Menu Stron

niedziela, 9 września 2018

Rywale Zawiszy niespodziewanie tracą pierwsze punkty.

Zawisza po ekscytującym meczu w Łochowie zgarnął kolejny komplet punktów. Była to jednocześnie pierwsza w tym sezonie porażka Sportisu Łochowo, wymienianego w gronie kandydatów do awansu. O tym meczu piszę trochę niżej. Jednocześnie dość niespodziewanie porażek na własnym sezonie doznały 2 zespoły, które do tej pory punktowały tak jak Zawisza, na maksa.

Wczoraj Start Pruszcz przegrał sensacyjnie na swoim terenie z Radzynianką Radzyń Chełmiński. Zespół, który imponował do tej pory skutecznością nie poradził sobie w starciu z rywalem z dolnej części tabeli, przegrywając 1:2. Start w obecnym sezonie dysponuje naprawdę wartościową kadrą zawodników i świetny ligowy start w wykonaniu tego zespołu nie jest wielką sensacją. Tym bardziej słowa uznania należą się zespołowi Radzynianki, który skutecznie postawił się faworytowi na jego terenie.

5 kolejka ligi okręgowej

Nieco mniejszego kalibru niespodzianką jest porażka Mustanga. W Ostaszewie gospodarze ulegli zespołowi Promienia Kowalewo 1:2, doznając pierwszej porażki w sezonie.  Roli faworyta w tej kolejce sprostali piłkarze Sokoła Radomin, którzy wysoko wygrali w Wąbrzeźnie. Flisak, którego będziemy gościć w sobotę na Sielskiej w Bydgoszczy wysoko wygrał w Sicienku 1:4. Domowe porażki faworytów w tej kolejce pokazują jak dużym atutem może być w tej lidze gra z kontry i stanowią  przestrogę dla zespołu Zawiszy w nadchodzącym starciu z Flisakiem.

Póki co jednak cieszymy się z efektownej wygranej niebiesko-czarnych ze "Spotingiem" .
Tabela ligowa wygląda obecnie tak


Już tylko dwa zespoły nie straciły nawet punktu: Zawisza i drugi z beniaminków - Cyklon Kończewice, który pauzował w obecny weekend.

Najważniejszy dla nas jest oczywiście wynik naszego spotkania oraz styl w jakim Zawisza zagrał ten mecz. Pierwsza połowa nie zwiastowała tak efektownego zwycięstwa. Sportis długimi fragmentami pierwszej części gry miał inicjatywę i stwarzał zagrożenie pod bramką Marcina Niwińskiego. Marcin Krzywicki trafił do siatki ze spalonego, następnie obił poprzeczkę Zawiszy, a dobitkę z kilku metrów w wykonaniu bodajże Macieja Słupeckiego cudem złapał Niwiński. Mecz toczył się w dobrym tempie, a oba zespoły pokazywały dobre panowanie nad piłką. Jakościowo to był najlepszy mecz z udziałem Zawiszy jaki widziałem od wielu miesięcy, tym bardziej, że rywal prezentował bardzo podobne walory w ofensywie. Najlepszą okazję w pierwszej części gry Zawisza miał po strzale z wolnego Adam Wiśniewskiego. Piłka trafiła w słupek, a dobitkę do pustaka, która wydawała się formalnością, zmarnował Krzysztof Urtnowski. Piłka po jego strzale minęła słupek po zewnętrznej stronie bramki. Po zmianie stron ten sam zawodnik wyleciał z boiska za czerwoną kartkę i w tym momencie wydawało się, że sukcesem będzie utrzymanie remisu. Tymczasem okazało się, że Zawisza grając w osłabieniu bynajmniej nie przestał myśleć o zdobywaniu goli. Kluczem do sukcesu okazały się, jak to często bywa przy grze w osłabieniu, odważne indywidualne akcje. Pierwszy raz Zawisza był bardzo blisko gola, gdy dynamiczną akcją popisał się Adrian Brzeziński. Przedryblował kilku rywali i wchodząc w pole karne rywala został sfaulowany. Jedenastkę wykonywaną przez naszego kapitana obronił jednak bramkarz gospodarzy Michał Dumieński.

Ta sztuka nie udała mu się kilka minut później. Akcję zainicjował  Patryk Kozłowski. Przedryblował kilku rywali, wprowadził piłkę w strefę obronną Sportisu i podał do Oskara Ziemby. Ten w tempo zagrał do wchodzącego na pełnej szybkości Bartosza Bąka. Jego dośrodkowanie ręką zatrzymał obrońca Sportisu i sędzia wskazał na wapno. Tym razem odpowiedzialność za wykonanie jedenastki wziął na siebie Jakub Witucki i pewnie trafił do siatki. Ten zawodnik w pełni pokazuje walory, które w okręgówce powinien pokazać zawodnik ściągnięty do Zawiszy z III ligi. Pewnie gra w środku obrony, ale praktycznie w każdym meczu kilka razy potrafi się skutecznie włączyć w akcje ofensywne, gdy tylko wyprowadzając piłkę spod własnej bramki zobaczy niedomknięty korytarz w kierunku bramki rywali. Tym razem wpisał się na listę strzelców strzelając gola otwierającego wynik. Brawo.

Drugi gol padł po kuriozalnym błędzie obrony Sportisu, która generalnie w przekroju całego meczu spisywała się dobrze. Świetnie prezentuje się w tej formacji szczególnie Patryk Podolski, który jeszcze do niedawna, w poprzednich klubach  był napastnikiem. Teraz świetnie sobie radzi na środku obrony. Przy jego warunkach fizycznych na pewno jest jednym z najlepszych stoperów w tej lidze. Tym razem zaspali wszyscy. Pod bramką Sportisu znajdował się samotny Paweł Kanik, ale rywale zostawili mu sporo miejsca. As w talii Jacka Łukomskiego wykorzystał świetne prostopadłe podanie z głębi pola i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem.  Ten obronił pierwszy strzał, ale "Kaniol" pierwszy dopadł do obitej piłki i było 2:0.

W końcowym fragmencie meczu Zawisza skonstruował jeszcze jedną groźną kontrę. Patryk Kozłowski uruchomił świetnie Adriana Brzezińskiego, a ten wystawił piłkę Pawłowi Straszewskiemu "do pustaka" i było 3:0 dla Zawiszy. Przyznaję, że jestem pod wrażeniem tego meczu. Zawisza pokazał w drugiej połowie chart ducha, nie przestając walczyć o wygraną w osłabieniu. Rzadko Zawisza ma okazję zaprezentować grę z kontry. Tym razem mecz tak się ułożył, że to rywale w drugiej części prowadzili grę, podchodzili z piłką wyżej i nadziewali się na nasze kontry rozegrane na dobrej szybkości i precyzji. Wygranie tego meczu było możliwe dzięki świetnej grze obronnej całego zespołu w drugiej części meczu, gdy rywale grający w przewadze jednego zawodnika nie potrafili mocniej zagrozić bramce Zawiszy.

W Łochowie Zawisza pierwszy raz w najnowszej erze odbudowy od B-klasy miał okazję zmierzyć się z zespołem w budowę którego zaangażowane były jakieś konkretne pieniądze. Sportis, zwłaszcza w pierwszej połowie rzeczywiście potwierdził, że dysponuje silną kadrą.

O kadrze Sportisu więcej było w zapowiedzi meczowej:  Kto będzie górą w starciu Sportisu z Zawiszą? [zapowiedź meczu]

Tym bardziej cieszy pokonanie tak dobrze zorganizowanego rywala. Kolejny raz okazuje się, że piłka nożna to nie tylko pieniądze. To też duch zespołu, "team spirit". To też kibice, którzy swoim fanatycznym dopingiem potrafią wspierać zespół w walce. Wielu z zawodników Sportisu z powodzeniem mogłoby grać w IV lidze, albo wyżej. Ale w sobotę to Zawisza wygrał 3:0. Ponownie Zawisza okazał się cierpliwy i konsekwentny. Ten mecz to bardzo ważny kamień milowy w procesie przebudowy tego zespołu.

Na pewno do miana gracza meczu nie będzie kandydował Krzysztof Urtnowski. Najpierw zmarnował setkę, potem wyleciał z boiska. Teraz on na pewno najbardziej potrzebuje wsparcia. Na szczęście Zawisza wygrał i nikt nie będzie długo rozpamiętywał jego udziału w meczu. Nawet gdybyśmy przegrali pamiętajmy, że walczymy, wygrywamy i przegrywamy razem. Paradoksalnie ta czerwona kartka mogła okazać się kluczowa dla naszej wygranej, bo dała nam więcej możliwości grania z kontry. Pozostali na boisku zawodnicy stanęli na wysokości zadania  i wyrwali dla Zawiszy 3 oczka. Wydaje się, że przy grze w osłabieniu jeszcze lepiej wczoraj uwidoczniły się zalety Patryka Kozłowskiego, który ma dobry ciąg na bramkę. Po tych kilku pierwszych meczach można powiedzieć, że dobrze wkomponował się w grę Zawiszy. Bardzo fajne wzmocnienie naszej kadry.

Łatwo wygrane mecze nie są długo pamiętane. Mecz wygrany w Łochowie będziemy pamiętali pewnie długo, bo to nie było łatwe spotkanie. Wczoraj potwierdziły się też słowa dyrektora sportowego Zawiszy Marcina Łukaszewskiego, że wszystkie transfery Zawiszy są realizowane w oparciu o kryteria czysto piłkarskie, ale także brany jest pod uwagę charakter zawodników. Wygrana w tak ciężkim meczu pokazała charakter tego zespołu. Pewnie prędzej czy później przyjdą słabsze spotkania, ale możemy być pewni, że ten zespół będzie walczył zawsze do końca. Czego chcieć więcej?

W niedzielę wracamy do Bydgoszczy. Podejmujemy na Sielskiej w Fordonie Flisaka Złotoria. Ale to już wątek na osobny tekst.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz