Menu Stron

wtorek, 8 listopada 2022

Zawisza uczy mnie widzieć szklankę do połowy pełną.

 Przegraliśmy ze Świtem. Od 6 spotkań wliczając Puchar Polski Zawisza nie wygrał meczu. W takich momentach uświadamiam sobie brutalną prawdę o sobie. Chyba nigdy nie potrafię przestać interesować się tym klubem. 

Jakże byłoby łatwiej, gdybym po 2 nieudanych meczach odpuścił sobie na jakiś czas i zajął się czymś innym. W sumie innych pasji mi nie brakuje. A jednak gdy przychodzi dzień meczu, wszystko inne jakoś się rozmywa, blednie. Wszystko zaczynam przekładać na inne terminy byle dostać się na stadion na czas. Każda myśl zaczyna błądzić wokół meczu. 

Jak zagra Zawisza  w obronie? Czy będą skuteczni w działaniach obronnych, jak będą grali? Cierpliwe budowanie akcji, czy długa piłka na aferę? Obserwacje pracy obrony weszło mi w krew od czasu gdy mój syn, Maciej zaczął grać w piłkę, zawsze w środku obrony. Dobre akcje w obronie, umiejętność przewidywania co się za chwilę może wydarzyć... To jest sedno gry w piłkę. W środku obrony przewidywanie wydarzeń to 90 % roboty. Dlatego często występują tam doświadczeni zawodnicy, a wprowadzanie stoperów do seniora często zaczyna się od gry na szóstce. 

No dobra. Jak zagra nasza obrona gdy za kartki nie zagra zawodnik x ? To już w ogóle jest niesamowite doświadczenie. Czasami najlepiej wartość zawodnika dla drużyny widać najlepiej właśnie wtedy gdy go brakuje. Teraz brakowało Mateusza. Sebastian robił co mógł, ale to nie jego miejsce, przynajmniej na razie. 

Jak zagra środek pola? Czy Maciej Koziara, który widzi najwięcej wokół siebie będzie miał do kogo grać? Kto będzie startował na piłki grane w wolne przestrzenie? Jak szybki okaże się Kamil na tle obrońców Świtu. Czy długie piłki grane na Piotrka Okuniewicza będą grane mu w końcu na klatę, czy na czubek głowy w wyskoku ( z których za wiele się nie da zrobić) ?

Mieliśmy niedawno okazję uczyć się od Radomiaka. Maurides dostał pełno piłek które mógł wygodnie przyjąć zastawiając się.  Z tego robił grę. Czy nasi będą grali Okuniewiczowi wreszcie dokładne piłki? 

Czy będziemy dzisiaj tworzyć zagrożenie swoją ruchliwością, czy będzie powolne kulanie piłki w poprzek boiska  z nadzieją, że rywal sam sobie strzeli gola?  

W dzień meczu ciągle chodzę i myślę, czy nasze chłopaki rozumieją co mają zrobić i potrafią to wykonać? A może rozumieją i nie potrafią? A może nie rozumieją co chcą zrobić, tylko czasami przypadkiem coś pozytywnego wychodzi? A może nie za bardzo rozumieją co chcą grać i nawet z chaosu nie wyłoni się za wiele składnych akcji. Przecież to tylko III liga.....Czwarty poziom rozgrywkowy. 


Ach, gdyby dało się o tym nie myśleć....


Ale to niemożliwe. Jakiś wewnętrzny głos mówi mi, że ten proces przebudowy zespołu jest ciekawszy niż zobaczenie gotowego zespołu, który w Ekstraklasie potrafi rozwalić rywala 7:1, jak to uczynił właśnie Raków z Wisłą Płock. No chyba, żeby to był Zawisza...

Raków gra ładną piłkę. Raków to jest Raków, klub z Częstochowy. Kluby z zagranicy, których pełno w Canal + są jeszcze dalej od mojej ukochanej Bydgoszczy. Nie potrafię zakochać się na taką odległość na przykład w FC Barcelona, bo zatrudnili tam Lewego. Jestem skazany na Zawiszę? W tym czasie gdy niebiesko-czarni grali w B-klasie Chemik właśnie kopał piłkę w III lidze. Dlaczego jeździłem do Potulic? Czy to nieuleczalne? 

Dlaczego to właśnie mecze Zawiszy przyciągają mnie jak magnes? Nie do końca potrafię to zrozumieć. Wierzę, że kiedyś zobaczę Zawiszę w Ekstraklasie, a wtedy ta cała historia jaką przeżyłem z tym klubem będzie wypełniała każdy kolejny mecz jeszcze większą treścią. 

Zawisza daje mi chyba poczucie zapuszczenia głębokich korzeni. W tym świecie wszystko jest takie tymczasowe, niepewne . A Zawisza jest niezniszczalny. Trwa od 76 lat dając rozrywkę i cierpienie kolejnym pokoleniom kibiców. Każdy mecz dopisuje do tej historii kolejne kartki. 

Nawet po przegranym meczu, zawsze jest sporo pozytywów. Jeżeli nawet straciliśmy gola w doliczonym czasie, to przecież przez 90 minut przeprowadziliśmy kilkadziesiąt udanych akcji w obronie. Piłka , a szczególnie Zawisza uczy mnie co tydzień widzieć szklankę do połowy pełną. 

Nawet jeżeli to jest jeden pomocnik, który zagrał dobry mecze na wymuszonej pozycji w obronie, albo kilka udanych akcji młodego wychowanka. Będzie ich przecież z każdym meczem więcej, bo czas pracuje na jego korzyść....

To jest piękne. Futbol jest tak złożonym procesem, że nawet w nieudanym spotkaniu jest mnóstwo pozytywów. No chyba, że zespół rozklei się , rozpadnie w końcówce jak domek z kart. Ale ja nie znam takiego Zawiszy. Lubię ten zespół, który walczy do końca, próbuje konstruować akcje nawet przegrywając 3 golami. Nawet wtedy gdy nogi już nie niosą i jest się wolniejszym od rywala. Nie wychodzi? Trudno, ale walczymy do końca. 

Szczerze? Nie pamiętam odpuszczonego meczu Zawiszy. Nie pamiętam Zawiszy pokonanego. Przegrać można w piłkę, ale nie można dać się pokonać. To jest subtelna aczkolwiek kluczowa różnica. Zawiszy nie da się pokonać. Można z nim wygrać czasami mecz. 


Po 6 meczach bez wygranej dziwnie to zabrzmi, ale lubie podejście trenera Piotra Kołca. Widzę, że nie gra nigdy na remis. Remisy są dla tchórzy. No może w bardzo specyficznych okolicznościach to się opłaca, ale w lidze w 99% przypadków trzeba grać o zwycięstwo. Tylko takie mecze się pamięta. Czasami taki mecz się na końcu zremisuje, ale celem nie jest remis. To różnica. 

A odbudowa jest jeszcze lepsza niż budowa. Za nami jest kilkadziesiat lat historii Zawiszy, a my tylko dokładamy swoją cegiełkę, żeby ta sztafeta mogła być przekazywana z pokolenia na pokolenie. 

Budowanie drużyny jest jak budowanie domu. Ktoś sobie kupi gotowy, a ja sobie zamarzyłem, że będę go budował. To jest dopiero frajda. Jest po drodze pełno porażek, ile rzeczy robi się po dwa razy, albo okazuje się, że strategia się zmienia. Szanowna małżonka sprawia, że budowa ciągle żyje, zmienia się. Ciągle nowe wyzwania. 

Ach te kobiety.  Podobno bez nich mieszkalibyśmy ciągle w jaskiniach. 

To jest piękne. A można by sobie kupić gotowy dom od developera. To nie dla mnie. To jak włączyć sobie mecz jakiegoś Realu, albo kibicować Amice czy Legii, która właśnie zmierza po mistrzostwo Polski. Ja tak nie potrafię. Wolę budowę. Wolę odbudowę Zawiszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz