5% procentami. Warto jednak podkreślić, że będzie on miał 100% winy za to, że Zawisza Bydgoszcz nie wystartuje w IV lidze i że będzie tułał się po okolicznych gminach, grając w B-klasie. To już jest jego osobista zemsta z bardzo niskich pobudek. Nie potrafi się on wznieść ponad poziom osobistych uprzedzeń w imię ratowania największej bydgoskiej piłkarskiej marki i ratować co się da. Zamiast tego zablokował dostęp Zawiszy Bydgoszcz do stadionu Zawiszy Bydgoszcz.

Sprzedając miejskie akcje klubu Radosławowi Osuchowi prezydent Bruski popełnił błąd, ale nie myli się tylko ten kto nic nie robi. Brak nadzoru nad pieniędzmi przekazywanymi spółce grającej na miejskich obiektach, to już gorsza sprawa. Ale może tak się w tym mieście wydaje publiczne pieniądze i nikt się nie doczepi. Obecnie jednak prezydent Bydgoszczy działa z premedytacją na rzecz degradacji Zawiszy do 8 ligi. To już jest rzecz, której nie potrafię zrozumieć, i wątpię żebym kiedykolwiek zrozumiał.

Nie przepadam za żużlem. Nigdy mnie to nie kręciło. Ale jako prezydent Bydgoszczy nigdy bym się nie odważył działać na szkodę żużlowej Polonii, bo to jest ważna bydgoska marka. To powinien być wystarczający powód dla władz miasta, żeby stwarzać jak najlepsze warunki do umacniania tej marki. Podobną troską bydgoskich elit  powinna być otoczona największa piłkarska marka Bydgoszczy i regionu. Taką troską powinna być otoczona każda bydgoska marka, jeżeli Bydgoszcz ma być postrzegana jako dobre miejsce do życia. 

 Pies ogrodnika.


Aktywność mieszkańców powinna być doceniana i wspierana przez władze. To właśnie aktywność mieszkańców stanowi o sile lokalnych społeczności. Dzisiaj mamy taką sytuację, że zespołu seniorów nie chce prowadzić powołany do życia MUKS, nie chce prowadzić CWZS. Podmiotem, który wyraził gotowość podjęcia się tego zadania, załatwienia sponsorów, zawodników, całej organizacji klubu jest Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza, społeczna organizacja mieszkańców Bydgoszczy, oparta od lat na społecznej pracy jego członków. Prezydent Bydgoszczy nie chce jednak żeby to obywatele Bydgoszczy za darmo , w ramach społecznej aktywności zajęli się tym zasłużonym klubem.
Typowy pies ogrodnika. Sam nie zje, ale innemu nie da. Niech stadion za 100 milionów PLN stoi pusty. Dziwne jest to miasto.

Zmiana nazwy stadionu po wyborach. 

Jedną z pierwszych decyzji świeżo upieczonego prezydenta Rafała Bruskiego w 2010 roku zaraz po wygranych przez niego wyborach była decyzja o przywróceniu nazwy stadionu Zawiszy. Nowy prezydent pamiętał i doceniał poparcie w wyborach, jakiego doświadczył ze strony piłkarskiego środowiska Zawiszy.

Być może jedną z pierwszych decyzji nowego prezydenta Bydgoszczy będzie powrót Zawiszy Bydgoszcz na stadion w Bydgoszczy. Historia lubi pisać ciekawe scenariusze. Bez wątpienia tułaczka Zawiszy po okolicznych wioskach stanie się jednym z wątków najbliższej samorządowej kampanii wyborczej. Tym razem aktywnie włączą się nie tylko "kibole", ale też kibice Zawiszy pozbawienia możliwości oglądania występów swojego zespołu na swoim stadionie. Będzie gorąca kampania. Tym razem nikt nie będzie się oszczędzał, bo świadomość konsekwencji złych wyborów będzie boleśnie realna dla tysięcy bydgoszczan lubiących po prostu piłkę i pragnących na swoim stadionie piłki na poziomie odpowiadającym wielkości i potencjałowi miasta.

Wygląda na to, że kolejny raz prezydentowi Bydgoszczy uda się wyzwolić nowe pokłady społecznej aktywności wyborczej. Szkoda, że w taki absurdalny sposób. W Bydgoszczy bez zmiany. Giniemy w gęstych oparach absurdu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz