Menu Stron

niedziela, 25 czerwca 2017

Dlaczego Bydgoszcz nie jest miastem sportu? Cześć II [Koniec marzeń o CLJ]

Po tym jak Radosław Osuch, właściciel spółki WKS Zawisza nagle zniknął z Bydgoszczy w czerwcu 2016 roku rozpadła się drużyna seniorów grająca w I lidze, ale również rozpadły się młodzieżowe zespoły spółki.

Powstał co prawda MUKS CWZS Bydgoszcz, który przejął część młodzieży ze spółki, ale sporo zdolnych chłopaków opuściła Bydgoszcz.

MUKS CWZS w sezonie 2016/2017 pod wodzą trenera Łukasz Jankowskiego wygrał wojewódzką ligę juniora starszego w Kuj-Pomie, jednak w barażach o CLJ poległ z mistrzem śląskiej ligi juniorów - Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Tradycji stało się zadość i kolejny zespół z regionu kujawsko - pomorskiego nie zdołał wywalczyć awansu do Centralnej Ligi Juniorów. Od momentu utworzenia tych rozgrywek nie udało się to żadnemu zespołowi z Kuj-Pomu. W pierwszym sezonie 2013/2014 miejsca w lidze otrzymały 3 zespoły z regionu. WKS Zawisza, Elana Toruń i Lider Włocławek. Zawisza utrzymał się w CLJ przez 3 sezony, a zespoły z Włocławka i Torunia spadły już po jednym sezonie i nie zdołały tam wrócić.



W 2015 roku do CLJ próbował się przebić mistrz Kuj-Pomu - Chemik Bydgoszcz, ale przegrał baraże z FC Wrocław Akademy 2:2 i 0:2  w rewanżu na wyjeździe.

Rok temu, w czerwcu 2016 roku  Chemik Bydgoszcz nie dał rady w barażach z mistrzem ligi juniorów zachodnio-pomorskiego Salosem Szczecin. Na wyjeździe padł remis 3:3, ale w rewanżu Chemik poległ u siebie 1:2.


MUKS CWZS w czerwcu 2017 roku przegrał w Bielsku-Białej 0:4, a u siebie zremisował 1:1 z Podbeskidziem, mistrzem śląskiej ligi juniorów.


Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu?


W tym momencie warto pochylić się nad pytaniem, które zadał niedawno dziennikarz naszych lokalnych mediów: "Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu?" Degradacja bydgoskiego sportu dotyczy wielu dyscyplin, ale z racji tematyki tego bloga skupię się na piłce.

czytaj też:
Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu? [Część I]

Na słabość piłkarskich zespołów juniorskich z kuj-pomu duży wpływ ma regularne opuszczanie klubów przez uzdolnionych zawodników już w wieku juniora, nawet juniora młodszego. Często przejście zawodnika do innych, mocniejszych klubów nie jest związane wcale ze wzrostem poziomu rozgrywek, bo zawodnicy ci najczęściej grają w rezerwach IV-ligowych Arki, Miedzi czy Pogoni, ewentualnie na poziomie III ligi. Zespoły z naszego regionu występują na takim poziomie ligowym. Ale to zazwyczaj kluby bez stadionów, bez pieniędzy, bez perspektyw.

Emigracja w poszukiwaniu piłkarskich perspektyw.


Tu nie ma perspektyw rozwoju. Młodzi zawodnicy emigrują, często kosztem życia w internatach i zmiany szkoły średniej w poszukiwaniu piłkarskich perspektyw. Gra w IV ligowych rezerwach Arki ma zupełnie inny wymiar jeżeli Arka ma pierwszy zespół w Ekstraklasie. Inne są szanse przebicia się do I ligowej Miedzi Legnica z IV ligowych rezerw tego klubu niż z IV ligowych np Orląt Aleksandrów Kujawski.

Przeanalizowałem listę zawodników WKS Zawisza z roczników 98 i 99, którzy z powodzeniem mogliby jeszcze grać w juniorach i rozwijać się w Bydgoszczy, ale wybrali emigrację już w 2016 roku. Oni mogli podnieść jakość zespołu CWZS rywalizującego w barażach o CLJ z Podbeskidziem, ale dawno temu opuścili region.

 W sezonie 2015/2016 w CLJ w zespole WKS Zawisza grali m.in:


  • Tomasz Żyliński rocznik 1998 - rezerwy Miedzi IV liga;
  • Mateusz Złotogórski rocznik 1998 - Bałtyk Koszalin U19;
  • Wiktor Babiński rocznik  1999 - rezerwy Arki Gdynia IV liga;
  • Oskar Repka rocznik 1999 młodzieżowy zespół Karlsruhe U19 (Niemcy);
  • Dorian Affeld 1998 Arka Gdynia IV liga;
  • Jakub Wolski 1998 - Górnik Konin III liga;
  • Michał Wawrzyniak rocznik 1998 - III liga Olimpia Kowary;
  • Igor Witczak  rocznik 1998 - Górnik Konin III liga

Jak wyglądałby mecz barażowy o CLJ z Podbeskidziem, gdyby większość tych zawodników grała nadal w Bydgoszczy? Myślę, że mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Nam nie brakuje zdolnej młodzieży, ale nie potrafimy ich zatrzymać. Jak rozwijaliby się kolejni zawodnicy z regionu uczestnicząc w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów  zamiast w wojewódzkiej lidze juniorów? Przecież to wysoki poziom rywalizacji wymusza ciągły rozwój, daje motywacje do pracy, prestiż. Kolejny sezon kuj-pom nie będzie miał CLJ-tu w juniorze starszym i nadal nie widać symptomów żeby piłkarsko kuj-pom miał coś więcej w najbliższej przyszłości znaczyć. Zniszczenie Zawiszy oznacza degradację futbolu w kuj-pomie na długie lata i to w znacznie szerszym aspekcie niż tylko brak Ekstraklasy.


Budowanie silnego sportu w regionie wymaga istnienia silnych klubów, które są zainteresowane najzdolniejszą młodzieżą i potrafią ją zakontraktować, zatrzymać i rozwijać. Dzisiaj w regionie na poziomie I ligi gra jedynie solidna Olimpia Grudziądz, ale nie posiada zespołu rezerw na przyzwoitym poziomie, co mocno ogranicza możliwość rozwijania własnej młodzieży.

Młodzież Podbeskidzia z profesjonalnymi kontraktami.


Warto w tym miejscu podkreślić, że mistrz Kuj-Pomu, MUKS CWZS Bydgoszcz przegrał z zespołem juniorów Podbeskidzia, w którym piątka zawodników ma już podpisane profesjonalne kontrakty i mają za sobą treningi w pierwszoligowym zespole seniorów Podbeskidzia. To oznacza, że istnieje tam grupa zawodników, którzy zarabiają już na graniu w piłkę i są przekonani o swojej wartości. Te kontrakty oznaczają, że zostali uznani za na tyle wartościowych już zawodników, że Podbeskidzie zdecydowało się związać ich ze sobą w trwały sposób, żeby nie odeszli za pół darmo po ukończeniu wieku juniora. Dla nich mecz z jakim MUKS-em to tylko jedna z wielu okazji pokazania swojej wartości. Dla większości młodzieży z MUKS-u to był dwumecz sezonu. Zawodnicy z rocznika 98 nie wiedzą gdzie będą trenowali od jutra, bo MUKS nie posiada przecież zespołu seniorów. Pewnie z tego powodu nie podpisuje też kontraktów z najbardziej uzdolnionymi zawodnikami. To oznacza, że każdego z tych chłopaków dowolny klub może pozyskać za drobne, za cenę ekwiwalentu za wyszkolenie.

Wizja MUKS-u nie działa.

Utworzenie MUKS-u miało zdaniem władz miasta Bydgoszczy i władz CWZS załatać jakoś dziurę po upadku spółki WKS Zawisza i zająć się młodzieżą. Klub zajmuje się młodzieżą, ale nadal nie tworzy żadnych perspektyw na rozwój dla młodych zawodników, dlatego traci najzdolniejszych i kadrę ma mocno przetrzebioną. Tydzień temu nominalnego kontuzjowanego środkowego obrońcę zastępował na tej pozycji środkowy pomocnik i właśnie w tym osłabionym korytarzu przebijało się skutecznie Podbeskidzie. Chłopak na swojej pozycji błyszczy i jest motorem wielu akcji ofensywnych, ale na środku obrony nie jest w stanie zagrać na takim samym poziomie, bo to nie jego pozycja. W innym klubie by błyszczał...Wiem na pewno, bo widziałem kilka jego spotkań w roli pomocnika. W dzisiejszym meczu rewanżowym w zespole MUKS CWZS nie zagrało z powodu kontuzji dwóch podstawowych środkowych obrońców. Zastępowali ich na tych pozycjach środkowy pomocnik i boczny obrońca. Trudno podjąć w takich warunkach skuteczną walkę z Podbeskidziem, profesjonalnie zorganizowanym klubem posiadającym szeroką, wyrównaną kadrę. W piłce nie ma przypadku.

"Jakoś" to jest coś innego niż "jakość".


Wizja MUKS-u właśnie odbiła się jak od ściany od twardej rzeczywistości jaką jest normalny, profesjonalny, I-ligowy klub - Podbeskidzie Bielsko-Biała. Jak na dłoni było to widać po samym sposobie organizacji spotkań barażowych.

W Bielsku-Białej Podbeskidzie zapewniło grę na głównym stadionie. Na mecz sprzedawane były za 1zł bilety, których poszło kilkaset sztuk, a mecz toczył się przy dopingu kibiców. Ze spotkania prowadzona była transmisja on-line (dostępna jest w internecie tutaj). Okręgowe władze piłkarskie zapewniły dla młodych zawodników Podbeskidzia medale za wygranie ligi wojewódzkiej (nasz K-PZPN nie wpadł na taki pomysł).
W Bydgoszczy mecz rewanżowy odbył się na bocznym boisku ze sztuczną murawą (zwaną czasami betonową, ze względu na swoje właściwości). Kibice i obserwatorzy stali na liniami bocznymi, bo na Gdańskiej nikt od lat nie wpadł nigdy na pomysł, żeby choćby jakąś małą, przenośną trybunę na 50-100 osób zainstalować. Za liniami stały przez 2 godziny całe rodziny zawodników z Bielska, które przejechały 500 kilometrów, żeby świętować awans swoich pociech do CLJ. A miejski stadion na Gdańskiej 163 stał w tym czasie pusty. Puste było także świetnie przygotowane na EURO U21 boczne boisko trawiaste.


Transmisja z meczu barażowego do CLJ Podbeskidzie - MUKS CWZS Bydgoszcz


Organizacyjnie widać było przepaść jaka dzieli te dwa kluby. Prawdę mówiąc, szkoda by było, żeby Podbeskidzie, tak świetnie zorganizowany klub, nie miał CLJ-tu dla swoich juniorów.


Ale wracając na nasze podwórko, masowe opuszczanie regionu przez młodych zawodników to taka nasza lokalna tradycja. To zjawisko to nic nowego.


czytaj też:
Młodzi zawodnicy opuszczają kuj-pom [23 czerwca 2016]


"Bydgoszcz miastem sportu"???
  To zdanie brzmi po prostu śmiesznie i nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością w najmniejszym stopniu. Brakuje dobrej wizji na sport. W tym regionie absurd jest codziennością. Najbardziej zasłużony piłkarski klub z regionu ciągle nie ma wstępu na obiekty, na których mógłby szkolić swoją młodzież i jeździ z dzieciakami na "orliki". To jest nasza bydgoska rzeczywistość, ale urzędnicy z ratusza są z siebie zadowoleni. Taka Bielsko-Biała to zupełnie inny piłkarski świat. A to przecież niewielkie w porównaniu do Bydgoszczy miasto.

Samozadowolenie przedstawicieli bydgoskiego magistratu jest mocno nie na miejscu. Najbardziej zasłużony bydgoski klub ciągle nie ma nawet dostępu do miejskiej infrastruktury na której mógłby szkolić młodzież. Mimo to SP Zawisza dostarcza już zawodników do kadr województwa. Ile więcej moglibyśmy osiągnąć w Bydgoszczy, gdyby było tu normalnie? Piłkarskie perspektywy nie pojawią się w Bydgoszczy z dnia na dzień, ale nawet najdłuższą drogę trzeba zacząć od pierwszego kroku.

Ciągle czekamy na racjonalne decyzje w sprawie powrotu piłkarzy Zawiszy Bydgoszcz na  Gdańską. Zawisza  może być naprawdę silny i atrakcyjny tylko na Gdańskiej. Miejskie obiekty na Gdańskiej mogą być optymalnie wykorzystane tylko z silnym piłkarsko Zawiszą. Bydgoszcz nigdy nie będzie miastem sportu bez mocnej piłki.

Na razie marzenia o silnej piłce w Bydgoszczy tylko dla bardzo cierpliwych. Bo to nie jest dzisiaj miasto sportu. Piłka nożna, najbardziej masowo uprawiany przez młodzież, najbardziej medialny sport jest niestety w Bydgoszczy poniewierany przez obecne władze miasta.  Brakuje takiego wsparcia dla piłki jak w Grudziądzu, czy choćby Toruniu. Bydgoszcz przestała być piłkarską stolicą regionu na długie lata. Jesteśmy piłkarskim zaściankiem. Stąd się ucieka przy pierwszej okazji. Po prostu wstyd.

czwartek, 22 czerwca 2017

Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu?

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie wypowiedź Adama Soroko, zastępcy dyrektora ds Sportu w Wydziale Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Bydgoszczy. Myślę, że warto poświęcić chwilę wysłuchać tej rozmowy, bo ona świetnie ilustruje rolę miasta w procesie degradacji Zawiszy oraz żużla na sportowej. Rozmowa ta dobitnie pokazuje, że Bydgoszcz przy takim podejściu władz nie stanie się szybko miastem sportu.

Całą rozmowę można wysłuchać tutaj




Remigiusz Jaskot trafnie zaczyna, że dwa historycznie najważniejsze w Bydgoszczy kluby znalazły się na samym dnie, a dokładnie w ligach najniższych z  możliwych. Są to również kluby generujące największe zainteresowanie bydgoskich kibiców, więc w efekcie duża część bydgoszczan interesujących się sportem nie ma powodów do zadowolenia patrząc na swoją drużynę w najniższej z możliwych lidze.

Zdaniem pana dyrektora Soroko "ratusz" odpowiada przede wszystkim za finansowanie klubów. Kwoty, które ratusz bydgoski przeznaczał do niedawna na Zawiszę czy żużel to są kwoty znaczące w Polsce.



OK. Nasuwa się tu jednak od razu pytanie:

Czy istotna jest tylko wysokość kwot przekazywanych na profesjonalny sport, czy może równie istotna jest jakość procesu nadzoru nad sposobem wydatkowania tych pieniędzy? Może równie ważne są decyzje o tym komu i na jakich warunkach przekazać tak istotny dla miasta klub i tak duże zdaniem pana Soroko pieniądze.



Jeżeli kwoty wydatkowane na zawodowy sport w Bydgoszczy zdaniem pana dyrektora Soroko były duże, a efekt końcowy jest tragiczny, to pojawiają się pytania:
  •  w jaki sposób nadzorowano przekazywanie tych pieniędzy?
  • jak wyglądały procesy decyzyjne, które doprowadziły do przekazywania kolejnych kwot na upadającą już spółkę Radosława Osucha?
  • czy to były procesy decyzyjne czy może raczej procesy korupcyjne?
  • co skłoniło prezydenta Bydgoszczy, Rafała Bruskiego do dobrowolnego ograniczenia możliwości kontrolnych w spółce WKS Zawisza poprzez zrzeczenie się prawa do desygnowania jednego członka Rady Nadzorczej Spółki?
  • co skłoniło prezydenta Bydgoszczy do wydania oświadczenia, że umowę z Radosławem Osuchem uważa za dobrze wypełnioną?
  • jak można oceniać sposób zabezpieczenia przez miasto możliwości odkupienia "miejskich" udziałów w spółce WKS Zawisza S.A. od Radosława Osucha, skoro Zawisza wylądował w VIII lidze a spółka przestała prowadzić działalność? 
  • dlaczego miasto nadal niszczy piłkarskiego Zawiszę?

Nazwijmy to po imieniu. Publiczne pieniądze wydane zostały przez urzędników lekką ręką, mimo wielu sygnałów, że w spółce źle się dzieje, a spółka Radosława Osucha straciła wsparcie tysięcy kibiców  - innymi słowy tysięcy dotychczasowych jej klientów. Dane o katastrofalnym spadku frekwencji na poziomie Ekstraklasy są jawne i nie pozostawiały żadnych złudzeń, że ludzie nie akceptują tego co się dzieje na Gdańskiej 163.  

Nie ma się co szczycić faktem, że "ratusz" wydawał duże pieniądze w zły sposób. Gdyby wydał mniejsze pieniądze, to poziom absurdu do jakiego doszliśmy byłby mniejszy. Wydano wiele milionów, a klub wylądował w VIII lidze, cudem w ogóle przetrwał dzięki wysiłkowi społeczników.

Wyrzucanie dużych pieniędzy w błoto jest gorsze niż wyrzucanie małych pieniędzy w błoto. Jeżeli z wyrzucania dużych pieniędzy w błoto zadowolony jest dyrektor bydgoskiego magistratu, to trudno się spodziewać wyciągnięcia logicznych wniosków i sprawnej odbudowy piłki na Zawiszy.



W rzeczywistości rola miasta w dołowaniu piłki na Zawiszy jest jeszcze gorsza. Szkoda, że nie wyszło to podczas rozmowy z dyrektorem Soroko.

Byli sponsorzy na IV ligę na Zawiszy.


Jeszcze rok temu po upadku spółki WKS Zawisza do uratowania była IV liga na Gdańskiej, byli sponsorzy, którzy deklarowali wsparcie potrzebne na tym poziomie rozgrywek, a Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza deklarowało gotowość zbudowania zespołu zdolnego do walki w IV lidze i prowadzenia tego podmiotu. W czynie społecznym.

Od miasta potrzebna była tylko jedna rzecz: zgoda na korzystanie ze stadionu Zawiszy na Gdańskiej. Prywatni sponsorzy mają swoje wymagania i oczekiwali możliwości reklamowania ich marek na nowoczesnym stadionie Zawiszy. Istniała w tym momencie drużyna rezerw Zawiszy w IV lidze oparta na wychowankach bydgoskiego klubu, a K-PZPN wyrażał gotowość utrzymania dla Zawiszy miejsca w IV lidze. Żaden inny klub nie musiał ustępować Zawiszy miejsca w IV lidze. Co więcej, wychowankowie Zawiszy, bydgoszczanie grający w rezerwach Zawiszy mieli by możliwość dalszego grania w Bydgoszczy dla swoich kibiców.

Niestety, dla bydgoskiego ratusza nawet taka forma wsparcia dla odbudowy Zawiszy to było za dużo. Dlatego jestem zdania, że piłka na Zawiszy została zniszczona z premedytacją. Ona nie upadła z braku pomysłu na dalsze funkcjonowanie " po Osuchu". Pomysły były. W ratusza była jednak wola rozwalenia wszystkiego w drobny mak. 

To jest jeden z powodów, dla których dzisiaj redaktor zadaje trafne pytanie: "dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu? "
Gdyby bydgoski "ratusz" zainteresowany był uratowaniem IV ligi dla Zawiszy, to możliwe, że w czerwcu 2017 roku cieszylibyśmy się już z awansu do III ligi. W nadchodzącym sezonie moglibyśmy zatem walczyć o powrót do II ligi, czyli na centralny szczebel rozgrywek. Ale zabrakło dobrej woli. Szkoda. Straconego czasu nikt nam nie zwróci, a pytania o "miasto sportu" będą przecież bardzo niewygodne już za rok, przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi.

Rok temu Zawiszy nie były potrzebne pieniądze, tylko dobra wola prezydenta miasta dla odbudowy piłki na Zawiszy. Dzisiaj także nie są Zawiszy potrzebne pieniądze. Zawisza mimo grania w B-klasie nadal ma tysiące oddanych kibiców. Prowadzi publiczne zbiorki pieniędzy na utrzymanie klubu w regionie i za granicą, pozyskuje sponsorów we własnym zakresie. Piłkarski Zawisza przez ostatni rok pokazał, że potrafi się szybko zorganizować, sprawnie działać, z powodzeniem kontynuuje szkolenie młodzieży w kilku rocznikach, a zespół seniorów pod wodzą trenera Patryka Zarosy wywalczył awans do A-klasy.

Dzisiaj Zawiszy nie są potrzebne pieniądze z miasta. Potrzebna jest dobra wola władz, powrót na obiekty treningowe, powrót na stadion i wiara, że konsekwentna praca działaczy podniesie klub ponownie z kolan. Silny Zawisza jest ważnym elementem budowania wizerunku miasta sportu. Ogromne zainteresowanie, którym cieszy się ciągle w Bydgoszczy Zawisza w pełni uzasadnia wsparcie miasta w procesie odbudowy piłki. Bez dobrej piłki nie ma mowy o nowoczesnej, kompletnej metropolii. Dobrze wiedzą o tym w Toruniu, gdzie coraz poważniej mówi się o potrzebie budowy piłkarskiego stadionu, a zespół Elany od pewnego czasu przygotowywany jest konsekwentnie do awansu na centralny szczebel rozgrywek.


Stadion Zawiszy Bydgoszcz - miejsce o ogromnym potencjale.


W Bydgoszczy futbol jest niestety ciągle przez władze miasta niedoceniany mimo ogromnego potencjału drzemiącego w obiektach, kibicach i tradycji Zawiszy. Klasyczne marnowanie potencjałów. W Bydgoszczy to widać normalne, bo sytuacja taka utrzymuje się już od roku. Ile jeszcze lat zmarnujemy?

Władze każdego miasta powinny koncentrować się na dostarczaniu mieszkańcom jak najlepszej jakość usług. Dobrych dróg, transportu zbiorowego, dobrej wody, stabilnych dostaw ciepła i wielu innych. Władze miasta o metropolitalnym znaczeniu muszą ponadto dostrzegać szereg usług wyższego rzędu, bez których wielu ludzi nie będzie zadowolonych. Piłka na dobrym poziomie to jest rzecz bez której wielu ludzi nie jest w stanie wyobrazić sobie życia na dłuższą metę. Relaks na meczu ulubionej drużyny i duma z rywalizacji (najlepiej wygranej ) na wysokim poziomie to powinna być regularna dawka endorfin dla tysięcy bydgoszczan. Dzisiaj są tego pozbawieni. Jak długo jeszcze?

Jeżeli dyrektor bydgoskiego magistratu nie rozumie, że z przekazywanych na profesjonalny sport "dużych pieniędzy" powinny być duże  efekty, to po prostu ręce opadają. W tym miejscu można chyba tylko zakończyć tekst i z cierpliwością czekać na wybory, które niosą ze sobą szansę na zmiany w gronie budowniczych "miasta sportu".

sobota, 17 czerwca 2017

Zawisza rekordowo skuteczny.

Gdyby przyznawano nagrodę "piłkarskiego feniksa", to Zawisza Bydgoszcz zapewne w tym sezonie by go zdobył. Odradza się jak feniks z popiołów.


Co zapamiętam z sezonu 2016/2017?

Gra Zawiszy Bydgoszcz na najniższym szczeblu rozgrywek w sezonie 2016/2017 oznaczała konieczność budowy zespołu od podstaw. Sezon ten zapamiętam pewnie głównie z rozgrywania spotkań w Potulicach.

Kilka dnie temu pisałem o trenerze Zawiszy, Patryku Zarosie. Zapamiętam na pewno prezesa Zawiszy, Krzysztofa Bessa, człowieka, który już od kilku lat walczy jak potrafi o zachowanie ciągłości szkolenia zawiszackiej młodzieży. W roli vice-prezesa wspiera go Adam Bułat. Trudno sobie wyobrazić dzisiaj Zawiszę bez Jerzego Mickusia, czy Stanisława Żołnowskiego.  Obowiązki kierownika drużyny wziął na siebie Leszek Pawlikowski. Wszystkim im chciałbym podziękować za ciężką pracę. Warto, żeby ich zaangażowanie w tak trudnym momencie dla klubu nigdy nie zostało zapomniane. Miasto rzuca klubowi kłody pod nogi, co znalazło swoje odzwierciedlenie w transparencie na ostatnim meczu, ale cała niebiesko-czarna społeczność robi swoje. Rok temu na barki zarządu społecznie działającego Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza spadła konieczność zorganizowania w kilka tygodni zupełnie od podstaw nowego zespołu seniorów. Spółka WKS Zawisza przestała funkcjonować i przed Zawiszą pojawiło się widmo przerwania ciągłości występów zespołu seniorów.


W takim momencie cała społeczność Zawiszy pokazała kolejny raz, że potrafi się świetnie zorganizować. Już prezentacja zespołu przed sezonem w B-klasie pokazała, że Zawisza się nie podda. Uroczystość przygotowana w amfiteatrze koło Opery Nova, z ogromną ilością pirotechniki, statkami, z ogromnym rozmachem była świadectwem ogromnej siły Zawiszy oraz ogromnych nadziei na lepszą przyszłość klubu. Kibice Zawiszy nie mają w zwyczaju użalać się nad sobą. Osoba legendarnego patrona, nieugiętego rycerza Zawiszy Czarnego jest dla Zawiszy Bydgoszcz nie tylko historyczną postacią, ale prawdziwą inspiracją na te trudne czasy.


Piłkarskiego Zawiszę Bydgoszcz opuściły władze miasta, Zawisza został pozbawiony dostępu do obiektu na którym trenował i rozgrywał mecze od kilkudziesięciu lat. Ale pozostała wiara dużej społeczności zebranej wokół piłkarskiego Zawiszy. Ta wiara była wyczuwalna od samego początku. Od decyzji o starcie Zawiszy w B-klasie w sierpniu 2016 roku. Teraz, po pierwszym awansie jest jeszcze większa.

Jeżeli wiara czyni cuda, my wierzymy że się uda.

 

Kibice Zawiszy to nie są ludzie oczekujący szybkiego sukcesu małym kosztem. Pokazali to, decydując się na odbudowę zespołu w B-klasie, co oznaczało VIII ligę. Taki proces wymaga cierpliwości, ale prawdziwi kibice są z klubem przez całe życie. Im się nigdzie nie spieszy. Żadnej drogi na skróty. Sukces, który rodzi się w pocie czoła smakuje lepiej. Praca u podstaw, kształtowanie nowych pokoleń piłkarzy, to są przecież uniwersalne wartości, które nadają sens istnienia klubowi. Jestem przekonany, że za kilka lat Zawisza powróci do rozgrywek szczebla centralnego i będzie z niego dumna ogromna rzesza bydgoszczan. Ale dzisiaj ważna jest praca, którą trzeba zrobić, żeby piąć się w górę, odbudować pełną strukturę szkolenia młodzieży aż do juniora starszego włącznie.  

Od strony sportowej zadanie na sezon 2016/2017 wykonane zostało celująco. Zawisza awansował do A-klasy i zrobił to w dobrym stylu. 

W maju pisałem o tym, że możliwe jest pobicie rekordu 79 goli strzelonych przez Zawiszę w jednym sezonie ligowym. 

Cały tekst tutaj: http://zawisza1946pl.blogspot.com/2017/05/czy-zawisza-pobije-magiczna-bariere-80.html

Okazało się, że Zawisza w 20 kolejkach zgromadził 83 gole. 3 spotkania po 3:0 niebiesko-czarni wygrali walkowerem, gdyż gospodarzy zaszczyt goszczenia niebiesko-czarnej armii kibiców po prostu przerósł. 

 

 4,35 strzelonego gola na jeden mecz Zawiszy w B-klasie.

 

W 17 rozegranych spotkaniach Zawisza zdobył 74 gole, czy ponad 4,35 gola na mecz. To najlepszy wynik w całej historii klubu. 

Do tej pory najwyższą skuteczność Zawisza zademonstrował w  1947 roku w swoim premierowym sezonie B-klasy.  Zawisza zdobył wtedy 77 goli w 18 spotkaniach, co dało średnią 4,28 gola na mecz oraz w sezonie 1962/1963 w III lidze, strzelając 79 goli w 22 meczach, czyli strzelał 4,15 gola na mecz.

Wynik z obecnego sezonu jest więc o 0,07 gola na mecz lepszy niż wynik z 1947 roku. W A-klasie trudno będzie ten wynik poprawić, bo na tym szczeblu rozgrywek rośnie poziom trudności. 

 

W strzeleckich popisach największy udział miał Wojciech Ruczyński, który do siatki rywali trafił 22 razy, czyli 1,29 razy na mecz. Ruczyński spędził na boisku 1448 minut, zatem do siatki trafiał statystycznie co 66minut. 

Wojciech Ruczyński, Zawisza Bydgoszcz najlepszy strzelec sezonu 2016/2017

 

Tym samym Wojtek Ruczyński poprawił o 5 goli wynik Tadeusza Słomińskiego w barwach Zawiszy sprzed  33 lat, z III-ligowego sezonu 1982/1983 (17 bramek).

Pozyskany przez Zawiszę wiosną Paweł Kanik zdobył 11 goli a na zdobycie każdego z nich potrzebował średnio tylko 50 minut. Jeżeli ofensywny duet niebiesko-czarnych podobną skuteczność podtrzyma w nadchodzącym sezonie, to rywale Zawiszy już mogą szykować się na trudne chwile.

Spore zagrożenie także na prawej flance stwarzali obaj pozyskani w zimie pomocnicy. Adrian Brzeziński strzelił 6 goli w 391 minut (gol co 65 minut), a Tomasz Widomski zdobył dla Zawiszy 3 gole w czasie 177 minut spędzonych na boisku (gol co 59 minut). 

 

Atak wygrywa mecze, a awanse wygrywa się obroną.

 

Zawisza stracił także rekordowo małą ilość goli, bo tylko 17 w całym sezonie, co daje średnią zaledwie 1 gola straconego na mecz. Trudno w to uwierzyć, ale Zawisza  w ostatnim meczu sezonu ze Skrą Paterek zagrał bez żadnego środkowego obrońcy.  W tej roli zagrał pomocnik Patryk Błażejewicz. Świadczy to niezbicie, że formacja ta będzie w lecie wymagała sporo pracy. Na granie bez środka obrony można sobie pozwolić w B-klasie, bo tracąc 3 gole da się odpowiedzieć pięcioma. W A-klasie utrata 3 goli może oznaczać utratę punktów.

Bydgoski Zawisza pokazał, że nawet w B-klasie można zaprezentować radość z gry i reprezentowania tych wyjątkowych barw. Teraz czas na podbój boisk A-klasowych. Za niecałe 2 miesiące startujemy. A już dzisiaj 0 15:00 spotykamy się na Placu Wolności, żeby wspólnie świętować awans do "SerieA". 

 Z prawdziwą dumą możemy nosić niebiesko-biało-czarne barwy. Nie tylko podczas fety z okazji awansu. Dla mnie Zawisza zawsze jest wielki. To klub z charakterem.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Nowy Zawisza zdobył 94% punktów w B-klasie.

Awans Zawiszy stał się faktem. Przyszedł czas świętowania, podsumowań, analiz. Warto chyba zacząć od człowieka, który rok temu podjął się misji budowy nowego zespołu Zawiszy Bydgoszcz.

Patryk Zarosa, początkowo pracował razem z Dawidem Niezbeckim.
Misja stworzenia nowego Zawiszy w kilka tygodni nie była prosta. Z jednej strony oczekiwania ogromnej społeczności kibiców Zawiszy, a z drugiej strony bardzo niewielki margines błędu. Kilka porażek w początkowej fazie budowy zespołu mogło kosztować Zawiszę brak awansu do A-klasy.

Trudno zliczyć grupę zawodników, którym się przyglądali w trakcie sparingów. Zazwyczaj trenerzy poszukują w trakcie okienek transferowych kilku wzmocnień na poszczególne pozycje, albo po prostu szukają wartościowych zmienników. Trenerzy niebiesko-czarnych w feralnym lecie 2016 musieli stworzyć cały zespół od nowa. To nieporównywalnie inna skala trudności. Piłka nożna to przecież sport zespołowy. Oprócz sumy umiejętności poszczególnych zawodników o powodzeniu akcji decyduje zgranie formacji, automatyzm działania w warunkach meczowych, gdy nie ma czasu na komunikację. Jaka jest recepta na zbudowanie skutecznego zespołu w kilka tygodni?

Nie mam pojęcia. Pewnie umiejętność stworzenia takiego środowiska pracy, w którym panuje ogromny entuzjazm i ogromna świadomość celu. Sposób w jaki Patryk Zarosa i Dawid Niezbecki tego dokonali pozostanie pewnie tajemnicą ich warsztatu trenerskiego.

Dodatkowo sytuację utrudniał im brak własnego obiektu do treningów, własnej szatni. Od roku Zawisza funkcjonuje na przysłowiowych walizkach.
Gdy do tego obrazu dodamy jeszcze sporą ilość kontuzji w trakcie sezonu, to zdobycie przez Zawiszę Bydgoszcz 94% punktów możliwych do zdobycia w sezonie 2016/2017 naprawdę budzi moje uznanie. Zawisza stracił przez cały sezon zaledwie 3 oczka, zdobywając na czysto, bez walkowerów 48 na 51 możliwych do zdobycia oczek.


Patryk Zarosa, trener Zawiszy Bydgoszcz w sezonie 2016/2017.

Co więcej, wiosną przed Patrykiem Zarosą, który pracował już samodzielnie,  stało jeszcze jedno zadanie: budowa zespołu pod kątem wyzwań czekających go w A-klasie. Zawisza Bydgoszcz nie jest klubem, które stawia sobie za cel utrzymanie A-klasie. W kolejnym sezonie niebiesko-czarni muszą dysponować zespołem o szerokiej kadrze, zdolnym rywalizować o awans do Ligi Okręgowej.  Stąd w zimie przeprowadzono kilka bardzo ciekawych transferów.


Szóstka, może nawet ósemka zawodników pozyskanych przez Zawiszę wiosną wniosła wiosną sporo do gry Zawiszy, co podniosło poziom rywalizacji o miejsce w kadrze meczowej i pozwoliło przetrwać plagę kontuzji z serią zwycięstw trwającą od sierpnia 2016. Będzie jeszcze okazja pochylić się nad poszczególnymi zawodnikami, ale na potrzeby tego tekstu chciałbym wyartykułować jedynie ogólny wniosek, że znakomita większość zimowych wzmocnień okazał się wartościowa z punktu widzenia jakości całej kadry. Istnieje wiele klubów dysponujących rozbudowaną siatką skautów i relatywnie dużymi możliwościami finansowymi, a bilans okienek transferowych często kończy się sukcesem zaledwie w 30-40%. Zawisza w zasadzie się nie pomylił. Trudno pominąć tutaj rolę Marcina Łukaszewskiego, którego kontakty i doświadczenie pozwalają trafnie ocenić potencjał zawodników i skutecznie do nich docierać. Jestem przekonany, że w trakcie odbudowy Zawiszy legendarny kapitan niebiesko-czarnych odegra ogromną rolę. Postacie takiego formatu na pewno budują pozytywny wizerunek klubu i podnoszą jego wiarygodność w oczach zawodników, trenerów czy sponsorów.



Zawisza świętuje awans, kibiców czekają wakacje, ale w klubie już za kilka tygodni ruszają przygotowania do nowego sezonu. A-klasa startuje tydzień wcześniej niż B-klasa. Mam nadzieję, że za rok wakacje będą dla Zawiszy jeszcze krótsze.


Szkoda, że władze Bydgoszcz ciągle rzucają kłody pod nogi Zawiszy i część kibiców po prostu ma ograniczone możliwości brania udziału w tym fascynującym procesie odbudowy klubu, budowy nowego zespołu. Jeżdżenie do Potulic na domowe mecze Zawiszy nie jest problemem dla najbardziej zagorzałych fanów, ale część bydgoszczan to już przerasta. Mam nadzieję, że w taki czy inny sposób poniewierka niebiesko-czarnych zakończy się już niedługo.

Jak donoszą media, pracę z nowym Zawiszą rozpoczętą przez Dawida Niezbeckiego i Patryka Zarosę kontynuował będzie w A-klasie Jacek Łukomski, trener, który przeszedł drogę z B-klasy do IV ligi z Unią Janikowo. Trudno o lepszą rekomendację do pracy z klubem, który potrzebuje powtórzenia takiej misji.

Sprawa jest poważna.  Zawisza to przecież nie jest sprawa życia i śmierci. To coś więcej. :)

A Patryk Zarosa to nie tylko trener, to ktoś więcej. Gratulacje trenerze i ogromny szacunek. Za jakość pracy z Zawiszą, ale przede wszystkim za podjęcie się tej misji. Potrafię sobie wyobrazić jaka trudno było działać na tych "wariackich papierach". Szacunek.

Krzysztof Bess, prezes SP Zawisza Bydgoszcz.


SP Zawisza można powiedzieć, że specjalizuje się w awansach. Ma ich już w swojej historii na koncie już trzy. Ten awans jest pierwszym dla obecnego prezesa Krzysztofa Bessa. Już za rok szansa na kolejny awans. Będzie gorąco w A-klasie.