Menu Stron

poniedziałek, 30 listopada 2020

Nie dali się złamać przegrywając już 0:2. Zawisza przezimuje w fotelu lidera.

W pierwszej  połowie Zawisza w zasadzie nie zdołał stworzyć groźnych sytuacji pod bramką Łukasza Zapały. Zawodnicy Włocłąvii wysoko przerywali akcje konstruowane przez niebiesko-czarnych. W tym okresie gospodarze notowali sporo strat. Na początku drugiej połowy także nic nie wskazywało na to, że Zawisza zdołą trafić do bramki rywala. Po stracie drugiego gola oraz wykluczeniu za dwie żółte kartki Kamila Żylskiego, kiedy nadzieja zaczęła powoli opuszczać serca kibiców  coś się jednak zaczęło pozytywnego dziać. Zawisza walczył. Gdyby można było w tym momencie postawić live na remis, to kurs takiego zdarzenia wynosiłby pewnie około 50 do 1. Niebiesko-czarni pokazali jednak kolejny raz niesamowity charakter.

Metamorfoza w końcówce. 

Gol na  1:2:  Jay Jaskólski do Natana na prawe skrzydło, Zniszczol dośrodkowuje piłkę w pole karne. Łukasz Zapała tak niefortunnie interweniował, że piłka znalazła się pod nogami Adriana Brzezińskiego, a ten pewnym strzałem zdobył pierwszego gola dla Zawiszy.

Gol na 2:2 świetna prostopadłą piłka przez dwie linie od Wojtka Mielcarka (stadiony świata) do Tomasza Prejsa, który dynamicznie wbiegając w pole karne został zahaczony przez rywala. Jedenastkę wykorzystał  asystujący w tej akcji Mielcarek i mecz skończył się remisem  2:2

Jak widać, nawet prowadząc 2:0 z Zawiszą grającym w osłabieniu nie wolno sobie dopisywać 3 punktów. Dobrze motorycznie w tej końcówce wyglądali grający od pierwszej minuty Zniszol, Jaskólski czy Prejs. Tomasz ma przypiętą łatkę rezerwowego, ale w tym meczu pokazał, że stać go na dynamiczny sprint na prostopadłą piłkę po 88 minutach walki. W końcówce bardzo dobrze pracowali też rezerwowi: Patryk Kozłowski i Adrian Brzeziński. Unikali głupich fauli, które często są tylko świadectwem frustracji przy niekorzystnym wyniku. Swoją ruchliwością cały zespół Zawiszy skutecznie utrudniał wyprowadzenie piłki gościom, którzy szybko pozbywali się futbolówki pod presją. Sposób w jaki Zawisza presował rywali po 70-tej minucie był kluczem do wywalczenia jednego punktu przeciwko Włocłavii.

tabela IV ligi K-PZPN 2020-11-29



 

Bolączki w obronie Zawiszy.

Wiele w tym meczu zależało od Artura Cielasińskiego. Pod nieobecność Bartosza Stoppela i Jakuba Wituckiego przyszło mu grać w środku obrony, mając po prawej stronie młodzieżowca - Natana Zniszczola. Ogromne doświadcznie Artura pozwoliło mu wybronić wiele akcji. Skacząc do pojedynków główkowych z wyższym o głowę rywalem nie  miał wielkich szans, ale generalnie w mojej ocenie zdał ten trudny egzamin celująco. Gdy zobaczyłem meczową osiemnastkę bez Wituckiego, to na chwilę zbladłem. Cielak uratował ten mecz, bo kolejny eksperyment z Korneliuszem w środku obrony mógł się zakończyć dużo gorzej przeciwko zespołowi mającemu takich strzelców jak Łukasz Witucki czy Kamil Kuropatwiński. Wzmocnienie środka obrony jest w mojej ocenie pierwszym celem transferowym na tą zimę. Przy tak wyrównanej stawce zespołów walczących o awans o losie rywalizacji zdecydują detale. Jesienią traciliśmy więcej goli  niż obaj rywale z Włocławka. 

Transfer Dawida Orlickiego na pewno jest wzmocnieniem środka obrony, ale w mojej ocenie potrzebujemy nie jednego środkowego obrońcy ze wzrostem rzędu 190 centymetrów, ale trzech. W III lidze możemy tracić jeszcze więcej goli po stałych fragmentach, jeżeli nie podniesiemy wzrostu obrony. Bartek Stoppel niższy wzrost nadrabia doświadczeniem, ustawieniem, siłą w pojedynkach z napastnikami, ale ma już swoje lata i przydałby się dodatkowo ktoś solidny do rywalizacji o miejsce w środku obrony. 

Zawisza grając także w osłabieniu w pucharowym meczu z Unią Janikowo zagrał bardzo dobre spotkanie. Jeżeli jest ambicja, to przyjemnie patrzy się na walczący zespół. Ostatnie 20 minut meczu z Włocłavią naprawdę napawały nadzieją.

Kamil Żylski osłąbił w tym meczu zespół i nie zdołał tego dnia pokonać bramkarza rywali. To nie był jego mecz. Nie zmienia to faktu, że w przekroju całej rundy wiosennej ocena jego gry jest bardzo wysoka. Rzadko w IV lidze K-PZPN zdarza się snajper o tak dużej skuteczności. W ostatnich latach podobną mieli jedynie Przemek Kędziora grający  w Unii Janikowo oraz Kami Kuropatwiński grający dla Kujawianki Izbica Kujawska 3 lata temu. Obaj strzelili w sezonie około 40 goli. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas, ale cieszyć się trzeba  każdym wychowankiem, który wchodzi na tak wysoki poziom skuteczności. Kamil strzelał gola w lidze tej jesieni średnio co 61,57 minuty. W IV lidze jest to zawodnik niezmiernie trudny do zatrzymania.

Włocłavia potwierdziła bardzo dobrą formę. Nikt z ligowych rywali nie był tej jesieni tak blisko pokonania Zawiszy na Gdańskiej. Zespół z Włocławka miał dobrze przygotowane stałe fragmenty gry, mając wiedzę jakie są słabe elementy gry obronnej niebiesko-czarnych. 

 

Gdańska 163 - twierdza trudna do zdobycia.

Faktem stał się jednak remis i to Zawisza pozostał jedynym zespołem w lidze bez porażki na własnym stadionie. Za to należą się zespołowi ogromne gratulacje. Wiosną z powodu pandemii IV liga nie funcjonowała, jednak warto zauważyć, że Zawisza na własnym stadionie nie przegrał ligowego spotkania już przez ponad rok. Ostatnia ligowa porażka Zawiszy na Gdańskiej miała miejsce 16 listopada 2019 z Chełminianką Chełmno (1:2).

Zawisza jesienią wygrał 75% ligowych spotkań, tylko jedno przegrywając - bilans 12-3-1.  W rywalizacji z trzema głównymi rywalami do awansu zdobył 7 punktów. Pracy włożonej w budowę tego zespołu nie da się ocenić inaczej niż tylko pozytywnie. Ciągle mamy drużynę, w której dominują wychowankowie. Zawisza pod koniec tej jesieni po 4,5 roku od startu w B-klasie (ósma liga) jest obecnie jednym z pięciu najsilniejszych piłkarskich klubów w regionie Kujawsko-Pomorskim.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz