Menu Stron

sobota, 30 czerwca 2018

Piłkarska stolica Kuj-Pomu przenosi się do Torunia.

Juniorzy Starsi Elany Toruń wygrali barażowe mecze z Garbarnią Kraków i w przyszłym sezonie zagrają w Centralnej lidze juniorów U19. Gratulacje.

Dwa lata temu gdy Zawisza został zdegradowany politycznymi decyzjami do B-klasy pisałem na tym blogu, że piłkarska stolica regionu przenosi się do Grudziądza. Dwa lata później można śmiało prognozować, że piłkarska stolica Kuj-Pomu przeniesie się niedługo do Torunia.

Zespół seniorów awansował do II ligi, natomiast zespół juniorów starszych awansował do Centralnej Ligi Juniorów U19. Sztuka ta nie udawała się od 3 lat żadnemu zespołowi z Kuj-Pomu.

Czytaj też:

Dlaczego Bydgoszcz nie jest miastem sportu? Cześć II [Koniec marzeń o CLJ]



Elana to obecnie dobrze zorganizowany klub z silnymi sponsorami. Firmy Nice Polska i Marwit  oraz ich właściciele Adam Krużyński i Maciej Jóźwicki, oddani misji rozwoju piłki w Toruniu bez problemu są w stanie podnieść budżet klubu do poziomu wystarczającego na walkę o awans do I ligi. To właśnie na tych ludziach opiera się dzisiaj stabilna pozycja finansowa Elany. Olimpia Grudziądz spadła do II ligi i razem z Elaną będzie rozgrywała mecze na tym poziomie rozgrywkowym, jednak patrząc na finansowy i organizacyjny potencjał obu klubów można się spodziewać, że to właśnie Elana będzie klubem dominującym w rozgrywkach. Kilkakrotnie podkreślałem na tym blogu, że bolączką bydgoskiej piłki młodzieżowej jest brak perspektyw, który powoduje szybką ucieczkę najzdolniejszych juniorów do innych, prężnych ośrodków piłkarskich. Dlatego baraże o CLJ -U19 przegrywał CWZS MUKS oraz Chemik. Teraz Elanie udało się w Toruniu zebrać i zatrzymać wystarczająco silną grupę zdolnej młodzieży, która wywalczyła awans do młodzieżowej elity krajowej i będzie w tym otoczeniu mogła dalej podnosić swoje umiejętności nie opuszczając Torunia. Być może najzdolniejsi będą dostawać szansę na debitu w II lidze. Gratulacje dla Elany. Nam pozostaje na razie rola dostarczycieli zdolnego narybku piłkarskiego do ambitnych piłkarsko ośrodków w kraju.

zdjecie: ototorun.pl; Sponsorzy Elany Adam Krużyński (Nice Polska) i Maciej Jóźwicki (Marwit)


Taka sytuacja w regionie możliwa jest przejściowo ze względu na organizacyjną dewastację piłkarskiego Zawiszy jakiej dokonał prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski w okresie upadku spółki Radosława Osucha. Co gorsza robi to do teraz. Piłka to najbardziej medialna dyscyplina sportu, więc wizerunek Bydgoszczy cierpi na takiej sytuacji.

Upadek piłki w Bydgoszczy wpisuje się w zjawisko "powiatowienia" Bydgoszczy. 


Władze miasta mówią, że cieszą się z awansu Chemika do III ligi, która to liga stanowi 4 poziom rozgrywkowy w Polsce. Takie mamy obecnie, przynajmniej do jesieni, władze samorządowe w mieście. Gdyby 2 lata temu władze Bydgoszczy umożliwiły grę odbudowywanemu Zawiszy na Gdańskiej 163 w IV lidze, to dzisiaj Zawisza mógłby się już cieszyć z odzyskania II ligi. Tak się jednak nie stało.

Sukcesy i awanse toruńskich zespołów Elany mogą jednak wyzwolić pokłady ambicji właścicieli naszych lokalnych firm, które nie mają ochoty przyglądać się bezczynnie triumfom sąsiadów zza miedzy. W tym kontekście bardzo cieszy inicjatywa stworzenia

 Zawisza Business Club


Jedyną drogą  do odbudowania Zawiszy do poziomu rozgrywek centralnych jest pozyskanie sponsorów, którzy będą zainteresowani odbudową futbolu w Bydgoszczy w oparciu o potencjał Zawiszy oraz budowanie swojego wizerunku w oparciu o futbol. Elana mimo niewątpliwych bieżących sukcesów nie ma takiego potencjału jak Zawisza. Nie posiada takich tradycji piłkarskich jak Zawisza oraz nie posiada stadionu nadającego się do oglądania spotkań piłkarskich, podobnie zresztą jak Chemik Bydgoszcz i Olimpia Grudziądz. Kibice dobrze się czują na stadionach z wysokimi trybunami, z których piłkę widać z góry, z pewnej perspektywy. Niskie trybuny oddalone od linii bocznej o 15-20 metrów to nie jest obiekt mogący przyciągać w obecnych czasach tłumy ludzi. To ogranicza i będzie ograniczać możliwość zbudowania naprawdę mocnego na krajowej arenie piłkarskiego klubu. Nawet gdyby zapadła decyzja o budowie stadionu piłkarskiego w Toruniu, to sama papierologia i budowa zajmie kilka lat. To będzie prawdopodobnie wystarczająco dużo czasu do odbudowy futbolu na Zawiszy do poziomu centralnych rozgrywek, o ile Zawisza zyska wsparcie finansowe oraz wsparcie miasta w postaci dostępu do miejskich obiektów treningowych. Dlatego bardzo cenne jest wsparcie dla Zawiszy dosłownie każdego podmiotu i nieustanna presja na władzach miasta, by obecną chorą sytuację zakończyć. Wszystkie ręce na pokład.
Jeżeli władze Bydgoszczy będą się biernie przyglądać heroicznej walce społeczników Zawiszy o powrót zespołu piłkarskiego do krajowej elity, to długo będzie trzeba podziwiać sukcesy sąsiadów zza Wisły. Oby ten okres największego upadku bydgoskiej piłki jak najszybciej odszedł do historii. Na szczęście w potencjał Zawiszy wierzy jeszcze naprawdę wielu bydgoszczan i cała rzesza kibiców. To oni są dzisiaj siłą Zawiszy. Oby było nas co roku coraz więcej.

Mam nadzieję, że za 3 lata będziemy mogli ogłosić, że piłkarska stolica regionu wraca tam gdzie jej miejsce, czyli do Bydgoszczy. Obecne władze miasta są najwyraźniej bez piłkarskich ambicji, ale nie wierzę, że bydgoszczanie ich nie posiadają. Wierzę, że jesienią razem zmienimy te władze na inne. Da się żyć w mieście bez dostępu do autostrady, czy z dziurawymi chodnikami, ale jak żyć w mieście bez ambicji? To chyba niemożliwe.

piątek, 22 czerwca 2018

SP Zawisza2005 - MUKS CWZS 2005. Pojedynek na szczycie wojewódzkiej ligi młodzika.

Nie wszystko zależy w życiu od pieniędzy.

Jutro odbędzie się ostatni mecz sezonu w wojewódzkiej lidze młodzików, który zdecyduje o tym który zespół wygra ligę. Przeciwników można by porównać do biblijnych Dawida i Goliata. Naprzeciwko siebie staną dwa zupełnie odmienne zespoły.
MUKS CWZS, występujący w roli biblijnego Goliata, klub utrzymywany z dotacji miejskich, trenujący na co dzień na obiektach przy ul. Gdańskiej 163, z których kilka lat temu wyrzucono ich kolegów trenujących w Stowarzyszeniu Piłkarskim Zawisza oraz zespół Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza trenujący tam gdzie uda się wynająć kawałek boiska. Zespół pozbawiony zupełnie wsparcia miasta, mimo że rodzice dzieci z obu klubów płacą takie same podatki, czy im się to podoba czy nie.

źrodło: Zawiszafans.net


Ten powrót zespołu SP Zawisza na obiekty Zawiszy jest w pewnym sensie symboliczny, bo przecież cała społeczność zgromadzona wokół zespołów SP Zawisza czeka na powrót do domu. Łezka kręci się w oku. Zespół SP Zawisza, występujący w roli biblijnego Dawida, może wygrać ligę, jeżeli zdoła w tym meczu pokonać Goliata i zdobyć 3 punkty. Niezależnie od tego czy młodym rycerzom się to uda, to już osiągnęli coś wielkiego rywalizując jak równy z równym z miejskimi zespołami MUKS CWZS czy Chemik Bydgoszcz, zostawiając w pokonanym polu Elanę Toruń czy Olimpię Grudziądz.


tabela wojewódzkiej ligi młodzika przed ostatnim meczem sezonu

Ci młodzi bydgoszczanie, gnębieni od kilku lat przez prezydenta swojego miasta dokonali rzeczy wielkiej. Nie chodzi mi tu o pokonanie Elany czy Olimpii, bo to zawsze w Zawiszy było normalne.

Dokonali czegoś większego. Pokonali swoje własne zniechęcenie, pokonali swoje trudności z pogodzeniem szkoły i niedogodności z dojazdami na treningi. Pokonali wiele trudności, o których ich koledzy z MUKS CWZS nie mają pojęcia. Pokonanie swoich słabości zawsze jest najtrudniejsze.

W piłce często tak jest, że karierę robią ludzie zdolni, pracowici i z charakterem prawdziwych wojowników. Młode zespoły Zawiszy przeszły przez prawdziwą szkołę charakteru. Zostały zahartowane przeciwnościami losu. Oby w przyszłości zaprocentowało to w ich dorosłym piłkarskim życiu.

W jutrzejszym meczu życzę im powodzenia, ale niezależnie od wyniku oni już są dla mnie zwycięzcami. Osobne słowa uznania należą się rodzicom naszych młodych wojowników, bo to na nich spadają problemy z dojazdami na treningi. Wybraliście trudniejszą drogę, ale mam nadzieję, że daje to Wam ogromną satysfakcję. Zdecydowaliście pozostać przy klubie, który przeżywa obecnie  trudności. Mam nadzieję, że ten klub za kilka lat otworzy perspektywy rozwoju dla najzdolniejszych z tych chłopaków i pomoże im wejść w seniorską piłkę.

Ten finałowy mecz ligi, bo tak można go określić przykuwa uwagę nie tylko rodziców i działaczy klubu, ale również kibiców klubu, którzy na swojej stronie zapraszają wszystkich na mecz na Gdańską.

16-ka meczowa SP Zawisza 2005 powołana przez trenera Roberta Świątkowskiego:
K. Lipowski, H. Jaskuła , A. Karbowski , O. Wawrzyniak , M. Szwedo , N. Gaczkowski , H. Bielicki , K. Radoszko , A. Serwach , D. Bembnista , M. Manikowski, K. Nowak, F. Grzelak, O. Drożniak, P. Pannert. Sz. Kluj

czytaj też: Dlaczego MUKS CWZS przestał się liczyć w kategorii juniora starszego?

czwartek, 21 czerwca 2018

Dlaczego MUKS CWZS przestał się liczyć w kategorii juniora starszego?

Sezon 2017/2018 w lidze wojewódzkiej juniora starszego w kuj-pomie zakończy dwumecz barażowy o awans do Centralnej Ligi  Juniorow. Bydgoski Zawisza przez całe lata dominował niepodzielnie w regionie w tej sztandarowej kategorii wiekowej. W tym sezonie ligę wojewódzką wygrała w kuj-pomie Elana Toruń i to ona stanie do baraży.

MUKS CWZS na szóstym miejscu w regionie.


Drugie miejsce zajęła Olimpia Grudziądz, a twór który w mniemaniu władz miasta miał zastąpić Zawisze, czyli MUKS CWZS zakończył rozgrywki na.... 6 miejscu ze stratą 20 punktów do Elany. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego MUKS nie jest w stanie zastąpić Zawiszy na Gdańskiej 163? Przecież są pieniądze, są obiekty szkoleniowe, jest profesjonalna kadra trenerska.

MUKS CWZS junior starszy, wojewódzka liga juniora starszego, 6 miejsce


O co zatem chodzi? Jest takie powiedzenie, że jak nie wiadomo o co chodzi, to znaczy, że chodzi o pieniądze. Jednak w tym przypadku chodzi o zupełnie coś innego. Moim zdaniem o

brak perspektyw na kontynuację kariery i dalszy rozwój. 


Naturalny model klubu można zaobserwować w Grudziądzu, Toruniu czy nawet Świeciu, gdzie III liga jest nieprzerwanie od 9 lat. Perspektywy kontynuacji kariery w zespole seniorów w I, II czy III lidze mocno wiążą z klubem uzdolnioną młodzież. Jeżeli zdaniem działaczy nie wystarczająco mocno ją wiążą, to można podpisać z obiecującym młodzianem profesjonalną umowę, żeby ograniczyć ryzyko utraty najzdolniejszych wychowanków za grosze, gdy zgłosi się klub z Ekstraklasy czy I ligi. Normalnie funkcjonujący klub ma budżet, który pozwala takie rozwiązania stosować.

Taki twór jak MUKS jest systemem zamkniętym. Nie da się rozegrać w jednej rundzie kilku spotkań w zespole seniorów i reszty w zespole juniorów. Na tej zasadzie funkcjonuje choćby Chemik Bydgoszcz. W zespole seniorów Chemika w IV lidze pokazało się w tym sezonie kilku juniorów, którzy spokojnie mogą trenować w zespole juniorskim i czekać na swoją szansę w seniorach. Błysną formą, to szansę dostaną. MUKS musi zawodnika wypożyczyć na całą rundę, żeby chłopak posmakował grania w seniorskiej piłce.

Efekt jest taki, że zawodnicy grający w MUKS jeszcze w wieku juniora opuszczają klub, by szukać jakichkolwiek szans na granie w seniorską piłkę. Trudno pozytywnie oceniać ten twór w świetle efektów jakie uzyskuje.

Problem jest szczególnie wyraźnie widoczny w przypadku zespołu juniora starszego, bo to już są samodzielni 18-19 latkowie, dla których zmiana otoczenia nie jest takim problemem, jak dla 15-latka. W niższych kategoriach wiekowych MUKS funkcjonuje. Zespół U17 MUKS jesienią spadł z CLJ-ki

MUKS CWZS CLJ U17 - spadek po jesieni 2017
 , a wiosną wygrał rywalizację w województwie:

MUKS CWZS U17 - wiosna w lidze wojewódzkiej - 1 miejsce

W kategorii wiekowej U15 zespół MUKS CWZS wiosną występował w Centralnej Lidze Juniorów, w której zajął 7 miejsce za Wdą Świecie i wypadł z rozgrywek CLJ.


W wieku 14-17 lat jakoś to jeszcze działa. Gdy zawodnicy wchodzą w wiek, w którym pojawiają się jakiekolwiek inne perspektywy, to zaczynają znikać z klubu i miasta.


Utrata kapitału ludzkiego to w Bydgoszczy normalka. Nikogo to już nie razi. Straciliśmy już jakiekolwiek ambicje?


MUKS to twór trochę absurdalny, ale Bydgoszcz to miasto wielu absurdów. MUKS nie jest wyjątkiem. Czy jego pomysłodawca, prezydent Rafał Bruski jest z tego tworu dumny? Pewnie nie, ale nie ma w zwyczaju przyznawać się do błędów. Uciekanie zdolnej młodzieży do innych miast gdzie są lepsze perspektywy jest sporym problemem Bydgoszczy. Kapitał ludzki jest bezcenny. Każde miasto mające swoje ambicje zabiega o to na miejscu stworzyć młodym ludziom warunki do rozwoju. Największe miasta w kraju prześcigają się w pomysłach na pozyskanie najzdolniejszych absolwentów dla swoich uczelni. Ta walka miast o kapitał ludzki jest ważna, to ona wyznaczy tempo rozwoju każdego z nich, bo rozwój generują najzdolniejsi ludzie. Bydgoszcz przegrywa tą walkę na wielu frontach, ale trudno się temu dziwić skoro prezydent miasta nie rozumie, że to w Bydgoszczy należy tworzyć perspektywy rozwoju. Samo piłkarskie szkolenie młodzieży nie daje miastu korzyści, skoro te perełki przechwytują bardzo szybko inne miasta. To tak, jak gdybyśmy pomagali innym budować swoje aktywa. Kto pomoże Bydgoszczy, skoro sami o to nie dbamy?

Oskar Repka, wychowanek Zawiszy podpisał kontrakt z ekstraklasową Arką Gdynia. 


Właśnie kilka dni temu na powrót do Polski i podpisanie kontraktu z Arką Gdynia zdecydował się wychowanek Zawiszy, Oskar Repka. Rocznik 1999. Przez dwa i pół roku szkolił się po wyjeździe z Bydgoszczy w Niemcze w Karlsruher SC. Szkoda, że Oskar przechodzi do Gdyni, a nie do Bydgoszczy, gdzie moglibyśmy obserwować jego pierwsze kroki w seniorskiej piłce.

Oskar Repka, wychowanek Zawiszy Bydgoszcz podpisał kontrakt z Arką Gdynia

 Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie śledzenie rozwoju talentu młodych zawodników, to jedna z największych pasji w futbolu. Być może Oskar Repka to jest jeden z największych młodych talentów w naszym kraju. Gra regularnie w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Ale nie zobaczymy rozwoju jego kariery na własne oczy, w Bydgoszczy. To są właśnie konsekwencje dopuszczenia do rozwalenia Zawiszy przez prezydenta Rafała Bruskiego.

Ratujemy siatkarzy, niszczymy piłkarzy.


Dzisiaj ukazała się informacja, że prezydent Bruski będzie negocjował odkupienie akcji siatkarskiej Łuczniczki od jej właściciela w celu zapobiegnięcia katastrofie, jaką przerabialiśmy na Zawiszy. Bardzo dobrze, że to robi, bo to jest normalne, że się prezydent miasta wspiera w potrzebie bydgoski klub. Ale dlaczego prezydent wybiera sobie który lub wspierać, a który zniszczyć? Czy dysponuje swoimi pieniędzmi, że czuje się do tego uprawniony? Przecież Rada Miasta Bydgoszcz dawno wyrażała już swoją wolę by Bydgoszcz wyciągnęła rękę do piłkarskiego Zawiszy. Dlaczego prezydent miasta tego nie robi? To jest całkowicie niezrozumiałe. Po decyzji o ratowaniu Łuczniczki postawa prezydenta Bruskiego jest już całkowicie niezrozumiała. Pewnie nawet dla jego najbliższego otoczenia.

Zawisza będzie stawiał na swoją młodzież.


W kontekście wprowadzania do gry młodzieży Zawisza Bydgoszcz, nawet występujący na razie na poziomie V ligi i pozbawiony chwilowo  dostępu do swojego stadionu, jest klubem bardziej perspektywicznym. Będzie mógł swobodnie wprowadzać swoich wychowanków, którzy do tego dojrzeją. Wiadomo, że celem Zawiszy jest powrót do Ekstraklasy. Nie wiadomo ile potrzeba lat na osiągnięcie tego celu, ale Zawisza będzie do niego konsekwentnie dążył, stawiając na swoją młodzież, na identyfikację zawodników z klubem i jego misją. Taką mam nadzieję. Niedawno czytałem ciekawy wywiad z prezesem SP Zawisza Krzysztofem Bessem, który mówił, że awans Zawiszy do V ligi jest wyraźnym sygnałem także dla tych wszystkich wychowanków, którzy rozpoczynali kiedyś przygodę z piłką w Zawiszy, potem rozjechali się po różnych częściach regionu i kraju, ale dzisiaj widzą, że będą mieli do czego wracać i będą mieli dla kogo grać. Serce rośnie gdy widać w zespole Zawiszy zaciętą rywalizację o miejsce w 18-ce meczowej. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie reaktywować rezerwy klubu, ale do tego najpierw potrzebne jest odzyskanie swobodnego dostępu do obiektów treningowych i meczowych.
Za nami już dwa sportowe awanse z B-klasy do V ligi. Z każdym kolejnym awansem Zawisza będzie bardziej atrakcyjnym środowiskiem do rozwoju dla młodych piłkarzy. Nie mam już wielkich nadziei, że obecne władze miasta pomogą Zawiszy w jakikolwiek sposób. Za to mam nadzieję, że Wy pomożecie te władze zmienić jesienią na inne.

czytaj też: MUKS Zawisza. Wychowankowie Zawiszy Bydgoszcz będą marzyć o grze we Wdzie Świecie czy Olimpii Grudziądz.

środa, 20 czerwca 2018

Nie bądź jak Bruski, nie bądź jak chorągiewka.

Gdy reprezentacja Polski przegrywa mecz otwarcia mistrzostw 1:2, gdy traci gole po prostych indywidualnych błędach, gdy zamiast dumy pojawia się rozczarowanie i trudności, nie bądź jak chorągiewka, nie bądź jak Bruski.

Reprezentacji Polski kibicuję odkąd sięgam pamięcią, czyli z mojego punktu widzenia od zawsze. Dlaczego to robię? Nie mam pojęcia. Na pewno nie dlatego, że jest najlepsza na świecie. Pamiętam takie okresy gdy nasz reprezentacyjny zespół z trudem wymieniał kilka podań na połowie rywala i to nie w finałach mistrzostw świata, a w eliminacjach. Pamiętam czasy gdy reprezentacja zajmowała miejsce w rankingu FIFA pod koniec pierwszej setki i dosłownie męczyła się będąc przy piłce. Zawsze jednak wierzyłem, że zacznie grać lepiej. Pytanie dlaczego kibicujemy jest wbrew pozorom bardzo trudne. Ligę, czy turniej wygrywa tylko jedna drużyna. Inne przegrywają na jakimś etapie.

Polska - Senegal 1:2

Dlaczego kibicują miliardy ludzi na całym świecie, skoro tak niewielu może cieszyć się z bycia na szczycie swojego zespołu? Bo nie chodzi o bycie na szczycie.


Myślę, że za fenomenem kibicowania stoi potrzeba wspólnoty ludzi, którzy połączeni wspólnymi emocjami czują się bardziej spełnieni. Czy po dzisiejszej porażce z Senegalem nadal potrafimy czuć tą więź z piłkarzami, którzy wygrali dla nas eliminacje i po meczu, który im zupełnie nie wyszedł potrzebują naszego wsparcia? Czy czujemy więź ze sobą, czyli innymi zwariowanymi polskimi kibicami wierzącymi nawet przez łzy do 95 minuty? Zachęcam wszystkich do takiego kibicowania "na dobre i na złe" reprezentacji i  swojemu ukochanemu klubowi. Jeżeli nie zaznaliście jeszcze takiej formy kibicowania, uwierzcie, każde następne zwycięstwo po porażce smakuje jeszcze lepiej. 

Nie mogę po prostu patrzeć na te prześmiewcze komentarze ludzi, którzy usiłują błysnąć jak najbardziej złośliwym i wyszukanym szyderstwem wobec reprezentacji, która przeżywa trudne chwile. Poszedłem dzisiaj pobiegać, bo czułem, że mogę nie znieść nawet studia pomeczowego.

Wszystkich szyderców chciałbym zachęcić, żeby zadali sobie pytanie:

czy któryś z zawodników polskiej reprezentacji błędy w tym meczu popełniał specjalnie?

Nie. Zabrakło koncentracji, komunikacji. Gdy mecz się nie układa często głowa płata figle i nie nadąża, generując kolejne błędy. Nawet zawodnicy mający na koncie wiele występów w reprezentacji i Lidze Mistrzów są tylko ludźmi. Bardzo żałuję, że te błędy przytrafiły się w tak ważnym meczu i to w dodatku w większej ilości. Ale nigdy nie przestanę kibicować tej reprezentacji. Jestem polakiem i dla mnie ta reprezentacja będzie ważna, grając lepiej lub gorzej.

Może lepiej, że te błędy przytrafiły się w jednym meczu, a nie porozkładały na wszystkie spotkania grupowe? Nie wierzę, że nasza reprezentacja może popełniać tak proste błędy w 3 kolejnych meczach. Jeszcze los polaków na tym mundialu może się odmienić. Nasza wiara może ich ponieść do zwycięstw.

Nie bądźmy jak chorągiewki. Pamiętajmy o tych wcześniejszych zwycięstwach, które chłopaki odnieśli dla nas w eliminacjach, żebyśmy mogli się teraz emocjonować meczami na mundialu.

Nie bądźmy jak Bruski, który cieszył się ze zwycięstw Zawiszy dopóki było dobrze, a gdy przyszły problemy odwrócił się od klubu w potrzebie. Jego postawa spowodowała, że nie udało się uratować dla Zawiszy nawet IV ligi i do teraz klub tuła się obcych stadionach.

Z perspektywy czasu okazało się, że Zawisza to nie Osuch, bo on zniknął jak tylko zaczęły się problemy. A kibice trwają nadal przy swoim ukochanym klubie nie patrząc na numer ligi, cierpliwie go odbudowując. I taka praca daje ogromną satysfakcję. Na dobre i na złe. W dzisiejszym świecie, w którym wszystko jest jakieś tymczasowe i nietrwałe kibicowanie na dobre i na złe może być fajną szkołą charakteru, cierpliwości, wytrwałości.

Piłka uczy pokory. Dosłownie wszystkich . Nawet Messiego, nie wypominając nikomu spudłowanego karnego. Już w niedzielę następny mecz Polski na mundialu. Nic nie popsuje mi tego święta. Wierzę, że nasi się podniosą. Mają potencjał, żeby to zrobić i mądrego trenera, który potrafi wyciągać wnioski.

Zawisza też się podniesie, bo ten projekt napędzany jest paliwem, które się nie kończy. Takie modne pojęcie ostatnio: energia odnawialna. Tym paliwem jest wiara ogromnej rzeszy kibiców niebiesko-czarnych. Wiara, która przechodzi z ojca na syna od kilku pokoleń. Takich kibiców potrzebuje dzisiaj i w niedzielę reprezentacja polski. Oby nie zabrakło wiary w biało-czerwonych zwłaszcza tym szczęściarzom, którzy mają bilety na niedzielną potyczkę  z Kolumbią w Kazaniu.

P.S. Zapraszam wszystkich chętnych do głosowania na największe wzmocnienie Zawiszy w sezonie 2017/2018 

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Kamil Żylski wraca na poziom I ligi w barwach Łódzkiego KS-u.

Wychowanek Zawiszy, 22 letni napastnik Kamil Żylski podpisał 2 letni kontrakt z Łódzkim KS-em. 


Jesienią 2015 roku, w dniu swoich 20 urodzin debiutował w I lidze w barwach Zawiszy Bydgoszcz, zmieniając Jakuba Lukowskiego w 63 minucie meczu z Arką Gdynia. W trakcie jesieni nie zdołał przebić się do regularnego grania i postanowił przejść do IV ligi do Startu Warlubie.

Kamil Żylski podpisał 2-letni kontrakt z Łódzkim KS-em.

Wyszedł z założenia, że dal młodego chłopaka lepsze będzie regularne granie w piłkę w IV lidze niż siedzenie na ławce klubu, który organizacyjnie dogorywał. Postawił na ciężką i konsekwentną pracę z daleka od kamer telewizyjnych i blasku fleszy.
Tak zaczęła się jego droga w górę. Z Warlubia przeniósł się do MKS Ciechanów, jednego z trzech najlepszych klubów północnego Mazowsza:




W Ciechanowie Kamil Żylski strzelił na poziomie IV ligi 19 goli, będąc najlepszym strzelcem swojego zespołu.

Kamil Żylski - 19 goli dla MKS Ciechanów

W ten sposób zwrócił na siebie uwagę działaczy III-ligowego Sokoła Aleksandrów Łódzki. W III lidze nie zwalniał tempa i dla Sokoła strzelił w poprzednim sezonie 18 goli. Jego bilans w tym sezonie to 17-7-4. W rankingu futbol w liczbach osiągnął w poprzednim sezonie 1061 punktów w 2091 minut, czyli 0.51 punktu na minutę. To już jest ranking na poziomie zawodników walczących w II lidze o awans do Nice I ligi. Kamil osiągnął taki ranking na poziomie III-ligi. To nie jest proste.

Wychowanek Zawiszy wykonał ogromną pracę i podpisując kontrakt z Łódzkim KS-em wykonał ogromny krok do przodu w swojej karierze. Ale najważniejszy jest zawsze ten następny krok, który jest właśnie do zrobienia. Kredyt zaufania, który otrzymał od działaczy Łódzkiego KS-u trzeba teraz zamienić na kolejną tytaniczną pracę, która pozwoli na wpasowanie się w realia I-ligowego zespołu i co najważniejsze - gole. Kamila, jak i cały zespół w I lidze czeka ciężka walka o ligowe punkty. Bo wymagania I ligi będą wyższe. Wielu młodych zawodników może pozazdrościć Kamilowi takiej szansy.

Kamil dołącza więc do grupy wychowanków Zawiszy grających już w ligach centralnych jak Jakub Łukowski, Maciej Kona, Damian Ciechanowski, Damian Węglarz, Hubert Adamczyk czy Kamil Wiktorski.  

Kamil. Trzymamy za Ciebie kciuki. Pokaż moc.

piątek, 15 czerwca 2018

Podsumowanie sezonu 2017/2018

Za nami ostatni mecz sezonu. Trener Jacek Łukomski kilku zawodnikom dał odpocząć, inni otrzymali szansę zaprezentowania swoich umiejętności w większym wymiarze czasowym.

Rywale z Tucholi pałali rządzą rewanżu za 0:7 jesienią i od początku meczu wykazywali wielką ochotę do strzelania goli. Udało im się to w 68 minucie gdy Mirosław Orłowski pokonał Jana Stypczyńskiego i wyprowadził Tucholankę na prowadzenie. Trener niebiesko-czarnych wprowadzał kolejnych zawodników, by przechylić szalę na naszą korzyść. Zawisza w końcówce przeważał, a gola udało się zdobyć Bartoszowi Stoppelowi w 86 minucie. Z pewnością był to wartościowy sprawdzian i zastrzyk motywacji do dalszej pracy dla kliku zawodników Zawiszy, którzy często musieli się zadowalać wchodzeniem z ławki.

Twierdza Potulice niezdobyta od 2 lat.


Pachniało już sensacją, ale Zawisza utrzymał w Potulicach status niezdobytej twierdzy w B-klasie i A-klasie. Jedyny mecz przegraliśmy w okręgowym Pucharze Polski z Gryfem Sicienko grającym w V lidze, ale dopiero po dogrywce. Po 90 minutach było 2:2.

80 goli w 24 ligowych meczach jednego sezonu - rekord wszech czasów Zawiszy.


Rekord strzelecki Zawiszy stał się faktem. Bywały sezony z większą średnią liczbą goli zdobywanych na 1 mecz, ale nigdy jeszcze rywale Zawiszy nie wyciągali piłki z siatki 80 razy w ciągu sezonu. Niech następne pokolenia zawiszackie głowią się jak ten rekord pobić. W tabeli A-klasy Zawisza ma 86 goli, ale 2 spotkania wygraliśmy niestety walkowerem. Szkoda, że do rozegrania ich nie doszło. Warto jednak podkreślić, że w tym, sezonie Zawisza rozegrał łącznie z Pucharem Polski 25 spotkań w, łącznie 2280 minut. Rok wcześniej, w B-klasie, było to tylko 17 spotkań (3 walkowery) czyli 1530 minut. W okręgówce jest 16 zespołów, więc czeka nas już 30 spotkań plus mecz, a najlepiej mecze Puchar Polski. Jest szansa na przynajmniej 2790 minut emocji w sezonie 2018/2019.

9 goli straconych w 24 ligowych meczach jednego sezonu - rekord wszech czasów Zawiszy.


Zawisza rekordowo skuteczny w tym sezonie równocześnie wyjątkowo dobrze bronił własnej bramki. Tylko 9 goli w 24 meczach stracił Zawisza., czyli 0,375 gola na mecz lub inaczej gol tracony co 240 minut.
1 gola w 3 meczach puścił Jan Stypczyński, czyli 0,33 gola na mecz.
8 goli w 21 meczach puścił Marcin Niwiński, czyli 0,38 gola na mecz.

Można też powiedzieć, że na każdego traconego gola Zawisza odpowiadał średnio prawie 9 golami (8,88). Takich statystyk nie miał Zawisza nigdy w historii. Zespół wygląda obiecująco, chociaż jego skuteczność wiosną wyraźnie się obniżyła. Szczęśliwie wystarczyło tych goli, żeby pokonać Falę w ostatecznym rozrachunku. Nasz główny A-klasowy rywal szykuje się właśnie do dwumeczu barażowego z Unią Wąbrzeźno. Nie wykluczone, że spotkamy się wkrótce na boiskach V ligi.

Najwięcej goli dla niebiesko-czarnych: 

  • Paweł Kanik - 16 goli, gol co 108 minut ;
  • Wojciech Ruczyński - 14 goli, gol co 116 minuty;
  • Arkadiusz Nowicki - 12 goli, gol co 94 minuty;
  • Sergiusz Kot - 6 goli;
  • Adrian Brzeziński - 5 goli;
  • Patryk Straszewski - 5 goli;
  • Artur Cielasiński - 4 gole;
  • Bartosz Stoppel - 4 gole.
   Z trójki naszych wyborowych snajperów to Arkadiusz Nowicki do siatki trafiał najczęściej w przeliczeniu na ilość minut spędzonych na boisku. Trafiał średnio co 94 minuty.


Najwięcej czasu na boisku (liga + Puchar Polski) - kategoria "żelazne płuca" albo inaczej "filary zespołu":
  • Bartosz Stoppel - 1980 minut;
  • Tomasz Detmer - 1952 minuty;
  • Adam Wiśniewski - 1928 minut;
  • Marcin  Niwiński - 1890 minut;
  • Paweł Kanik - 1852 minut;
  • Wojciech Ruczyński 1750 minut;
  • Artur Cielasiński - 1698 minut;
  • Bartosz Bąk - 1489 minut (młodzieżowiec , rocznik 1999);



Cały sezon 2017/2018 Zawiszy Bydgoszcz w pigułce wygląda następująco (kliknij, żeby powiększyć):

Zawisza Bydgoszcz sezon 2017/2018 A-klasa, awans do "okręgówki"

Nabytki Zawiszy w sezonie 2017/2018.

Zacząć by należało od trenera Jacka Łukomskiego, którego zespół wygrał 20 spotkań (83%), 3 zremisował i 1 przegrał. W dobrym stylu zrealizował cel, który był przed nim postawiony. Umowa został właśnie przedłużona. Cel - walka o kolejny awans.


Tomasz Detmer; środkowy obrońca; Zawisza Bydgoszcz


Spośród zawodników pozyskanych przed i w trakcie sezonu 2017/2018 najwięcej minut grali:
  • Tomasz Detmer 1952 minut;
  • Artur Cielasiński 1698;
  • Arkadiusz Nowicki  -1126;
  • Dawid Deresiewicz 734 (tylko wiosna).

Jak można ocenić nasze nabytki?

  • Tomasz Detmer to razem z Bartoszem Stoppelem dwa niepodważalne filary obrony, która puściła najmniej goli w historii Zawiszy. Rocznik 1995. Wiele lat grania przed nim, o ile zdrowie dopisze. Przyszedł do Zawiszy z zespołu rezerw Wdy Świecie, który właśnie wygrał V ligę i potwierdził swoje umiejętności grając dla Zawiszy. Wydatnie pomógł w awansie. Bez jego bramki z Falą w Świekatowie skończylibyśmy rozgrywki na drugim miejscu. Dobry i perspektywiczny zawodnik. 
  • Artur Cielasiński - jego doświadczenie wiele razy było niezmiernie przydatne. Jeżeli włączał się do akcji ofensywnych, to często wygrywał pojedynki na boku i kończył je dośrodkowaniami. 4 gole. 
  • Arkadiusz Nowicki - jego atutem jest doświadczenie, dobra gra w powietrzu i skuteczność. Strzelał gola co 94 minuty spędzone na boisku. 12 goli. 
  • Dawid Deresiewicz - szybkość na lewym skrzydle, zebrał 734 minuty ale tylko samą wiosną. Jesienią jeszcze w IV lidze w Unii Janikowo. Motorycznie wyróżniający się zawodnik, jeżeli poprawi wykończenie akcji, to może być trudny do wygryzienia na swojej pozycji. 
  • Patryk Straszewski  - z  powodu kontuzji na bosku tylko 493 minut i 5 goli. Gol co 98 minut spędzonych na boisku. Jego przyszłość w Zawiszy zależy pewnie najbardziej od zdrowia, którego brak uniemożliwia ustabilizowanie formy. No to życzę Patryk zdrowia w okresie przygotowawczym i przez cały sezon. 

Mniej grały pozostałe nabytki Zawiszy:


Jakub Konopczyński - 354 minuty (tylko jesień);
Przemysław Janiszewski 201 minut (tylko wiosna);
Marcin Libiszewski 199 minut (tylko wiosna);
Maciej Nowacki 157 minut (powrót wiosną z wypożyczenia);
Tomasz Stachewicz  119 minut.

Jak Wy oceniacie  nowe nabytki Zawiszy w minionym sezonie? Głosowanie na FB




A już dzisiaj, w piątek o 19:00 przy pomniku Kazimierza Wielkiego (naprzeciwko Sądu przy Wałach Jagiellońskich) wspólne świętowanie awansu Zawiszy do V ligi.

sobota, 9 czerwca 2018

Prezes SP Zawisza Krzysztof Bess, cichy bohater na trudne czasy.


Historia ostatniej dekady piłkarskiego Zawiszy w pigułce.


Piłkarski Zawisza w ostatnich latach nie ma łatwego życia. W czerwcu 2009 zakończył się pewien etap w historii klubu. Klub po wielu trudnych latach odbudowy od poziomu V ligi awansował do centralnych rozgrywek piłkarskiej II ligi i mając zespół złożony głównie z wychowanków i zawodników z regionu się w tej lidze utrzymał. To był efekt kilkuletniej, ciężkiej, społecznej pracy, która nie była nastawiona na zysk, ani poklask. Po wygranym niesamowitym meczu wyjazdowym w Sosnowcu Zawisza Bydgoszcz pokonał 3:4 Zagłębie, bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie i zapewnił sobie dalszy byt w II lidze bez konieczności rozgrywania baraży. Bramki w Sosnowcu strzelali Szymon Maziarz, Rafał Piętka i Marcin Tarnowski, zawodnicy z naszego regionu. To było zwieńczenie wysiłku wielu trenerów, działaczy, wieloletniego sprawnego funkcjonowania całej drabinki szkoleniowej, w większości niewidocznej. Drużyna seniorów jest jak wierzchołek góry lodowej. Widać jej szczyt, ale większość zanurzona jest pod wodą i pozostaje niewidoczna. Wtedy wierzchołek tej góry lodowej zaczął się  powoli wyłaniać. Pokazał się na poziomie II ligi centralnych rozgrywek piłkarskich.

Trybuny i oprawy Zawiszy szybko zyskały rozpoznawalną w Polsce markę. To też była praca ogromnej grupy ludzi.


Jaka była skala trudności tej misji pokazały następne lata. Żadnemu innemu klubowi z regionu ta sztuka się już nie udała. Do II ligi awansowała później jeszcze Olimpia Grudziądz i Lech Rypin, ale przy zdecydowanie większym udziale zawodników z innych regionów kraju. Do tego grona dołączy prawdopodobnie w najbliższych dniach Elana Toruń, ale wychowanków klubu szukać tam ze świecą.
Zawisza dokonał tego i ciągle jest to dla mnie ogromnym powodem do dumy. I powinno być powodem do dumy całej niebiesko-czarnej społeczności.


Zawisza Bydgoszcz w sezonie 2008/2009

Klub stanął przed pytaniem: co dalej? Można było kontynuować ten model klubu oparty na wychowankach i graczach z regionu. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę z ogromnego głodu Ekstraklasy w Bydgoszczy, po wielu latach jej dotkliwego braku. Rok wcześniej zakończyła się przebudowa stadionu Zawiszy, który czekał by ugościć najlepsze ekipy piłkarskie w Polsce. Rozpoczęły się rozmowy na temat wspólnej spółki piłkarskiej z miastem Bydgoszczą, którą reprezentował wtedy prezydent Konstanty Dombrowicz. Miał on wiele obiekcji wobec tego projektu i nie palił się do współpracy. Ale presja społeczna i medialna była ogromna. Prawnicy obu stron miesiącami przesyłali sobie kolejne wersje statutu spółki. Stowarzyszenie miało przekazać II-ligowy klub bez długów  razem z kilkoma rocznikami młodzieży szkolącej się w klubie. Ostatecznie przez obie strony została podjęta ta trudna decyzja o współpracy. W gronie osób decyzyjnych w Stowarzyszeniu nie było pełnej jednomyślności co do słuszności tego wyboru. Istniały obawy, że powierzenie klubu miastu może się źle skończyć. Przyznaję, że byłym w gronie osób, które uznały, że trzeba spróbować. Czułem, że cała bydgoska społeczność kibiców piłkarskich nam nie wybaczy, jeżeli nie podejmiemy takiej próby. Trzeba było zaryzykować. Ryzyko staraliśmy się minimalizować jak się dało poprzez utrzymanie minimalnych udziałów w spółce oraz zapisy w jej statucie, które gwarantować miały brak możliwości przeniesienia zespołu do innego miasta, bram możliwości przenoszenia klub z innego miasta, do innego miasta czy możliwość odkupienia klubu za 1 złotówkę w przypadku plajty.

Piłkarski Zawisza w rękach ratusza.


Większościowy pakiet udziałów w spółce przejęło miasto i próbowało zarządzać spółką jak potrafiło, czyli generalnie kiepsko. Żeby awansować po 2 latach do I ligi w czerwcu 2012 roku trzeba było znowu sięgnąć po sprawdzonych ludzi ze Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza, którzy już wcześniej robili awans z Zawiszą. To było dzieło zakończone przez prezesa Bogdana Pultyna, Jacka Jankowskiego, Marcina Jałochę, Piotra Burlikowskiego. Awans na zaplecze Ekstraklasy stał się faktem.

Wtedy miasto podjęło decyzję o sprzedaży większości swoich akcji Radosławowi Osuchowi. To prezydent Bruski wybierał tego partnera biznesowego i to on jemu bezkrytycznie zaufał. Dlaczego do dzisiaj nie ma zamiaru wziąć nawet części odpowiedzialności za fiasko tego projektu?

Biznesmen z Poznania pierwsze co zrobił, to odstrzelił cały zarząd będący autorem awansu, który znał wielu ludzi, spore grono lokalnych sponsorów. I zaczął rządzić sam. Po 5 latach rządów w Zawiszy Radosław Osuch skonfliktował się z całym środowiskiem Zawiszy i został sam na placu boju. Zabrał ze sobą Puchar Polski wywalczony głównie za pieniądze z dotacji miejskich i do tej pory nikt nie wie gdzie on się znajduje. Sprzedał wszystkich zawodników, także młodzież, która miała jakąkolwiek wartość rynkową w tym momencie i z tymi pieniędzmi zniknął. W ten sposób z Bydgoszczy wyprowadzono ogromne piłkarskie aktywa, których odbudowa potrwa pewnie z dekadę. Nie zgłosił nawet do rozgrywek I ligi zespołu, bo mimo totalnej wyprzedaży zawodników spółka posiadała ogromne długi. Nikt nie był w stanie skutecznie kontrolować papierów i finansów spółki, gdyż prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski dobrowolnie zrzekł się możliwości kontrolnych w spółce przekazując prawo do desygnowania jednego członka przez miasto. Czy tego także nie żałuje i nie poczuwa się do naprawienia konsekwencji tej decyzji? Potem widząc, że Radosław Osuch jest całkowicie niewiarygodny próbował prosić go o łaskawe zainteresowanie losami Zawiszy czy o zwrot Pucharu, ale ponieważ sam pozbył się formalnego wpływu na spółkę został mówiąc kolokwialnie olany przez "zbawcę Zawiszy, który dawno zajmował się już innymi interesami. Dla niego Zawisza był tylko kolejnym złotym interesem zrobionym na naiwniakach z Bydgoszczy. Ale dla wielu ludzi w Bydgoszczy pozostał ważny. Niestety nie dla obecnego prezydenta tego miasta.

Konflikt nie do rozwiązania.


W Bydgoszcz powstał ogromny konflikt, na rozwiązanie którego nikt już nie miał pomysłu. Osucha nie było już w Bydgoszczy. W konflikcie funkcjonowały 0generalnie już tylko 3 podmioty. Miasto z prezydentem Bruskim na czele, kibice, którzy od 2,5 roku bojkotowali mecze Zawiszy oraz Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza.

Ten trzeci podmiot nie miał już żadnego wpływu na rozwój wydarzeń. Na przestrzeni lat 2009-2017 stracił prawie wszystkie posiadane aktywa wypracowane przez kilka wcześniejszych lat pracy. II ligowy zespół, kilkuset wychowanków Stracił też dostęp do stadionu, dostęp do obiektów treningowych. Nad Stowarzyszeniem Piłkarskim Zawisza dokonał się medialny sąd, a w zasadzie bardziej lincz. Nie udowodniono żadnej winy Stowarzyszenia w tej aferze, bo jej nie było, SP Zawisza zajęło się w tych latach szkoleniem młodych bydgoszczan, ale najwygodniejszym rozwiązaniem dla miasta i lokalnych mediów okazało się wrzucenie SP Zawisza do jednego worka z ogólnie pojętym "środowiskiem kiboli". To pojęcie stało się wytrychem, który miał pozwalać w białych rękawiczkach doprowadzić do degradacji klubu na samo dno, do 8 ligi.

W tym momencie Zarząd SP Zawisza z jego prezesem, Krzysztofem Bessem na czele stanął przed trudną misją zorganizowania od podstaw nowego zespołu i klubu zdolnego do rywalizacji w B-klasie. Bez żadnego wsparcia instytucjonalnego. Zamiast użalać się na sobą wziął się do tej tytanicznej pracy. I dzisiaj, po awansie do V ligi można już powiedzieć, że zdał ten egzamin celująco. Do odbudowy klubu przyłożyło swoje ręce i portfele całe środowisko kibicowskie Zawiszy, zbierając składki, organizując zbiórki publiczne w Bydgoszczy, regionie i za granicą. To jest praca, której nie docenią pewnie media, ale ja tej pracy nie zapomnę i zawsze będę im za to wdzięczny. Oni ocalili klub, który został wcześniej zlinczowany.  Nigdy nie zapomnę Jerzego Mickusia chodzącego po trybunach w Potulicach i zbierającego do puszki datki na Zawiszę. Nigdy nie zapomnę pracy Stanisława Żołnowskiego, Adama Bułata, Marka Gaczkowskiego. którzy byli wszędzie gdzie trzeba było coś załatwić. Ta lista jest bardzo długa. W pamięci pozostaną twarze kibiców, którzy zawsze w B-klasie i A-klasie zdzierali gardła, żeby pomóc dopingiem Zawiszy w kolejnych zwycięstwach.


Kibice są jak żywioł, jak rzeka.
Czasami wzbiera i wylewa niosąc zniszczenie. Taka jest jej natura. Największe rzeki trudno ujarzmić, tak jak trudno ujarzmić największe grupy kibicowskie w kraju. Zawisza nie jest pod tym względem wyjątkiem.
Rzeka powoduje czasami problemy, ale generalnie niesie ze sobą wodę, źródło życia. Wystarczy  przejechać się na pustynię, żeby zobaczyć czym jest brak wody. Bez kibiców spółka WKS Zawisza skonała w ciągu 2,5 roku. Wystarczy zobaczyć na smutne fotki trybun z okresu bojkotu, żeby zrozumieć jak nie należy zarządzać klubem. Nikt normalny nie wpada na pomysł, żeby zlikwidować rzekę. Każdy stara się ją z lepszym lub gorszym skutkiem ujarzmić, ale nikt nie próbuje jej likwidować. U nas spróbowano. Dialog został zamknięty. Wyproszono grupę najbardziej zagorzałych kibiców ze stadionu i potem ze zdziwieniem przyglądano się jak ten projekt kona przy pustawych trybunach. Wyjątkowo głupio postąpiono. To naprawdę dało się przewidzieć.

Naśladowcy niezłomnego Zawiszy Czarnego.


Po upadku spółki Osucha Zawisza się jednak nie poddał.
Można powiedzieć, że piłkarski Zawisza swoją inspirację czerpał z postaci swojego patrona, legendarnego rycerza Zawszy Czarnego, który po każdym ciosie podnosił się by walczyć dalej. Dlatego stał się żywą legendą. Piłkarski Zawisza również staje się legendą na naszych oczach. Środowisko kibicowskie całej polski zdaje sobie sprawę z tego co dzieje się w Bydgoszczy. Mogą nawet nienawidzić Zawiszę, ale zawsze będą go szanować, bo niezłomna walka musi rodzić szacunek. Nie ma innego wyjścia.

Najczęściej piszę o naszych piłkarzach, statystykach, o piłce. Generalnie to jest moja pasja.
Po awansie Zawiszy do V ligi czuję się zobowiązany poświęcić ten tekst prezesowi Krzysztofowi Bessowi oraz wszystkim jego współpracownikom i niezłomnym kibicom Zawiszy. Jestem dumny z tego, że kibicuję klubowi, który posiada takich ludzi.

Klub to nie pieniądze. Klub to ludzie. 

Nigdy nie rozumiał tego Radosław Osuch, do dzisiaj nie rozumie tego prezydent Bruski i nie docenia tej pracy. Właściwie braku słów, żeby docenić pracę człowieka, który zebrał to wszystko do kupy. Prezes Krzysztof Bess przez kilka już lat ciężkiej charytatywnej pracy godzi zarządzanie swoją firmą i Zawiszą. Nie promuje bynajmniej przy tym zupełnie swojej firmy, choć byłoby to w tych okolicznościach zupełnie zrozumiałe.

Krzysztof Bess, prezes SP Zawisza Bydgoszcz, współwłaściciel rodzinnej firmy Besspol.




Dzisiaj uświadomiłem sobie, że nawet nie znam nazwy firmy zarządzanej przez Krzysztofa Bessa. Być może też jej nie znacie. Widocznie jest na tyle skromny, że nie uważa za stosowne odbierać rekompensatę za swoją pracę na rzecz Zawiszy w jakiejkolwiek formie. Może on uważa, że jemu nie wypada, ale mi wypada. Zachęcam więc Was do odwiedzenia strony fimy Besspol. Jeżeli jest zarządzana tak jak piłkarski Zawisza, to na pewno działa jak w zegarku, bo tak działa od 2 lat Zawisza.
Besspol




Dzisiaj w Potulicach świętujemy awans podczas meczu z Tucholanką i dziękujemy wszystkim, którym podziękowania się rzeczywiście należą. Jesienią "podziękujemy" przy urnach wyborczych pozostałym. Każdemu według zasług. Dzisiaj Zawisza nie staje przed bydgoszczanami z pustymi rękoma, ale z dwoma sportowymi awansami. Być może zwykli bydgoszczanie to docenią? A może już się stęsknili za wizytami na Gdańskiej 163. Podczas wyborów każdy może dołożyć swoją cegiełkę do odbudowy piłkarskiego Zawiszy.

czytaj też: Wyprowadzono ten ludzki kapitał z miasta w białych rękawiczkach....

Wyprowadzono ten ludzki kapitał z miasta w białych rękawiczkach....

Portal metropoliabydgoska.pl opublikował ciekawy wywiad z prezesem SP Zawisza Krzysztofem Bessem w ramach cyklu "Studio Metropolia". Zachęcam do zapoznania się z tym materiałem. Szczególnie warto zwrócić uwagę na kilka interesujących wątków.

Rzeczywiście chodzi o bezpieczeństwo czy o kasę?


Prezes pytany  o kwestie trudności spowodowanych brakiem swobodnego dostępu do bydgoskiej bazy treningowej odpowiada:
"–  Dzieci trenują na miejskich obiektach wynajmowanych od zarządców, którzy nam to umożliwiają. Nie otrzymujemy dotacji miejskich, a przeznaczamy około stu tysięcy rocznie na wynajem. To są potworne pieniądze. Niejeden klub w Bydgoszczy byłby za nie w stanie rozwinąć swoje szkolenie albo zatrudnić trenerów.  My musimy polegać na uprzejmości innych klubów, płacimy za to, a i tak prezentujemy całkiem wysoki poziom."

Publiczna debata w sprawie Zawiszy koncentruje się wokół obaw prezydenta o ewentualne zniszczenia spowodowane użytkowaniem bydgoskich obiektów przez zespoły SP Zawisza. To interesujące,  ale wydaje się, że do tej pory  nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że SP Zawisza już od dawna wynajmuje  bydgoskie obiekty treningowe. W tym czasie nikt niczego nie zniszczył. Pewnie gdyby zbito choćby jedną żarówkę w szatni, to media nie zostawiły by suchej nitki na SP Zawisza. Jednak o niczym takim nie da się przeczytać w bydgoskich mediach. W przypadku udostępnienia SP Zawisza dostępu do bydgoskiej bazy treningowej bezpłatnie, a więc na takich samych warunkach jak pozostałym bydgoskim klubom, nic by się zatem nie zmieniło poza sprawami finansowymi.
od lewej: Marcin Łukaszewski, Krzysztof Bess, Marcin Pazderski jeden ze sponsorów(AM Logistic), zdjęcie Facebook

Wychodzi więc na to, że tułaczka młodzieży z SP Zawisza ma aspekt głównie finansowy.

Wygląda to na próbę finansowego osłabienia SP Zawisza. Dlatego właśnie działania miasta wobec piłkarskiego Zawiszy odbierane są często jako próba utrudniania od 2 lat  odbudowy klubu, który znalazł się przecież w bardzo trudnej sytuacji. Wcześniej pisałem na tym blogu o szansie uratowania na Zawiszy IV ligi, która została zaprzepaszczona przede wszystkim ze względu na brak zgody na granie Zawiszy na Gdańskiej. Byli sponsorzy, którzy deklarowali wsparcie potrzebne na start Zawiszy w IV lidze. Był zespół rezerw Zawiszy, w którym większość stanowili wychowankowie klubu. Szkoda, że wtedy Zawisza nie otrzymał wsparcia z miasta, bo większość z nich opuściła  Bydgoszcz. Pewnie część nadal chętnie by wróciła grać dla Zawiszy. Wiele markowych klubów w Polsce przechodziło podobne tąpnięcia finansowe po działaniach przeróżnych "zbawców", ale najczęściej były te kluby odbudowywane od poziomu rezerw. Gdyby tak się stało, to w tej chwili, po 2 latach, Zawisza mógłby już być po awansie do II ligi i od lipca walczyć o Nice I ligę przy kilkutysięcznej publice.
Szkoda, że wtedy brakowało i ciągle brakuje życzliwego wsparcia miasta. Ratusz w ogóle nie poczuwał się i nadal nie poczuwa się (choćby częściowo) do zniszczenia piłkarskiego Zawiszy. a przecież to prezydent Bruski sam sobie wybrał biznesowego partnera , który ostatecznie zniknął z Pucharem zdobytym głównie za pieniądze z bydgoskich dotacji i zostawił po sobie zgliszcza nie zgłaszając nawet zespołu do rozgrywek w kolejnym sezonie. To przecież miasto sprzedało tej osobie swoje udziały w spółce WKS Zawisza S.A. To przecież prawnicy miasta nie zabezpieczyli należycie możliwości powrotnego przejęcia klubu po plajcie. To miasto potraktowało klub z 70-letnią tradycją, wicelidera tabeli wszech czasów II ligi,  jak śmieć, który można zniszczyć machając na usprawiedliwienie swojej nieudolności zdobytym Pucharem Polski.  Sorry. Przecież pucharu już nie ma. Zniknął razem ze "zbawcą" bydgoskiego futbolu. Nie ma czym machać.


To zadziwiające, że po tych wszystkich wydarzeniach miasto nie poczuwa się do odbudowy klubu choćby w minimalnym stopniu, udostępniając obiekty treningowe Stowarzyszeniu Piłkarskiemu Zawisza, które wzięło na siebie cały ciężar finansowy i organizacyjny odbudowy klubu. Czy to jest uczciwe?

Prezes Bess podkreśla, że młodzież trenująca w MUKS została pierwotnie przekazana do spółki WKS Zawisza S.A. przez SP Zawisza. 


"Trzeba pamiętać, że my najpierw przekazaliśmy nasze dzieci do spółki Radosława Osucha, a później w wyniku decyzji politycznych przeniesiono je do nowego tworu, czyli MUKS CWZS. Wielu zawodników trenujących dziś w różnych klubach bydgoskich zaczynało właśnie u nas.  Wiadomo, że obecnie działa dużo mniejszych szkółek jak Wisełka Fordon czy AP Brda. Rodzic może wybrać tę, która będzie mu najbardziej odpowiadała i myślę, że to dobre dla dzieci i szkolenia. A my dzisiaj jesteśmy w V lidze, więc ci zawodnicy już wiedzą, że warto grać, bo będzie można wrócić do Zawiszy."

Ja bym podkreślił jeszcze, że ta młodzież została przekazana bezpłatnie. Wiele całych roczników trafiało z SP Zawisza do miejskiej spółki. Jeżeli ktoś z was miał jakikolwiek związek z rynkiem transferowym, to doskonale zdaje sobie sprawę ile kosztuje na rynku pozyskanie dobrej jakości młodzieżowca. Nawet jeżeli młodzian nie ma podpisanego kontraktu profesjonalnego, to reguły narzucone przez PZPN powodują, że wartość takiego młodzieżowca jest spora. Przykładowo zdolny młodzieżowiec, który pozyskiwany jest przez klub IV ligowy w wieku 19 lat kosztuje 2100 zł za rok treningu w macierzystym klubie. Opłata rośnie razem z wiekiem zawodnika i poziomem klubu pozyskującego. Nie jest to najprostszy algorytm i nie będą przedstawiał go tu w całości. Chcę jedynie podkreślić, że koszty pozyskania takiego zawodnika są spore.


  A co tu mówić o kosztach pozyskania całego rocznika zawodników?
Ekwiwalenty za każdy rok szkolenia młodzieży o statusie amatora ustalane są przez PZPN.
A ile kosztować mogło kilka całych roczników młodzieży? SP Zawisza przekazało do miejskiej spółki WKS Zawisza nie tylko II ligowy zespół seniorów oparty na wychowankach i graczach z regionu(kurde, jaki ja byłem wtedy z tego zespołu dumny - do tej pory nikt takiego nie zbudował w Kuj-Pomie), ale też ogromne aktywa w postaci młodzieży, która do tej pory gra w wielu klubach regionu i Polski posprzedawana przez Radosława Osucha.  

Wyprowadzono ten ludzki kapitał z miasta w białych rękawiczkach, a tyle się mówi o potrzebie zatrzymania młodych, zdolnych w Bydgoszczy. 

Biorąc to wszystko pod uwagę można by się spodziewać, że miasto będzie próbowało naprawić swoje błędy. Niezależnie od tego ile procent winy za upadek Zawiszy przypisuje się błędom ratusza, to nie może się on od odpowiedzialności wykpić. A przecież miasto ma ogromny potencjał. Nawet nie potrzeba tu pieniędzy. Zawisza najbardziej potrzebuje stadionu, który i tak stoi pusty i boisk treningowych, które i tak Zawisza wynajmuje, tyle że na komercyjnych komercyjnych zasadach.

Wydaje się, że naturalna kolej rzeczy powinna być taka, że wszyscy zabieramy się solidarnie za odbudowę tej ważnej bydgoskiej marki, próbujemy zrobić jakąś grubą kreskę i jedziemy do przodu. Nic takiego nie ma miejsca. Środowisko ludzi związanych z SP Zawisza próbuje odbudować klub, a miasto rzuca kłody pod nogi.

Prezes Krzysztof Bess apeluje o równie traktowanie podmiotów szkolących bydgoską piłkarską młodzież.

Prezes SP Zawisza Krzysztof Bess, podczas wywiadu w Potulicach.



Jestem pod wrażeniem wypowiedzi prezesa Bessa. Pytany o deklarację posła Latosa, że Zawisza MUSI GRAĆ W BYDGOSZCZY podkreśla, że oczekuje od każdego prezydenta, obojętnie kto nim jest, uczciwego  traktowania wszystkich podmiotów i dialogu.

"Przypominam sobie deklaracje obecnego prezydenta, który zapewniał, że podstawą  sportu w Bydgoszczy są marki takie jak Zawisza i Polonia.  Ja bym tego nie rozgraniczał.  Oczekiwałbym od prezydenta – obojętnie, czy będzie to prezydent Bruski, czy pan Latos, czy jakikolwiek inny kandydat – uczciwego traktowania wszystkich podmiotów związanych ze sportem, sprawiedliwego dostępu do obiektów i żeby każdy z polityków był zainteresowany dialogiem. Wiele spraw można załatwić przy kawie, w ciągu trzydziestu minut męskiej, rzeczowej rozmowy, ustalając sobie zakres obowiązków. Dlatego najbardziej boli to, że tych rozmów po prostu nie ma." - mówi Bess


Robi na mnie wrażenie ta wypowiedź, bo ja szczerze mówiąc nie mogę już nawet patrzeć spokojnie na wizerunek naszego prezydenta, a prezes SP Zawisza ciągle szuka możliwości dialogu. Naprawdę go podziwiam. Pokazuje tym samym ogromną klasę. Traktuje Zawiszę jako coś bardzo poważnego, potrafi schować gdzieś głęboko osobiste żale i urazy, których nie brakuje po ostatnich trudnych latach. Takiej klasy oczekiwałbym również od prezydenta mojego ukochanego miasta. Oczekiwałbym działania na rzecz rozwiązania problemów, stanięcia ponad swoimi osobistymi urazami. Ale na razie nie widać szans na dialog, bo jedna ze stron nie wykazuje do niego najmniejszej ochoty. Prezydent schował się w swoim gabinecie, zamontował sobie zamek elektroniczny, żeby mu za bardzo nie przeszkadzano i tak sobie płyną kolejne lata. Właśnie zaczyna się trzeci sezon odbudowy Zawiszy, a prezydent ciągle schowany za swoim domofonem wysyła jakieś pisma i straszy radnych Zawiszą. Szkoda, że tak to wygląda.

Zawisza będzie dalej cierpliwie pracował, niezależnie od postawy prezydenta, ale znacznie więcej można by osiągnąć współpracując w tym procesie z władzami miasta. Dla dobra bydgoskiej piłki.

Czytaj też: Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu?

Apel do mediów. 


Bardzo cieszy mnie rosnące zainteresowanie lokalnych mediów sprawami Zawiszy, które nakręcił na pewno ostatnio awans niebiesko-czarnych do V ligi. Dobrze pamiętam, że bydgoskie media odegrały także ważną rolę w procesie poprzedniej odbudowy Zawiszy. Po początkowej wrogości, następnie obojętności, zaczęły ostatecznie ten proces wspierać, co pomogło w awansie Zawiszy na szczebel centralny, a potem do Ekstraklasy.

2 lata temu zabrakło zdecydowanych reakcji bydgoskich mediów, które stanęły by w obronie Zawiszy i wsparły ratowanie klubu przynajmniej na poziomie IV ligi. Brak tej presji spowodował, że klub mógł się rozpaść w drobny mak do poziomu 8 ligi. Wtedy pomyślałem sobie, że coś z tym miastem naprawdę jest nie tak.

Obecnie widuję was panowie redaktorzy na meczach Zawiszy. Sami doświadczacie niewygód związanych z relacjonowaniem spotkań w nader skromnych warunkach panujących w gościnnych Potulicach. Podejrzewam, że też tęsknicie za wygodnymi, zadaszonymi lożami prasowymi w naszej świątyni na Gdańskiej 163, z których widać co się na boisku dzieje. Też czujecie, że Zawisza w Potulicach to nie jest coś normalnego.

Widzicie, jak duże jest zainteresowanie Zawiszą. Czujecie, że robimy coś ważnego dla Bydgoszczy. Powiedzcie o tym bydgoszczanom. 

Wiele tysięcy bydgoszczan, którzy interesowali się Zawiszą ciągle jest jakby zahipnotyzowana po zawinięciu się Radosława Osucha. Zawisza może znowu nadać koloryt temu miastu. Wy też możecie pomóc. Czy V liga to jest już ten moment, w którym możemy wrócić do normalności? Czy jeszcze poczekamy? Na co czekamy?

czwartek, 7 czerwca 2018

Zawisza - Tucholanka. Czy to będzie pokaz siły naszej młodzieży?

Mamy zapewniony awans. W takich warunkach istnieje pokusa, żeby w ostatnim meczu sezonu dać odpocząć niektórym zawodnikom i zobaczyć na co stać naszą młodzież. Z drugiej strony dla trenera na pewno jest istotne zachowanie statusu niezdobytej od 2 lat twierdzy w Potulicach.

Czy w meczu z Tucholanką uda się pogodzić te dwa cele?


Potrzeba odmłodzenia zespołu w V lidze?

V liga to nowe wyzwania. Skala trudności rośnie a Zawisza oczywiście ma zamiar walczyć o kolejny awans. Z tej okazji warto spojrzeć na kilka liczb. Policzyłem średni wiek naszego zespołu we wszystkich spotkaniach oddzielnie i z całego sezonu łącznie. Średnia wieku Zawiszy z sezonu przed ostatnim meczem z Tucholanką Tuchola wynosi 27 lat i 348 dni *.  W końcówce sezonu trener postawił na doświadczenie. W meczu z Tartakiem Wudzyn średni wiek Zawiszy wyniósł 30 lat i 234 dni. Najmłodszy zespół widzieliśmy w tym sezonie w meczu Myśliwiec Gostycyn - Zawisza wygranym 0: 6 przez naszych. Średnia wieku Zawiszy w tym spotkaniu wyniosła 25 lat i 307 dni.

Dla porównania przeanalizowałem sobie dwa zespoły z naszej grupy okręgówki pod kątem średniej wieku.

BKS Bydgoszcz - zespół walczący o awans do IV ligi , obecnie 3 lokata w "naszej" okręgówce średnia wieku z całego sezonu 23 lata i 128 dni. Najmłodszy zespół BKS-u w dniu 24 marca 2018 roku podczas wyjazdowego spotkania z wiceliderem Mustangiem Ostaszewo miał średnią wieku 22 lata i 258 dni.
Pomorzanin Serock - zespół środka tabeli "naszej" okręgówki - średnia wieku z większej części obecnego sezonu (brakuje mi jeszcze w bazie danych z kilku spotkań) wynosi 24 lata i 248 dni.

Trenerzy walczący o awans czy nawet Mistrzostwo Polski często sięgają po doświadczonych graczy. Tak zrobiła Miedź Legnica (średnia zespołu ponad 29 lat), która wywalczyła awans do Ekstraklasy, tak zrobiła Legia Warszawa , Mistrz Polski (średnia zespołu ponad 29 lat).
Są też takie zjawiska, jak młodziutki Górnik Zabrze, który awansował do Ekstraklasy i wywalczył w niej europejskie puchary grając rekordowo dużą jak na poziom Ekstraklasy ilością młodzieżowców.

Czytaj też Różne oblicza piłkarskiego "stawiania na młodych". Który model jest najbardziej efektywny? 

 Nie ma żadnej uniwersalnej reguły pod tym względem. Każdy klub szuka optymalnego dla siebie modelu. Często nie jest to świadoma decyzja a zwykła konsekwencja posiadania określonych zawodników, którzy są w stanie zagwarantować odpowiedni poziom gry. Tak czy inaczej, w V lidze Zawisza będzie musiał posiadać na  boisku 2 zawodników o statusie młodzieżowca, co w praktyce sprowadza się do konieczności posiadania przynajmniej kilku młodzieżowców, żeby mieć jakieś pole manewru w razie kontuzji, kartek, wahania formy i różnego rodzaju sytuacji losowych.


Z młodzieżowców w naszym zespole najwięcej w obecnym sezonie grał lewy obrońca Bartosz Bąk rocznik 1999, który za czerwoną kartkę pauzuje do końca sezonu, więc nie zobaczymy go w sobotę na boisku. Rozegrał w tym sezonie 19 ligowych spotkań dla Zawiszy - 1401 minut, bilans 16-2-1.

Kolejny młodzieżowiec to Oskar Zięba rocznik 1998. Najczęściej lewe skrzydło. Normalnie powinien grać w przyszłym sezonie jako młodzieżowiec, choć PZPN coś kombinuje przy wieku młodzieżowców i nie dam sobie ręki za to uciąć, że nie zmieni zasad od lipca.
Zięba zagrał w 14 spotkaniach A klasy 763 minuty bilans 12-1-1.

Patryk Bereza skrzydłowy/napastnik, rocznik 1997 traci obecny status młodzieżowca. W tym sezonie 15 spotkań w A-klasie bilans 12-2-1 465 minut , 2 gole

Tomasz Widomski , pomocnik rocznik 1998 , 5 spotkań bilans 4-0-1, 120 minut , 3 gole.

Maciej Nowacki , rocznik 1999, pomocnik, wchodził w końcówkach 5 ligowych spotkań Zawiszy, bilans 5-0-0, 55 minut na boisku. Gol Macieja Nowackiego dla Zawiszy doprowadził do dogrywki w pucharowym meczu z V-ligowym Gryfem Sicienko. Do tego dochodzi 726 minut na boiskach V ligi z jesiennego wypożyczenia do KS Łochowo,  bilans 1-1-9. W tych spotkaniach Nowacki zdobył 2 gole w V lidze.
Być może spotkanie z Tucholanką będzie dla trenera świetną okazją, żeby zobaczyć jak poradzi sobie z wzięciem ciężaru gry na siebie od pierwszej minuty.

Jan Stypczyński, rocznik 1999, bramkarz. 2 występy w lidze po 90 minut + 120 minut w Pucharze Polski.

Warto wspomnieć także jeszcze jedno nazwisko. Mateusz Wrzyszcz, skrzydłowy z rocznika 2000 wypożyczony obecnie do Wisły Fordon.  Być może w niedalekiej przyszłości włączenie tego zawodnika do I zespołu okaże się dobrą opcją.
Wszystko zależy od tego jak ci młodzi ludzie będą dalej pracowali i w jakim tempie będą podnosili swoje umiejętności.


To już pewne. Rekordowa ilość goli Zawiszy w tym sezonie.


Obecny sezon jest rekordowy pod kilkom względami. Już teraz Zawisza ma największą ilość strzelonych goli. Właśnie wyrównany został rekord z sezonu 1962/1963 w III lidze, kiedy Zawisza strzelając 79 goli w 22 meczach awansował na zaplecze ekstraklasy.
W tabeli mamy obecnie 85 goli zdobytych, minus 6 goli za 2 walkowery, to daje właśnie 79 goli zdobytych w 23 spotkaniach. Przez wiele lat analizując statystycznie dokonania niebiesko-czarnych wszyscy będą odnosić się do tego wyniku, który został wypracowany w obecnym sezonie przez Jacka Łukomskiego  i jego zespół. Na ilu golach zatrzyma się ostatecznie licznik goli w tym rekordowym sezonie? Jeżeli strzelimy coś Tucholance, to będzie to samotny rekord, prawdopodobnie trudny do pobicia przez wiele lat.

O strzeleckich rekordach Zawiszy przeczytasz więcej tu: Zawisza rekordowo skuteczny.


Najmniej straconych goli w historii Zawiszy.


Jeżeli Zawisza z Tucholanką zagra na zero z tyłu, to w całym sezonie straci w lidze 24 ligowych meczach tylko 8 goli. To byłby najlepszy wynik w 72 letniej historii klubu. Obecnie bilans goli w sezonie bez 2 walkowerów to 79-8.
Jeżeli Zawisza wygra ostatni mecz do zera, to by oznaczała, że na każdą traconą bramkę Zawisza odpowiadał przynajmniej dziesięcioma strzelonymi golami. Nie jest prosto utrzymać tak szczelną obronę, gdy w każdym meczu gra się o 3 punkty.

Wojciech Ruczyński z 50 golami ligowymi dla Zawiszy. 


Wojciech Ruczyński z 50 ligowymi golami dla Zawiszy



Strzelając w sobotę gola w Sępólnie Krajeńskim  Wojciech Ruczyński dołączył do wąskiego grona zawodników, którzy zdobyli przynajmniej 50 ligowych goli dla niebiesko-czarnych:

Wojciech Ruczyński z 50 ligowymi golami dla Zawiszy


Zobacz więcej strzelców tutaj


Jesienią Zawisza rozbił Tucholankę 0:7 i był to prawdopodobnie największy A-klasowy wyjazd jaki  w tym roku odbędzie się w Polsce. Okazała delegacja kibiców oglądała okazałe zwycięstwo niebiesko-czarnych. 

W sobotę w Potulicach jest okazja podziękować zespołowi za cały sezon ciężkiej charytatywnej pracy na rzecz odbudowy klubu.

* Średnia wieku zespołu w każdym meczu liczona jest według dokładnego wieku zawodnika w dniu meczu, proporcjonalnie do ilości minut spędzonych na boisku (średnia ważona). Średnia zespołu z całego sezonu to średnia ze średnich z każdego spotkania zespołu.

wtorek, 5 czerwca 2018

SP Zawisza jest ubezpieczone na 1 milion złotych [pismo].

W odpowiedzi na obawy prezydenta Rafał Bruskiego o stan obiektów w razie wynajmowania ich SP Zawisza , zarząd Stowarzyszenia poinformował o posiadanej polisie na 1 milion złotych jako zabezpieczenie ewentualnych zniszczeń:




Zarząd SP Zawisza poinformował także, że nie oczekuje zmian jakiegokolwiek zarządcy miejskich obiektów sportowych w mieście. Potrzebuje wszak tylko fizycznego do nich dostępu.

Dla niechcącego nie ma nic trudnego.


Ciekawe co na to odpowie prezydent, bo już mu się chyba argumenty powoli kończą.
Prawdę mówiąc trudno spodziewać się przełomu przed wyborami samorządowymi, bo jakiś pretekst zawsze się znajdzie. Nie takie rzeczy się widziało w tym mieście absurdów. Publikuję to oświadczenie głównie w celu chronologicznego udokumentowania dla potomnych tej farsy.


W normalnym mieście po awansie Zawiszy do V ligi rozmawiano by poważnie o umowie pomiędzy SP Zawisza i MUKS CWZS na temat współpracy w celu przekazywania zawodników kończących wiek juniora do zespołu V-ligowego, żeby chłopaki nie musieli wyjeżdzać grać w Łochowie, Siecienku czy Serocku czy gdzieś dalej. Układ korzystny dla obu stron, logiczny i rozwojowy. Zawisza potrzebować będzie młodzieżowców, MUKS-owi potrzeba perspektyw rozwoju dla swoich zawodników kończących wiek juniora.
U nas rozmawia się o obawach wobec powrotu Zawiszy na Zawiszę, gdzie był on przez kilka dekad. Miasto absurdów. Trudno się dziwić, że inne miasta nam ciągle uciekają. Marnujemy swój potencjał. Szkoda.

sobota, 2 czerwca 2018

Oni przeżywali już awans z Zawiszą.


Z Zawiszą na dobre i na złe.


Większość zawodników znajdujących się w obecnej kadrze Zawiszy, przeżywała już awans z niebiesko-czarnymi z B-klasy do A-klasy. Jestem przekonany,  że najbliższych latach czeka nas jeszcze kilka kolejnych awansów i to grono będzie się systematycznie powiększało.

Warto jednak wspomnieć, że są tacy, którzy przeżyli tych awansów z Zawiszą więcej niż jeden.


Marcin Łukaszewski, obecnie w roli dyrektora sportowego Zawiszy, świętował z Zawiszą awans już 3 razy: do I ligi w 2011 roku, awans do II ligi zachodniej w 2008 roku oraz awans do A-klasy 2017

Paweł Kanik - awans do I ligi 2011, awans do A-klasy 2017




Adam Wiśniewski - awans do II ligi zachodniej w 2008 roku, awans do A-klasy 2017


Wojciech Ruczyński awans do IV ligi w w 2003 roku, awans do A-klasy 2017 

Artur Cielasiński -  awans do II ligi zachodniej w 2008 roku


Przemysław Janiszewski - awans do II ligi zachodniej w 2008 roku


Arkadiusz Nowicki - awans z do IV ligi w 2003 roku


źródło: ExpressBydgoski.pl, pierwszy od prawej stoi Paweł Kanik.


Siłą Zawiszy jest duże doświadczenie sporej grupy zawodników. Oni wiedzą jak to się robi. Dzisiaj w Sępólnie Krajeńskim nastąpi pierwsze podejście do awansu do V ligi. Zawisza może to osiągnąć jeżeli wygra z Krajną lub zdobędzie w tej kolejce nie mniej puntów niż Fala, która gra niestety w niedzielę.

To jest wspaniałe uczucie, gdy razem z Zawiszą zapisujemy kolejne karty historii. Jest to wspaniała grupa ludzi, dla których poziom ligi i pieniądze nie są najważniejsze. Ważne są barwy, identyfikacja z klubem i misją jego odbudowy. Każdy dokłada swoją cegiełkę, nie oglądając się na poklask mediów. Jestem przekonany, że ta wspólnota ludzi ulega obecnie jeszcze większej konsolidacji, a postacie ludzi, którzy podniosą klub z najgłębszego sportowego upadku w historii będą zapamiętane na zawsze.

Można tu mówić jedynie o sportowym upadku klubu, bo organizacyjnie wszystko wygląda bardzo dobrze. Walne zebranie sprawozdawcze wykazało dodatni bilans. Klub nie ma długów mimo, że ciągle zmuszony jest płacić za wynajmowanie obiektów. Ogromna rzesza kibiców wspiera odbudowę klubu. Warto tu wspomnieć także o emigracji wspierającej klub.

Warto podkeślić finansowy porządek panujący w klubie, bo dokoła słychać wiele narzekań i próśb skierowanych do ratusza o jeszcze większe wsparcie. Zawisza radzi sobie bez żadnego instytucjonalnego wsparcia szkoląc sporą grupę młodzieży, wynajmując dla wszystkich grup boiska.
Jest to niewątpliwie finansowy fenomen w sportowym bydgoskim światku. Wiele razy słyszałem jakieś dziwne sugestie, że na Zawiszy "kibolstwo" robi jakieś interesy. Teraz widać, że Zawisza świetnie funkcjonuje bez żadnego zewnętrznego finansowania instytucjonalnego dzięki wsparciu zwykłych kibiców i rosnącej grupy biznesowych podmiotów wspierających klub.

Największą barierą w procesie odbudowy klubu może być jedynie brak miejsca do grania dla zespołu seniorów Zawiszy. Wymogi licencyjne w kontekście stadionów z każdym awansem będą trudniejsze podczas gdy stadion Zawiszy porasta mchem. Kolejne apele skierowane do prezydenta Bydgoszczy Rafał Bruskiego przez Radę Miasta Bydgoszczy nie odnoszą skutku. Jesienią jest jednak okazja rozwiązać ten problem inaczej. Trzeba wszystkim znajomym i rodzinie uświadamiać, że Zawiszy nie da się odbudować grając na stadionie wynajmowanym w Potulicach. Jesienią nie potrzeba wiele wysiłku by zmienić prezydenta miasta. Wystarczy iść na wybory.