Menu Stron

sobota, 9 stycznia 2016

Frekwencja Zawiszy po 2 latach bojkotu [wykres].

Zawsze dziwiło mnie gdy obserwowałem, jak ktoś z uporem maniaka próbuje budować piłkarski klub bez kibiców. Historia pokazuje, że takie projekty kończą się zawsze w dokładnie ten sam sposób. Tak zakończył się projekt pod nazwą Amica Wronki, Groclin Grodzisk Wielkopolski, Sokół Miliarder Pniewy. W toku mamy przykład podobnego eksperymentu w małej wiosce zwanej Nieciecza, o której istnieniu mało kto kilka lat temu wiedział.

Z punktu widzenia finansowego te projekty napędzała zazwyczaj osoba bardzo majętnego właściciela prężnie działającej lokalnej firmy. Mając kasę da się przecież w szczerym polu zbudować drużynę z zaciężnej gwardii ligowych weteranów. Ba, da się nawet zbudować zgrabny stadion. W Niecieczy jeszcze niedawno podczas transmisji I-ligowych spotkań w Polsacie Sport widać było w tle niekończące się pola kukurydzy.

Pieniędzy we wspomnianych projektach nie brakowało, ale właścicielom i tak po pewnym czasie zawsze znudziło się ich lokowanie w klub, który mimo świetnej gry nie był w stanie przyciągnąć widowni na takim poziomie, żeby można się było pozbyć kompleksów. Każdy z tych projektów nigdy nie przestał być "małomiasteczkowy" nawet w okresie świetnej gry w Europejskich Pucharach. Zarówno Amica , eliminując Brondby Kopenhaga, czy Groclin, wygrywający z Manchesterem City nie przestały być frekwencyjną porażką.

Prywatny folwark za miejskie pieniądze. Takie rzeczy tylko  w Bydgoszczy.


Przykłady dobrych piłkarsko klubów, ale bez kibiców pochodzą zazwyczaj z niewielkich miejscowości. To co ma miejsce w Bydgoszczy jest zwykłym skandalem, bowiem klub niechciany przez kibiców finansowany jest nie przez prywatnego właściciela, tak jak przykładowa Termalica Bruk Bet Nieciecza. Spółka WKS Zawisza, w której prawie całość udziałów posiada Radosław Osuch jest finansowana w kwocie kilku milionów z publicznych pieniędzy, należących do podatników, którymi są przecież także ci bojkotujący mecze kibice. O jakiej kwocie mowa? W gotówce na mocy umowy z miastem do spółki trafia około 3 milionów złotych rocznie. Oprócz tego spółka korzysta bezpłatnie z miejskich obiektów, a więc boisk, szatni, pomieszczeń klubowych i wreszcie ze stadionu. Jakie koszty spółka musiała by ponieść, gdyby taka jak inne spółki piłkarskie w Polsce płaciła za korzystanie z miejskich obiektów? Nikt nie jest w stanie tego dokładne wycenić, ale kwota 2 milionów rocznie nie będzie prawdopodobnie dużo odbiegała od rynkowej wartości takiego użyczenia. Mówimy zatem o kwocie około 5 milionów PLN rocznie, z jakiej korzysta prywatna spółka bojkotowana przez sporą cześć bydgoszczan. Inaczej nie da się tego określić, jeżeli na stadionie pozostała już tylko garstka.  

Skandaliczny jest fakt, że mimo trwającego bojkotu prezydent miasta, który w założeniach powinien reprezentować mieszkańców miasta, podpisał kolejną umowę ze spółką Radosława Osucha, tak jakby w ogóle nie zauważył, że ludzie przestali chodzić na mecze.

Średnia frekwencja przed bojkotem i w jego trakcie.

Średnia frekwencja Zawiszy Bydgoszcz przed bojkotem i w jego trakcie




Zazwyczaj podawana jest średnia frekwencja z całych sezonów, ale w tym przypadku warto pokusić się o podzielenie sezonu 2013/2014 na jesień i wiosnę, co pozwoli pokazać w jakim kierunku zmierzał Zawisza przed bojkotem.  

Do momentu rozpoczęcia bojkotu średnia frekwencja Zawiszy z jesieni 2013 wynosiła mniej więcej 6,7 tysiąca widzów na mecz. 

Wiosną 2014 wynosiła już tylko niecałe 2,7 tysiąca.


Średnia z całego sezonu (5038 widzów) nie pokazuje tego ogromnego frekwencyjnego "tąpnięcia". Czy można założyć, że frekwencja na stadionie Zawiszy stopniowo rosła by w kolejnych latach w przypadku, gdyby nie doszło do bojkotu? To jest już wróżenie z fusów.

Jednak są logiczne podstawy, żeby tego się spodziewać:
  • brak ograniczeń związanych z pojemnością stadionu;
  • duże miasto (~360 tysięcy mieszkańców, aglomeracja w zależności od sposobu jest zdefiniowania ma populacje od 500 tys do nawet 800 tysięcy mieszkaców;
  • spore tradycje kibicowskie Zawiszy, świetny doping  i oprawy meczowe na bardzo wysokim poziomie - za wrażenia artystyczne na pewno także należy się plus;
  • historycznie patrząc mecze Zawiszy generowały w przeszłości widownie rzędu 20, czy nawat 30 tysięcy ludzi - łatwiej przyciągnąć kogoś, kto ma dobre wspomnienia z przeszłości, z dawnych lat kibicowania.
W mojej ocenie całkiem realny był taki scenariusz, że Zawisza  z średnią frekwencją na poziomie 7-8 tysięcy kibiców (na najlepszych spotkaniach po kilkanaście tysięcy) znajdzie się w ścisłej dziesiątce klubów najlepszymi frekwencjami.
Taki Zawisza trzymałby poziom Ekstraklasy, a w przypadku spadku do I ligi mecze tego klubu byłby absolutnymi hitami na drugim szczeblu rozgrywek. O obecnym Zawiszy, jak wiadomo, nie jest w tej chwili ławo powiedzieć coś miłego w kontekście poziomu emocji na trybunach.







Jak wspomniałem, nigdy nie byłem w stanie zrozumieć jak ktoś może decydować się na budowanie klubu bez kibiców. Pamiętacie jeszcze takie czasy, kiedy trzecią siłą w Polsce  była Amica z malutkich Wronek, w czołówce klubów był też Groclin z Grodziska Wielkopolskiego a w tym samym czasie Lech Poznań ledwo wegetował, raz nawet spadając na zaplecze Ekstraklasy na 2 sezony. 

Zawisza1946.pl

Pomijając już samą kwestię sposobu przejęcia licencji na grę w Ekstraklasie od Amiki przez Lecha, której nie chciałbym tu teraz roztrząsać, to trzeba przyznać, że dopiero zestawienie dużych pieniędzy właścicieli fabryki Amica, potencjału kibicowskiego Poznania oraz stadionu na europejskim poziomie stworzyły warunki do zbudowania klubu na europejskim poziomie. We Wronkach czy w Grodzisku nigdy by nie powstał. W Poznaniu też powstaje w bólach i za wcześnie mówić o tym, że Lech jest klubem europejskiego formatu. Ale na pewno ma warunki do stania się takim klubem w perspektywie kilku czy kilkunastu lat.

Patrząc na to z jak dużym trudem budowany jest Lech mimo dużych pieniędzy, mimo wsparcia dobrej ekipy kibiców,  w dużym mieście z wielkim i komfortowym stadionem - trzeba być szaleńcem
, żeby spodziewać się, że coś ciekawego może być na końcu projektu Radosława Osucha budowanego bez kibiców, na stadionie lekkoatletycznym i bez dużych pieniędzy.

To nie jest projekt nastawiony na powstanie klubu, z którego Bydgoszcz mogłaby być dumna ( co by uzasadniało jeszcze wydawanie miejskich pieniędzy na ten cel). Zawisza Radosława Osucha to jest projekt nastawiony na robienie przez prywaciarza niewielkich interesików na transferowaniu co pół roku kolejnego tabuna zawodników. Jaki to ma związek z interesem Bydgoszczy i jej mieszkańców? 

Brakuje miastu kasy na utwardzanie dróg.  Mamy 5 milionów PLN rocznie na klub Radosława Osucha.


Wystarczy popatrzeć na debaty wokół budżetu miasta, żeby zobaczyć, że na wiele ważnych celów brakuje miastu pieniędzy. Wielu bydgoszczan dowiedziało się niedawno, że mają co liczyć na przykład na utwardzone drogi koło swoich domów. Ale ~5 milionów PLN na spółkę pewnego pana z Poznania się co roku znajdują. Czy to nie jest dziwne?

Szczerze mówiąc nie zdziwiłbym się, gdyby tej sprawie przyjrzała się bliżej pewnego dnia prokuratura, bo sposób działania w tej sprawie prezydenta Bydgoszczy, Rafała Bruskiego jest co najmniej dziwny. Co go motywuje, do wydawania kilku milionów złotych rocznie na prywatną spółkę, wokół której jest tylko smród zamiast promocji? Nie mam odpowiedzi na to pytanie, ale chętnie poczekam.
Zawisza Bydgoszcz jest klubem bardzo bliskim mojemu sercu i jego przyszłość nigdy nie będzie mi obojętna. Wiem, że nie jest obojętna również tysiącom bydgoszczan, którzy tak samo jak ja czekają na powrót dobrej atmosfery na Gdańską 163.

Udostępnij..

Jeżeli myślicie podobnie, to proszę o udostępnianie tego tekstu. Nie dajmy sprawie przycichnąć. Pokażmy, że ciągle zależy nam na Zawiszy. To są nasze pieniądze, którymi wbrew naszej woli prezydent Bydgoszczy wspiera walkę Radosława Osucha z kibicami. Być może się opamięta, jeżeli on, czy jego otoczenie uświadomią sobie, że działają irracjonalnie. Zawsze można zawrócić z tej drogi i zacząć budowanie klubu na solidnych fundamentach.
Wierzę, że Zawisza Bydgoszcz powróci na tą ścieżkę, którą kroczył prawie do końca 2013 roku, gdy co roku poprawiał swoje wyniki sportowe i budował coraz większą publikę na trybunach.
Wierzę, że przyjdą jeszcze takie czasy gdy ponownie dzień mieczu Zawiszy Bydgoszcz będzie prawdziwym świętem, kiedy w okolicy stadionu zamykane będą dla ruchu aut ulice, a po mieście będą jeździły specjalne tramwaje wiozące tysiące ludzi do naszej świątyni piłki nożnej na Gdańską.

Dla przypomnienia, tak kiedyś wyglądały imprezy organizowane przez kibiców promujące początek nowego sezonu:


Łezka się kręci w oku.

2 komentarze: