Menu Stron

sobota, 9 czerwca 2018

Wyprowadzono ten ludzki kapitał z miasta w białych rękawiczkach....

Portal metropoliabydgoska.pl opublikował ciekawy wywiad z prezesem SP Zawisza Krzysztofem Bessem w ramach cyklu "Studio Metropolia". Zachęcam do zapoznania się z tym materiałem. Szczególnie warto zwrócić uwagę na kilka interesujących wątków.

Rzeczywiście chodzi o bezpieczeństwo czy o kasę?


Prezes pytany  o kwestie trudności spowodowanych brakiem swobodnego dostępu do bydgoskiej bazy treningowej odpowiada:
"–  Dzieci trenują na miejskich obiektach wynajmowanych od zarządców, którzy nam to umożliwiają. Nie otrzymujemy dotacji miejskich, a przeznaczamy około stu tysięcy rocznie na wynajem. To są potworne pieniądze. Niejeden klub w Bydgoszczy byłby za nie w stanie rozwinąć swoje szkolenie albo zatrudnić trenerów.  My musimy polegać na uprzejmości innych klubów, płacimy za to, a i tak prezentujemy całkiem wysoki poziom."

Publiczna debata w sprawie Zawiszy koncentruje się wokół obaw prezydenta o ewentualne zniszczenia spowodowane użytkowaniem bydgoskich obiektów przez zespoły SP Zawisza. To interesujące,  ale wydaje się, że do tej pory  nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że SP Zawisza już od dawna wynajmuje  bydgoskie obiekty treningowe. W tym czasie nikt niczego nie zniszczył. Pewnie gdyby zbito choćby jedną żarówkę w szatni, to media nie zostawiły by suchej nitki na SP Zawisza. Jednak o niczym takim nie da się przeczytać w bydgoskich mediach. W przypadku udostępnienia SP Zawisza dostępu do bydgoskiej bazy treningowej bezpłatnie, a więc na takich samych warunkach jak pozostałym bydgoskim klubom, nic by się zatem nie zmieniło poza sprawami finansowymi.
od lewej: Marcin Łukaszewski, Krzysztof Bess, Marcin Pazderski jeden ze sponsorów(AM Logistic), zdjęcie Facebook

Wychodzi więc na to, że tułaczka młodzieży z SP Zawisza ma aspekt głównie finansowy.

Wygląda to na próbę finansowego osłabienia SP Zawisza. Dlatego właśnie działania miasta wobec piłkarskiego Zawiszy odbierane są często jako próba utrudniania od 2 lat  odbudowy klubu, który znalazł się przecież w bardzo trudnej sytuacji. Wcześniej pisałem na tym blogu o szansie uratowania na Zawiszy IV ligi, która została zaprzepaszczona przede wszystkim ze względu na brak zgody na granie Zawiszy na Gdańskiej. Byli sponsorzy, którzy deklarowali wsparcie potrzebne na start Zawiszy w IV lidze. Był zespół rezerw Zawiszy, w którym większość stanowili wychowankowie klubu. Szkoda, że wtedy Zawisza nie otrzymał wsparcia z miasta, bo większość z nich opuściła  Bydgoszcz. Pewnie część nadal chętnie by wróciła grać dla Zawiszy. Wiele markowych klubów w Polsce przechodziło podobne tąpnięcia finansowe po działaniach przeróżnych "zbawców", ale najczęściej były te kluby odbudowywane od poziomu rezerw. Gdyby tak się stało, to w tej chwili, po 2 latach, Zawisza mógłby już być po awansie do II ligi i od lipca walczyć o Nice I ligę przy kilkutysięcznej publice.
Szkoda, że wtedy brakowało i ciągle brakuje życzliwego wsparcia miasta. Ratusz w ogóle nie poczuwał się i nadal nie poczuwa się (choćby częściowo) do zniszczenia piłkarskiego Zawiszy. a przecież to prezydent Bruski sam sobie wybrał biznesowego partnera , który ostatecznie zniknął z Pucharem zdobytym głównie za pieniądze z bydgoskich dotacji i zostawił po sobie zgliszcza nie zgłaszając nawet zespołu do rozgrywek w kolejnym sezonie. To przecież miasto sprzedało tej osobie swoje udziały w spółce WKS Zawisza S.A. To przecież prawnicy miasta nie zabezpieczyli należycie możliwości powrotnego przejęcia klubu po plajcie. To miasto potraktowało klub z 70-letnią tradycją, wicelidera tabeli wszech czasów II ligi,  jak śmieć, który można zniszczyć machając na usprawiedliwienie swojej nieudolności zdobytym Pucharem Polski.  Sorry. Przecież pucharu już nie ma. Zniknął razem ze "zbawcą" bydgoskiego futbolu. Nie ma czym machać.


To zadziwiające, że po tych wszystkich wydarzeniach miasto nie poczuwa się do odbudowy klubu choćby w minimalnym stopniu, udostępniając obiekty treningowe Stowarzyszeniu Piłkarskiemu Zawisza, które wzięło na siebie cały ciężar finansowy i organizacyjny odbudowy klubu. Czy to jest uczciwe?

Prezes Bess podkreśla, że młodzież trenująca w MUKS została pierwotnie przekazana do spółki WKS Zawisza S.A. przez SP Zawisza. 


"Trzeba pamiętać, że my najpierw przekazaliśmy nasze dzieci do spółki Radosława Osucha, a później w wyniku decyzji politycznych przeniesiono je do nowego tworu, czyli MUKS CWZS. Wielu zawodników trenujących dziś w różnych klubach bydgoskich zaczynało właśnie u nas.  Wiadomo, że obecnie działa dużo mniejszych szkółek jak Wisełka Fordon czy AP Brda. Rodzic może wybrać tę, która będzie mu najbardziej odpowiadała i myślę, że to dobre dla dzieci i szkolenia. A my dzisiaj jesteśmy w V lidze, więc ci zawodnicy już wiedzą, że warto grać, bo będzie można wrócić do Zawiszy."

Ja bym podkreślił jeszcze, że ta młodzież została przekazana bezpłatnie. Wiele całych roczników trafiało z SP Zawisza do miejskiej spółki. Jeżeli ktoś z was miał jakikolwiek związek z rynkiem transferowym, to doskonale zdaje sobie sprawę ile kosztuje na rynku pozyskanie dobrej jakości młodzieżowca. Nawet jeżeli młodzian nie ma podpisanego kontraktu profesjonalnego, to reguły narzucone przez PZPN powodują, że wartość takiego młodzieżowca jest spora. Przykładowo zdolny młodzieżowiec, który pozyskiwany jest przez klub IV ligowy w wieku 19 lat kosztuje 2100 zł za rok treningu w macierzystym klubie. Opłata rośnie razem z wiekiem zawodnika i poziomem klubu pozyskującego. Nie jest to najprostszy algorytm i nie będą przedstawiał go tu w całości. Chcę jedynie podkreślić, że koszty pozyskania takiego zawodnika są spore.


  A co tu mówić o kosztach pozyskania całego rocznika zawodników?
Ekwiwalenty za każdy rok szkolenia młodzieży o statusie amatora ustalane są przez PZPN.
A ile kosztować mogło kilka całych roczników młodzieży? SP Zawisza przekazało do miejskiej spółki WKS Zawisza nie tylko II ligowy zespół seniorów oparty na wychowankach i graczach z regionu(kurde, jaki ja byłem wtedy z tego zespołu dumny - do tej pory nikt takiego nie zbudował w Kuj-Pomie), ale też ogromne aktywa w postaci młodzieży, która do tej pory gra w wielu klubach regionu i Polski posprzedawana przez Radosława Osucha.  

Wyprowadzono ten ludzki kapitał z miasta w białych rękawiczkach, a tyle się mówi o potrzebie zatrzymania młodych, zdolnych w Bydgoszczy. 

Biorąc to wszystko pod uwagę można by się spodziewać, że miasto będzie próbowało naprawić swoje błędy. Niezależnie od tego ile procent winy za upadek Zawiszy przypisuje się błędom ratusza, to nie może się on od odpowiedzialności wykpić. A przecież miasto ma ogromny potencjał. Nawet nie potrzeba tu pieniędzy. Zawisza najbardziej potrzebuje stadionu, który i tak stoi pusty i boisk treningowych, które i tak Zawisza wynajmuje, tyle że na komercyjnych komercyjnych zasadach.

Wydaje się, że naturalna kolej rzeczy powinna być taka, że wszyscy zabieramy się solidarnie za odbudowę tej ważnej bydgoskiej marki, próbujemy zrobić jakąś grubą kreskę i jedziemy do przodu. Nic takiego nie ma miejsca. Środowisko ludzi związanych z SP Zawisza próbuje odbudować klub, a miasto rzuca kłody pod nogi.

Prezes Krzysztof Bess apeluje o równie traktowanie podmiotów szkolących bydgoską piłkarską młodzież.

Prezes SP Zawisza Krzysztof Bess, podczas wywiadu w Potulicach.



Jestem pod wrażeniem wypowiedzi prezesa Bessa. Pytany o deklarację posła Latosa, że Zawisza MUSI GRAĆ W BYDGOSZCZY podkreśla, że oczekuje od każdego prezydenta, obojętnie kto nim jest, uczciwego  traktowania wszystkich podmiotów i dialogu.

"Przypominam sobie deklaracje obecnego prezydenta, który zapewniał, że podstawą  sportu w Bydgoszczy są marki takie jak Zawisza i Polonia.  Ja bym tego nie rozgraniczał.  Oczekiwałbym od prezydenta – obojętnie, czy będzie to prezydent Bruski, czy pan Latos, czy jakikolwiek inny kandydat – uczciwego traktowania wszystkich podmiotów związanych ze sportem, sprawiedliwego dostępu do obiektów i żeby każdy z polityków był zainteresowany dialogiem. Wiele spraw można załatwić przy kawie, w ciągu trzydziestu minut męskiej, rzeczowej rozmowy, ustalając sobie zakres obowiązków. Dlatego najbardziej boli to, że tych rozmów po prostu nie ma." - mówi Bess


Robi na mnie wrażenie ta wypowiedź, bo ja szczerze mówiąc nie mogę już nawet patrzeć spokojnie na wizerunek naszego prezydenta, a prezes SP Zawisza ciągle szuka możliwości dialogu. Naprawdę go podziwiam. Pokazuje tym samym ogromną klasę. Traktuje Zawiszę jako coś bardzo poważnego, potrafi schować gdzieś głęboko osobiste żale i urazy, których nie brakuje po ostatnich trudnych latach. Takiej klasy oczekiwałbym również od prezydenta mojego ukochanego miasta. Oczekiwałbym działania na rzecz rozwiązania problemów, stanięcia ponad swoimi osobistymi urazami. Ale na razie nie widać szans na dialog, bo jedna ze stron nie wykazuje do niego najmniejszej ochoty. Prezydent schował się w swoim gabinecie, zamontował sobie zamek elektroniczny, żeby mu za bardzo nie przeszkadzano i tak sobie płyną kolejne lata. Właśnie zaczyna się trzeci sezon odbudowy Zawiszy, a prezydent ciągle schowany za swoim domofonem wysyła jakieś pisma i straszy radnych Zawiszą. Szkoda, że tak to wygląda.

Zawisza będzie dalej cierpliwie pracował, niezależnie od postawy prezydenta, ale znacznie więcej można by osiągnąć współpracując w tym procesie z władzami miasta. Dla dobra bydgoskiej piłki.

Czytaj też: Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu?

Apel do mediów. 


Bardzo cieszy mnie rosnące zainteresowanie lokalnych mediów sprawami Zawiszy, które nakręcił na pewno ostatnio awans niebiesko-czarnych do V ligi. Dobrze pamiętam, że bydgoskie media odegrały także ważną rolę w procesie poprzedniej odbudowy Zawiszy. Po początkowej wrogości, następnie obojętności, zaczęły ostatecznie ten proces wspierać, co pomogło w awansie Zawiszy na szczebel centralny, a potem do Ekstraklasy.

2 lata temu zabrakło zdecydowanych reakcji bydgoskich mediów, które stanęły by w obronie Zawiszy i wsparły ratowanie klubu przynajmniej na poziomie IV ligi. Brak tej presji spowodował, że klub mógł się rozpaść w drobny mak do poziomu 8 ligi. Wtedy pomyślałem sobie, że coś z tym miastem naprawdę jest nie tak.

Obecnie widuję was panowie redaktorzy na meczach Zawiszy. Sami doświadczacie niewygód związanych z relacjonowaniem spotkań w nader skromnych warunkach panujących w gościnnych Potulicach. Podejrzewam, że też tęsknicie za wygodnymi, zadaszonymi lożami prasowymi w naszej świątyni na Gdańskiej 163, z których widać co się na boisku dzieje. Też czujecie, że Zawisza w Potulicach to nie jest coś normalnego.

Widzicie, jak duże jest zainteresowanie Zawiszą. Czujecie, że robimy coś ważnego dla Bydgoszczy. Powiedzcie o tym bydgoszczanom. 

Wiele tysięcy bydgoszczan, którzy interesowali się Zawiszą ciągle jest jakby zahipnotyzowana po zawinięciu się Radosława Osucha. Zawisza może znowu nadać koloryt temu miastu. Wy też możecie pomóc. Czy V liga to jest już ten moment, w którym możemy wrócić do normalności? Czy jeszcze poczekamy? Na co czekamy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz