Zabrakło wsparcia "12-go zawodnika" i Radosław Osuch praktycznie żegna się z myślami o awansie do Ekstraklasy. Po 8 latach ponownie w Bydgoszczy z Olimpią pada remis, mimo że gospodarze byli zdecydowanym faworytem.
Spotkania tych zespołów w poprzednich latach obfitowały w ogromne emocje na trybunach. Przez długie lata była już naprawdę ciekawa rywalizacja.
Olimpia i Zawisza prawie zgodnie zaliczyły marsz z V do I ligi rozgrywając w tym czasie w samej lidze 20 spotkań nie licząc spotkań Pucharu Polski.
Gdyby nie bojkot spotkań prowadzony przez kibiców dzisiejszy mecz oglądało by zapewne około 6, może 7 tysięcy widzów. To byłoby prawdziwe święto futbolu w regionie. Prawdziwy klasyk ze świetną oprawą. Ale jest inaczej. Kibice cierpliwie czekają na ten moment, w którym Radosław Osuch postanowi "uszczęśliwiać" kibiców z innego miasta i sprzeda akcje Zawiszy nowemu właścicielowi.
Awans do Ekstraklasy miał być szansą zarobienia dużych pieniędzy przez właściciela klubu. I liga może przynosić mu tylko straty, tym bardziej, że nie widać zawodników, których mógłby z zyskiem sprzedawać. Czy to oznacza zbliżający się koniec pobytu Radosława Osucha w Bydgoszczy? Zobaczymy. Być może będzie starał się jeszcze do końca wycisnąć co się da z obecnego układu, w którym miasto zgodziło się (w naszym imieniu i z naszych podatków) płacić za tą (anty)promocję około 3 miliony zł rocznie i udostępnia spółce obiekty CWZS bezpłatnie. Czas pokaże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz