Nie jest to lektura optymistyczna. Prezydent Bydgoszczy nie ma zamiaru dopuścić do podjęcia przez SP Zawisza rozgrywek w IV lidze na stadionie Zawiszy. Prywatne urazy najwyraźniej wezmą górę nad koniecznością ratowania dla Bydgoszczy tego co jeszcze jest do uratowania. Ja już nie mam nadziei, że prezydent Bydgoszczy się opamięta, ale chciałbym wyraźnie napisać kilka zdań na tym blogu, bo za kilka lat te szczegóły zaczną się rozmywać w niepamięci.
Żałuję, że nie prowadziłem bloga w czasach poprzedniej odbudowy Zawiszy, bo to były świetne lata, pełne niesamowicie pozytywnych przeżyć, ale też wielu poważnych sporów o kształt Zawiszy i poważnych problemów. Dzisiaj wielu z tych przeżyć nie jestem w stanie odtworzyć w pamięci. Szkoda. Ale do rzeczy.
Warto zwrócić uwagę na jedną ważną kwestię, która nie powinna zostać nigdy zapomniana. Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski z premedytacją dąży do degradacji Zawiszy do 8 ligi.
To nie jest tak, że nie ma czasu na podjęcie działań zmierzających do startu Zawiszy w IV lidze.10 czerwca było już jasne, że spółka WKS Zawisza nie otrzyma licencji na grę w I lidze i wcale nie ma zamiaru grać w żadnej innej lidze w piłkę. Pisałem o tym tutaj
W wielu miastach następowały wcześniej podobne historie, gdy pseudo biznesmen okazywał się oszustem, a sen o wielkiej piłce kończył się degradacją o kilka lig w dół. W większości tych miast władze wspierały w tych trudnych okresach swoje sztandarowe marki piłkarskie, żeby umożliwić jak najszybszą odbudowę futbolu na jak najwyższym poziomie.
Prezydent Bydgoszczy postępuje tak, jak gdyby chciał całkowicie zniszczyć największą piłkarską markę z miasta, którego marki powinien teoretycznie wspierać. W wywiadzie, który ukazał się na stronie Gazety Wyborczej z jednej strony udaje, że nie jest stroną w tej sprawie, ale z drugiej strony sam demaskuje tą iluzję.
Mówi na przykład tak:
"Kibolom można się poddać albo stawić im czoła. Ja się nie poddam."
Tym zdaniem prezydent Bydgoszcz wyraził najdobitniej, że jest aktywną stroną w tej sprawie, a dokładnie aktywnym destruktorem. Wiadomo już, że spółka WKS Zawisza nie ma zamiaru grać w IV lidze, a MUKS także nie ma na to ochoty, co było łatwe do przewidzenia.
Szkoda, że prezydent Bydgoszczy zapomina o jeszcze jednej możliwości, jaką jest sztuka dialogu, poszukiwania kompromisów, współpracy. We wszystkim miastach posiadających silne grupy kibicowskie współpraca bywa trudna, ale nigdzie oprócz Bydgoszczy nie zrezygnowano z prób osiągnięcia kompromisu. Bo bez tego nie zbuduje się żadnego poważnego klubu. Wszędzie jest to dobrze rozumiane. W Bydgoszczy niestety władze sprawiają wrażenie, jakby usiłowały być mądrzejsze. Tylko efekty tych działań są opłakane.
Władze K-PZPN nie są zadowolone z faktu, że piłkarskiej mapy regionu znika na wiele lat flagowy okręt regionu w postaci Zawiszy Bydgoszczy. Z pewnością z chęcią zgodziłyby się na start w IV lidze Zawiszy Bydgoszcz prowadzonego przez Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza.
Jednak prezydent Bydgoszcz postanowił zniszczyć jedną z najbardziej rozpoznawalnych bydgoskich marek i nie ma zamiaru do tego dopuścić. W dalszej części wywiadu, w tej w której już przestaje grać twardziela walczącego aktywnie z "kibolstwem", usiłuje przerzucać ciężar gry na inne instytucje teoretycznie mogące udzielić wsparcia Zawiszy:
"Odrzucił pan współpracę ze Stowarzyszeniem Piłkarskim Zawisza, jeśli chodzi o stworzenie zespołu na IV ligę. Pewnie by się przydała pańska akceptacja i oczywiście zgoda spółki WKS Zawisza.
- A po co im moja zgoda? Choćby w sferze ewentualnych pieniędzy i wsparcia organizacyjnego np. stadionu do gry
- Konkursy ogłaszane przez ratusz na wspieranie sportu są otwarte dla wszystkich. SP Zawisza nie przystępowało do nich. A dlaczego? Może dlatego, żeby nie było wglądu do ich finansów. A w sferze boisk zostawiam wolną rękę ich aktualnym zarządcom. Na każdym miejskim boisku ktoś prowadzi szkolenie."
Zawisza potrzebuje wsparcia natychmiast. Specyfika rozgrywek piłkarskich jest taka, że wszystko musi rozegrać się w ciągu kilku tygodni. Jeżeli rozgrywki IV ligi wystartują bez Zawiszy, to będzie pozamiatane. Jeżeli MUKS dojdzie za rok do wniosku, że chciałby grać w IV lidze, to nie dostanie tego miejsca, bo ktoś już je po prostu zajmie. To jest wyścig szczurów. W takich chwilach nie da się czekać na miejskie konkursy na wspieranie sportu. Potrzebna jest nagła pomoc klubowi. W sferze boisk zarządcy mają teoretycznie wolną rękę, ale oni nadstawiają bacznie ucha jakie wieści płyną z ratusza. Jest zielone światło wreszcie na ratowanie Zawiszy, czy nie ma? No i nie ma. Co mówi prezydent o przyszłości zespołu seniorów?
"Pozostaje więc puenta. Zawisza zacznie piłkarskie rozgrywki w klasie B, w ósmej lidze?
- Nie wiem. Nie naciągnie mnie pan na wróżenie. Miasto klubów sportowych nie prowadzi."
To prawda. Miasto nie prowadzi klubu sportowego, ale jak widać może w tym skutecznie przeszkadzać władzom Stowarzyszenia Piłkarskiego, które przecież zadeklarowały gotowość poprowadzenia IV ligowca w rozgrywkach. W dodatku sygnalizowały chęć wsparcia odbudowy klubu przez lokalny biznes. Trzeba o tym wyraźnie pisać, bo za kilka lat będzie ktoś próbował wciskać ludziom inne wersje, że nie było dość czasu, że wszystkich to zaskoczyło i tym podobne banialuki. Nawet teraz jest wystarczająco dużo czasu. Wystarczy kilka telefonów i będzie zgoda na start Zawiszy w IV lidze. Jest jeszcze kilka tygodni czasu na opamiętanie.
Dlatego warto to napisać wyraźnie: Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza jest jedynym podmiotem zainteresowanym poprowadzeniem zespołu Zawiszy w rozgrywkach IV ligi. Robiło to już z powodzeniem przez kilka lat doprowadzając klub do II ligi.
Na razie ciągle dominują w sprawie Zawiszy emocje. Ale jak opadną, to ważne co po tej akcji pozostanie. Jeżeli Zawisza rozpocznie w B-klasie grając spotkania w jakiejś gościnnej, okolicznej gminie, to pozostanie ogromny niesmak tysięcy kibiców piłkarskich i poczucie kilku bezpowrotnie zmarnowanych lat na wygrzebanie się z zapaści. To będzie strata z kategorii tych "nie do wybaczenia". Jeżeli uda się uratować Zawiszę w IV lidze, to Bydgoszcz może w ciągu 2-3 lat odzyskać dominującą w regionie piłkarską rolę i wrócić do rozgrywek centralnych. Jak wiemy, Elana Toruń otrzymała miejsce w III lidze po Pelikanie Niechanowo wycofanym z rozgrywek i ma zamiar dalej piąć się w górę. Olimpia Grudziądz zbudowała wiosną bardzo ciekawy zespół na miarę utrzymania I ligi. Bydgoszcz nie powinna tracić czasu na obrażanie się, tylko dążyć wszystkimi siłami do uratowania IV ligi.
W Bydgoszczy powinien jak najszybciej powstać szeroki front na rzecz odbudowy piłkarskiego zespołu na miarę centralnych rozgrywek. Wiem, że wielu wpływowych ludzi boli to co się stało i chętnie dołożą cegiełkę do projektu odbudowania silnego Zawiszy, ale to nie może być wizja uczelnianego klubu sportowego wychowującego młodzież dla Lecha Poznań, Arki Gdynia czy Pogoni Szczecin. Taka wizja uwłacza po prostu powadze Bydgoszczy, ósmego miasta w Polsce i powinna być jak najszybciej porzucona.
Redaktor Jarosław Reszka rzucił na łamach Expressu Bydgoskiego pomysł odbudowy piłki w oparciu o Chemika. Lubię Chemika, kilka razy w sezonie pojawiam się na meczach tego zespołu, bo interesuje mnie jak rozwijają się poszczególni zawodnicy z regionu, a jest tam okazja ich podglądać. Uważam jednak, że wizja redaktora Reszki jest utopijna. Chemik nie ma zdolności przyciągania kibiców, a klub bez kibiców nie jest w stanie wspiąć się na poziom odpowiadający potencjałowi Bydgoszczy. 14 lat temu w sezonie 2002/2003 przerabialiśmy pomysł fuzji Chemika/Zawiszy. Przyjrzyjmy się jak to się skończyło.
Chemik otrzymał w ramach tej fuzji najlepszych piłkarzy i grał w III lidze, a Zawisza pozbawiony najlepszych zawodników i jakiegokolwiek wsparcia spadł do V ligi. Zawiszę przejęło wtedy Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza w V lidze i już w sezonie 2006/2007 Chemik zdegradowany do IV ligi walczył z Zawiszą w derbach. W 2009 roku Chemik wylądował na 5 poziomie rozgrywkowym, a Zawisza wprowadzony przez SP Zawisza do centralnych rozgrywek grał już w II lidze zachodniej.
Jaka była najbardziej zauważalna różnica pomiędzy Zawiszą grającym na 3 poziomie rozgrywkowym, a Chemikiem grającym na 3 poziomie rozgrywek?
Na Zawiszę chodziło po kilka tysięcy osób, na Chemika, po kilkaset. Jeżeli ktoś ponownie usiłuje roztaczać wizje odbudowy bydgoskiego futbolu poprzez Chemik, to powinien wziąć te fakty pod uwagę.
Ze wszystkich stron dociera do mnie wiele sygnałów, że wielu ludzi będzie wspierało proces odbudowy Zawiszy nawet z B-klasy. Zawisza nie zginie. Szkoda jednak, że obecne władze Bydgoszczy robią co w ich mocy, żeby w tej odbudowie przeszkodzić. Wydaje się to całkowicie irracjonalne, ale niestety takie są dzisiaj fakty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz