Menu Stron

wtorek, 31 maja 2016

Zawisza rozpada się na naszych oczach. Co na to prezydent Rafał Bruski?

Spółka WKS Zawisza S.A. rozpada się na naszych oczach. Nikt jeszcze nie wie w której lidze zagramy od sierpnia, ale maleje prawdopodobieństwo, że będzie to I liga.


Informacje o nieprawidłowościach w spółce wydostawały się na światło dzienne od kilku lat. Co ciekawe, nie przeszkadzało to bydgoskiemu ratuszowi przekazywać spółce kolejny miliony publicznych pieniędzy. Klub funkcjonował bez skutecznego nadzoru, a dzisiaj pozostała ...kamieni kupa.

Sytuację pierwszego zespołu każdy widzi, ale może nie wszyscy mają wiedzę, że właśnie spada zespół juniorów starszych występujący w Centralnej Lidze Juniorów Starszych.


Klub kojarzony jeszcze kilka lat temu ze świetną pracą z młodzieżą nie jest w stanie utrzymać zespołu w CLJ. Ale trudno, żeby było inaczej, skoro Radosław Osuch pozbył się wszystkim najlepszych trenerów, którzy stanowili o prawdziwej sile młodzieży Zawiszy. Media pisały o kolejnych odejściach. Nikt nie reagował.

Nie lepiej wygląda obecnie zespół juniorów młodszych Zawiszy, który stracił w swojej lidze najwięcej goli.  Ci młodzi chłopcy przegrali tydzień temu z Pogonią Szczecin 8 : 0, w sobotę przegrali u siebie 0 : 5 z Górnikiem Konin.

źródło: 90minut.pl


Oni są zdezorientowani i wściekli. Nie wiedzą co się dzieje. Przez całe lata rywalizowali jak równy z równym z najlepszymi zespołami ze swojego rocznika w całym kraju. Juniorzy młodsi w tym roku oparci są na roczniku 1999, który wygrał przed laty ogólnopolskie finały Daichman Cup, uznawane za nieformalne mistrzostwa polski w młodszych rocznikach. Rok temu rocznik 1999 oparty w dużej części na Zawiszy jechał jako kadra kuj-pomu na finały Pucharu Deyny.
czytaj więcej: 
Kadra Kuj-Pomu na finałach MP U-16. Ośmiu Zawiszaków.



Dzisiaj leje ich każdy. przyjeżdża Górnik Konin i ładuje im piątkę na czysto. Cześć z tych chłopaków planuje już opuszczenie klubu, bo tutaj nie widzą dla siebie warunków do rozwoju.

Treningi odbywają się nieregularnie, abstrahując już od ich jakości. Przed ostatnim meczem z Górnikiem Konin odbył się podobno jeden trening w tygodniu. Chłopacy sami umawiali się w czwartek na orliku, żeby pokopać trochę przed ligowym meczem, bo klub nie zapewnił nawet boiska na trening nie mówiąc o trenerze. To są ambitni młodzi zawodnicy. Oni nie potrafią pogodzić się z faktem, że dostają ósemkę od Pogoni czy piątkę od Górnika Konin. Ale nie tak wygląda profesjonalnie zarządzany klub. W regionie mamy mnóstwo skromnych klubów, traktujących jednak proces szkoleniowy znacznie poważniej. Zawisza zszedł na psy. Każdy, kto ma świadomość jak obniżył się na Zawiszy poziom szkolenia w ostatnich latach , jest po prostu przerażony. To są zgliszcza. Juniorzy Zawiszy pamiętają czasy gdy lali wszystkich, (może poza Lechem Poznań), dzisiaj leje ich każdy kto chce. Dramat. Co się musi dziać w ich głowach? Strata Centralnej Ligi Juniorów przez Zawiszę to już jest fakt dokonany. Przez kolejny sezon będą się juniorzy starsi kopać po kostkach w miasteczkach i wioskach regionu. W tym okresie piłkarskiego rozwoju to jest strata poważna.

Trudno powiedzieć ile pieniędzy trafiło na konto spółki w okresie zarządzania nią przez klan Osuchów, ale mówi się o około 17 milionach złotych.  Radosław Osuch kupił od miasta 95% akcji klubu bez strukturalnego zadłużenia z płynnością finansową, po awansie do I ligi. Klub bez problemu uzyskał licencję na grę na zapleczu Ekstraklasy.
Niektórzy mówią, że nie kupił tych akcji a dostał od miasta , bo zapłacił za nie dopiero po przelaniu na konto spółki miejskich pieniędzy na promocję klubu. Ale nie chcę tego teraz roztrząsać, bo przy kilkunastu milionach miejskich dotacji kwota za udziały to grosze.

W momencie przejęcia klubu przez Radosława Osucha średnia frekwencja na Zawiszy była najwyższą w II lidze, a w klubie panowała dobra atmosfera. Zawisza piłkarsko rósł już przecież od wielu lat, co roku poprawiając swoje wyniki sportowe.



Obecnie poważnie grozi nam scenariusz, w którym Zawisza wypadnie poza centralny szczebel rozgrywek piłkarskich w razie ujawnienia skali zadłużenia i  braku licencji.

W tym momencie nasuwa się pytanie czy taki sposób wydatkowania miejskich, publicznych pieniędzy nie stanowi ewidentnej niegospodarności?

Przecież od wielu miesięcy zwracano uwagę, że sposób zarządzania finansami klubu mocno odbiega od przyjętych w biznesie standardów. Już w ubiegłych latach klub miał problemy z udokumentowaniem stanu swoich finansów. To jest spółka z udziałem miasta, dotowana przez  miasto, a pozostająca przez wiele miesięcy bez skutecznego nadzoru.

Ciekaw jestem komentarza w tej sprawie prezydenta Bruskiego. Wielokrotnie stawał on publicznie po stronie "biznesmena" z Poznania, a przeciwko woli tysięcy bydgoszczan, własnych podatników, którzy wyrażali dezaprobatę dla takiego sposobu zarządzania klubem. Od 2,5 roku toczy się zorganizowany bojkot spotkań tego klubu, w którym bierze udział kilka tysięcy bydgoszczan.
Prezydent Bydgoszczy lekceważył przez całe lata te sygnały.

Czy dzisiaj czuje się odpowiedzialny za zaistniałą sytuację? Czy prezydent Bydgoszczy ma jakikolwiek plan awaryjny, który pozwoli zapobiec degradacji bydgoskiej piłki na czwarty czy piąty poziom rozgrywek po zakończeniu rządów ściągniętego tutaj "biznesmena".

Czy prezydent Bydgoszczy ma jakikolwiek plan działania w tej sytuacji, czy będzie biernie (swoim zwyczajem) czekał na upadek klubu, który był wysiłkiem wielu ludzi odbudowywany przez kilkanaście lat? Wydaje się, że prezydent Rafał Bruski był szczęśliwy, że Osuch zdjął mu to brzemię z ramion. Ale okazało się to fikcją. Wyssał z klubu co się dało i zostawił prezydenta Bydgoszczy z wielokrotnie poważniejszymi problemami, z piłkarskim Zawiszą na krawędzi katastrofy.

Podawałem na tym blogu przykłady wielu miast, wielu klubów, gdzie potrafiono współpracować z równie trudnymi grupami kibiców i osiągać kompromis owocujący dobrą atmosferą. Po bijatyce na stadionie Legii, gdzie zdemolowano stadion, przerwano spotkanie w połowie i przyznano walkowera Jagiellonii, dobra atmosfera wróciła po miesiącu i Legia dalej kroczyła drogą do kolejnych sukcesów. U nas zabrakło zdolności dialogu.

W Bydgoszczy zdecydowano się na utopijną koncepcję pozbycia się ze stadionu grupy najbardziej zagorzałych fanów. Okazało się, że bez tej grupy ze stadionu zniknęło w sumie kilka tysięcy ludzi, którzy przyłączyli się do bojkotu. Stadion miał się zapełnić "rodzinami z dziećmi", ale nic takiego się nie stało. Świecił pustkami, nawet zaraz po zdobyciu historycznego Pucharu Polski. Ten "produkt" jakim jest mecz bez atmosfery, dopingu i oprawy, okazał się zbyt małym magnesem, który nie przyciągał rzeszy kibiców.

Przez okres bojkotu miasto łożyło po kilka milionów rocznie, a za te pieniądze otrzymywało kompromitujące widowiska, transmitowane niestety na całą Polskę. Komentatorzy telewizyjni nie potrafili powstrzymać się przed uszczypliwymi komentarzami, gdy podczas spotkań słychać było wyraźnie uwagi z ławki rezerwowych. Na stadionie panowała piknikowa atmosfera przypominająca sparingi a nie ligowy mecz.

Wczoraj śledziłem transmisję meczu w Islandii. Grały drużyny, których nazw nie powtórzę. Na trybunach było może kilkaset osób, ale atmosfera była zdecydowanie lepsza niż to coś co było transmitowane przez Polsat na całą Polskę  ze stadionu Zawiszy. Kto wpadł, żeby nazwać to w ogóle promocją miasta? To była anty promocja. Kompromitacja. Wielomiesięczna kompromitacja, której cierpliwie przyglądały się władze miasta. Czas płynął, a zadłużenie spółki WKS Zawisza S.A wobec spółki Osuch Sport ze stajni Osuchów rósł.

W tym momencie doszliśmy do takiego stanu, że Radosław Osuch nie jest już w stanie przekręcić komisji licencyjnej i domek z kart się rozpada. Stawiam pytanie: czy miasto powinno tak długo pozwalać na narastanie tego długu?

Radosław Osuch okazał się osobą nie odpowiedzialną. Ale czy bardziej odpowiedzialnym za swoje decyzje okaże się prezydent Bydgoszczy? Bardzo interesująco zapowiadają się najbliższe tygodnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz